Bundesbank powiedział, że póki nie będzie unii fiskalnej, nie może być unii bankowej. Angela Merkel powiedziała, że nie może być unii fiskalnej, póki nie będzie unii politycznej.
A Francois Hollande powiedział, że nie może być unii politycznej, póki nie będzie unii bankowej. Mają 9 dni na rozsupłanie tego węzła. Ciekawe jest to, że wszystkie te stwierdzenia są na swój sposób słuszne, ale tylko prezydent Francji przedstawił propozycję praktycznego rozwiązania. Hollande zaproponował, by banki mogły otrzymywać nieograniczone zastrzyki kapitału z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacji (European Stability Mechanism – red.).
Ten z kolei będzie mógł być refinansowany przez Europejski Bank Centralny. A EBC będzie mógł sprawować nadzór nad 25 największymi instytucjami finansowymi. Kanclerz Niemiec na te propozycje odpowiedziała odpowiednio „nein”, „nein” i „ja”. Niestety 25 największych banków problem nie dotyczy. Dotyczy pozostałych banków. Kanclerz Merkel zaakceptowała najmniej istotną z propozycji Hollande’a.
Hiszpania potrzebuje zastrzyku kapitału dla systemu bankowego od strefy euro, nie w formie pożyczki dla hiszpańskiego funduszu rekapitalizacyjnego. Tylko wtedy hiszpański premier Mariano Rajoy będzie mógł powiedzieć, że problem został zażegnany, i oddać się zajęciu, w którym celuje, czyli oglądaniu rozgrywek piłki nożnej. Jeśli zaś chodzi o problem włoski, to UE musi znaleźć sposób na obniżenie oprocentowania włoskich obligacji.
Można to osiągnąć tylko dzięki jednemu z trzech następujących rozwiązań: euroobligacjom, zakupom obligacji bezpośrednio przez EBC lub ESM. Ale Włochy są zbyt duże, by zmieścić się pod parasolem, EBC nie chce monetyzacji długu, a Niemcy są przeciwne euroobligacjom. Oczywistym rozwiązaniem tych problemów byłoby wprowadzenie zarówno unii bankowej, jak i fiskalnej oraz politycznej. Możliwe, że mogłoby to nastąpić. Ale jakoś nie odniosłem wrażenia, że kanclerz Merkel żartowała, kiedy odrzucała wszelkie propozycje mogące rozwiązać kryzys. Toteż na 10 dni przed następnym europejskim szczytem mój optymizm nieco przygasł. Co się stanie, jeśli nie dojdą do porozumienia?

Potrzebna jest unia fiskalna, polityczna i bankowa

Spodziewam się przyspieszenia powolnej na razie ucieczki z banków. Dlaczego obywatele mieliby trzymać pieniądze w lokalnych bankach, skoro zagraniczni inwestorzy je wycofują i skoro nawet UE przygotowuje się do wprowadzenia kontroli kapitału? Rynkowe stopy procentowe wzrosną jeszcze bardziej i będzie tylko kwestią czasu, kiedy Włochy i Hiszpania zostaną odcięte od finansowania przez rynki.
Gdyby Włochy i Hiszpania miały opuścić strefę euro, ogłosiłyby prawdopodobnie upadłość także w odniesieniu do swojego zadłużenia zagranicznego. Spowodowałoby to prawdopodobnie zapaść europejskiego systemu finansowego, a to odbiłoby się ostatecznie także na samych Włoszech i Hiszpanii. Jednak ironia polega na tym, że odejście Włoch czy Hiszpanii prawdopodobnie bardziej dotknęłoby Francję i Niemcy niż Włochy i Hiszpanię.
Kanclerz Merkel powiedziała, że ma w tej chwili miejsce wyścig między strefą euro a rynkami finansowymi. Ta wypowiedź pokazuje, że wie ona dokładnie, co się dzieje. To jednak nie oznacza, że chce lub może zrobić to, co powinno zostać zrobione. Mam wrażenie, że mówi o unii politycznej tylko po to, by odwrócić uwagę od katastrofalnego fiaska rozmów w sprawie zażegnania kryzysu.

Wolfgang Munchau, publicysta „Financial Timesa”