Bez inwestycji infrastrukturalnych Polska nie będzie w stanie skutecznie rozwijać elektroenergetyki opartej na gazie ani wykorzystać gazu wydobywanego z łupków.
Jarosław Dmowski, dyrektor warszawskiego biura The Boston Consulting Group
Niedorozwój systemu gazowego już stanął na przeszkodzie kilku projektom. Jednym z nich była planowana budowa bloku gazowo-parowego w Elektrowni Blachownia w Kędzierzynie-Koźlu, dla której Gaz-System odmówił wydania warunków podłączenia do sieci przesyłowej. Przesądziły o tym względy techniczne.
Podłączenie nowego bloku wymagałoby, żeby Gaz-System wybudował co najmniej jedną tłocznię gazu, zwiększył przepustowość istniejących już odcinków gazociągu lub zbudował nowy, 150-km gazociąg Odolanów-Tworóg. Dlaczego dostarczenie gazu do jednej elektrowni wymaga tak dużych nakładów infrastrukturalnych? Przyjrzyjmy się bliżej tej inwestycji. Projektowana moc elektrowni to 850 – 950 MW, czyli najwyższe parametry, jakie obecnie można uzyskać z jednostki w tej technologii.
Tak duży blok zużywałby nawet 150 tys. metrów sześciennych gazu na godzinę, co oznacza, że roczne zużycie sięgałoby 1,2 – 1,3 mld m sześc. To blisko 8 proc. rocznego zapotrzebowania na gaz w Polsce. I całą tę ogromną ilość surowca trzeba byłoby dostarczyć w jednym punkcie poboru.
Drugim problemem jest trudność w ocenie ekonomiki projektów, ponieważ nieznane są zarówno przyszłe ceny energii, jak i koszt zakupu surowca. Na europejskim rynku gazu mamy obecnie do czynienia ze stopniowym wzrostem cen, po silnym spadku w 2009 r., o czym zadecydowało uruchomienie wydobycia gazu łupkowego i spadek popytu ze strony USA, oraz dostawy skroplonego gazu ziemnego, możliwe dzięki nowym terminalom.
Teraz ceny i popyt na surowiec w Europie rosną. Jednocześnie rynek unijny będzie coraz mocniej wpływać na sytuację w Polsce, ze względu na oczekiwaną liberalizację krajowego rynku gazu. Bardziej płynny rynek wzmacnia sytuację negocjacyjną firm zainteresowanych kupnem surowca dla nowych elektrowni. Do tego dochodzą problemy z rentownością dotyczące rynku polskiego: przy obecnych cenach gazu projekty inwestycyjne są na granicy rentowności, a firmy muszą szukać dodatkowych synergii. Pomimo tych problemów analizowanych jest kilkanaście jednostek gazowych.
Spójrzmy np. na rozważaną przez PGE budowę bloków w Zespole Elektrowni Dolna Odra. Widać, że wiele przesłanek do realizacji tej inwestycji zaistnieje po 2014 – 2015 r., kiedy w Świnoujściu będzie działał terminal LNG, a gaz będzie mógł być transportowany linią Szczecin – Gdańsk. W podobnej sytuacji są inni inwestorzy, m.in. Energa współpracująca z irlandzkim ESB, GDF Suez, Fortum, RWE czy Zakłady Azotowe Kędzierzyn. Są zainteresowani budową nowych mocy, lecz muszą uwzględniać ograniczenia infrastrukturalne, które mogą zablokować rozbudowę mocy i wykorzystanie gazu ziemnego w elektroenergetyce na większą skalę.

Jarosław Dmowski, dyrektor warszawskiego biura The Boston Consulting Group