WYWIAD -Autor może udzielić stosownej licencji na korzystanie ze swojego zdjęcia czy filmu, przy czym filmy (utwory audiowizualne) obarczone są niezbywalnym prawem autora do dodatkowego wynagrodzenia, o które upominają się organizacje zbiorowego zarządzania.
Załóżmy, że prowadzę bloga i chciałbym zamieszczać w nim zdjęcia oraz pliki wideo. Czy mogę to robić bez żadnych ograniczeń?
- Tak, o ile przysługują panu autorskie prawa majątkowe (na przykład jest pan autorem zdjęć, które chce opublikować, albo kupił pan prawo do wykorzystania takich zdjęć) lub dysponuje stosowną licencją. Jeśli chodzi o zdjęcia, których prowadzący bloga nie jest autorem, warto polecić repozytoria grafik udostępniających je np. na którejś z licencji Creative Commons albo uwolnionych przez ich autora jako public domain (chociaż sama możliwość takiego uwolnienia w polskim porządku prawnym może budzić wątpliwości). Z plikami wideo sprawa jest bardziej skomplikowana, gdyż w ostatnim dniu istnienia Sejmu poprzedniej kadencji parlament znowelizował przepisy prawa autorskiego, które wcześniej Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją. W wyniku nowelizacji znów zaczęły działać przepisy dotyczące utworów audiowizualnych, a konkretnie - obowiązku odprowadzania opłat do właściwej organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi lub prawami pokrewnymi (te opłaty mają później trafić do twórców). Prawo twórców do tej dodatkowej - co należy podkreślić - opłaty zgodnie z art. 18 ust. 3 ustawy nie podlega zrzeczeniu się, zbyciu ani egzekucji. Jeśli zatem autor korzysta ze swojego filmu w internecie, to - teoretycznie - organizacja zbiorowego zarządzania mogłaby się do niego zgłosić po opłatę, a następnie oddać mu wynagrodzenie. Po potrąceniu kosztów inkasa oczywiście. Nie przypuszczam, by takie opłaty wypłaciły organizacjom partie polityczne biorące udział w ostatnich wyborach, a spoty wyborcze publikowane na stronach partii to również utwory audiowizualne. Nie przypuszczam też, by takie opłaty odprowadzała policja, która czasem publikuje w internecie materiały operacyjne w formie wideo, albo ministerstwa, które publikują na swoich stronach materiały z programów telewizyjnych. Mamy z tym pewien kłopot. Warto przy tym zauważyć, że sam Trybunał Konstytucyjny stwierdził w swoim wyroku, że: prawo do dodatkowego wynagrodzenia nie korzysta z gwarancji konstytucyjnej.
Jakie warunki muszę spełnić, żeby zamieścić znalezione w sieci zdjęcie lub wideo legalnie, zarówno w swoim blogu lub serwisach pozwalających na publikację takich treści?
- Jeśli miałyby to być zdjęcia znalezione, to pewnie chodzi o utwory, do których autorskie prawa majątkowe wygasły (a to, co do zasady, następuje 70 lat po śmierci twórcy; stąd 1 stycznia świętowaliśmy wejście do domeny publicznej utworów Leśmiana, który zmarł w 1937 roku). Zgodnie z licencją ustawową art. 25 ustawy można wykorzystywać aktualne zdjęcia reporterskie, ale i tu autorowi przysługuje prawo do wynagrodzenia. Korzystanie z takich zdjęć na wskazanej licencji oznacza jedynie, że nie musimy pytać o zgodę, ale wynagrodzenie należy odprowadzić. Sam autor może udzielić stosownej licencji na korzystanie ze swojego zdjęcia czy filmu, przy czym filmy (utwory audiowizualne) obarczone są niezbywalnym prawem autora do dodatkowego wynagrodzenia, o które upominają się organizacje zbiorowego zarządzania. Umieszczając utwory (zdjęcia, filmy) w internecie, należy pamiętać o opatrzeniu ich stosownymi informacjami dotyczącymi autorstwa, czasem trzeba przy zdjęciach umieszczać postanowienia licencji (np. licencje CC mają taki wymóg). Patrząc na praktyki wielkich mediów, wydawać by się mogło, że nie ma obowiązku oznaczania utworów tego typu danymi, bo medialny mainstream zapomina często podpisać zdjęcia, które znaleziono w sieci. Zalecam jednak ostrożność, bo duży dogada się z właścicielem praw, co nie zawsze uda się bloggerowi.
Co może mi grozić za nielegalne publikowanie takich treści?
- Asortyment represji mamy dość szeroki. Najpopularniejsze są oczywiście sankcje karne wynikające np. z art. 116 ustawy. Przepis ten stwierdza, iż osoba, która nie mając stosownego uprawnienia albo wbrew warunkom takiego uprawnienia, rozpowszechnia cudzy utwór (co może dotyczyć publikacji w blogu) w wersji oryginalnej albo w postaci opracowania (czyli np. przerabiając grafikę), podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. To tylko przykład. Równie atrakcyjną bronią z osobami naruszającymi prawa autorskie są przepisy wynikające z rozdziału 9 ustawy, który w całości odnosi się do ochrony autorskich praw majątkowych. Poza klasycznym wachlarzem możliwości (żądanie zaniechania naruszenia czy wydania uzyskanych korzyści) prawodawca postanowił wesprzeć dysponentów praw autorskich, np. prawem żądania potrójnej wysokości stosownego wynagrodzenia z chwili jego dochodzenia. To wówczas gdy naruszenie jest zawinione. Ale i w przypadku braku winy można dochodzić wynagrodzenia (twórca może żądać dwukrotności takiego wynagrodzenia).
PIOTR WAGLOWSKI
absolwent Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim, doktorant Instytutu Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Przygotowuje rozprawę Niezamówiona informacja elektroniczna (spam) jako naruszenie dobra osobistego. Jest niezależnym konsultantem, znawcą prawnych aspektów społeczeństwa informacyjnego oraz uruchamiania i prowadzenia inicjatyw internetowych