W liście do pracowników banku Barclays, wysłanym na dzień przed rezygnacją, dyrektor Bob Diamond użył określenia „na mojej wachcie”, akceptując ostatecznie odpowiedzialność za zachowanie traderów podczas jego kadencji. Diamond w końcu pojął, że konsekwencją posiadania władzy jest odpowiedzialność.
To lekcja, którą inne branże przerobiły już dawno. Co by się stało, gdyby pracownicy kasyna ustawiali ruletkę na korzyść firmy albo dla własnego zysku? Policja wkroczyłaby do lokalu, spółka straciłaby licencję, a członkowie zarządu zostaliby zbojkotowani przez branżę. Tak działo się w Wielkiej Brytanii w latach 60., kiedy nieudolna deregulacja sprawiła, że kasyna wymknęły się spod kontroli. W odpowiedzi powstała Rada ds. Hazardu, która zamknęła wiele lokali i narzuciła standardy pozostałym. Większość klubów została później ponownie otwarta, ale z innymi właścicielami i menedżerami. I tak szefem Playboy Clubu został emerytowany admirał marynarki wojennej.
Sir John Treacher został wezwany na mostek zbyt późno i nie ocalił klubu. Jednak firma, która go zatrudniła, wiedziała, co robi. Marynarka działa na jasnych zasadach: kapitan odpowiada za wszystko, co dzieje się na statku, bez względu na to, czy o tym wie, czy nie. Londyńskie kasyna muszą funkcjonować podobnie.
Menedżerowie i politycy wolą się zaś trzymać tego, że szef jest odpowiedzialny tylko za te rzeczy, o których wie. Dlatego jego motywacja, by dowiedzieć się więcej, jest żadna. To definiuje różnicę pomiędzy porządkiem panującym na statku a chaosem na podwórku, na którym dzieciaki przekrzykują się, wołając „To nie ja!”. Te odmienne podejścia do zarządzania niosą ze sobą istotne konsekwencje. Jest różnica pomiędzy organizacją, w której jesteś nagradzany za mówienie zarządowi tego, co powinien wiedzieć, i taką, w którym jesteś karany za mówienie tego, czego twoi szefowie nie chcą usłyszeć.
Kasyna przyciągają chciwców, którzy nie przejmują się etyką. To generuje restrykcyjne regulacje, których muszą trzymać się menedżerowie i firmy zarządzające jaskiniami hazardu. Być może banki powinny działać zgodnie z równie wysokimi standardami. Są dwa argumenty za oddzieleniem bankowości detalicznej od kasynowego kapitalizmu. Pierwszy jest taki, by krupierzy nie grali za pieniądze kasyna. Drugi wskazuje na nieprzystawalność kultur bankowej i transakcyjnej. Komisja Vickersa, odpowiedzialna za reformę brytyjskiego systemu bankowego, rozwiązała pierwszą kwestię. Czas zająć się drugą.

John Kay, publicysta „Financial Timesa”