Rynki finansowe to pole minowe. Andrzej Jakubiak, przyszły szef nadzoru finansowego, pewno doskonale zdaje sobie z tego sprawę, dlatego wcale nie palił się do tej funkcji.

Nowemu, przyszłemu szefowi KNF, następcy Stanisława Kluzy, na pewno nie brakuje wiedzy na temat finansów, bo przez wiele lat pracował w NBP. Zna go i chwali Wojciech Kwaśniak, były szef nadzoru bankowego. Kłopot w tym, że niewiele wiedzą o nim inni finansiści, bankowcy prawie w ogóle go nie znają, dla szeroko rozumianego rynku finansowego – od TFI po maklerów – to postać prawie anonimowa. Nie, nikt o nim nie powie złego słowa. Gorzej – prawie nikt nie powie o nim nic.

Nie jest to dobra wiadomość, bo rynki finansowe nie lubią być zaskakiwane. Na temat przyszłego szefa KNF spekulowały przez wiele miesięcy. I nie robiły tego bez powodu, bo stanowisko nadzorcy to jedna z najważniejszych funkcji w państwie. To od jego decyzji zależą ostatecznie nominacje szefów banków, to on może zablokować fuzje wielkich instytucji finansowych, ułatwić przejęcia albo je utrudnić. W jego rękach złożona została potężna władza – KNF nie tylko kontroluje rynek, ale również dba o jego bezpieczeństwo. Kiedy Santander przejmował polski BZ WBK, tak naprawdę obawiał się tylko jednego – że to KNF zablokuje transakcję. Dlatego Hiszpanie przygotowywali się do spotkań z przedstawicielami nadzoru finansowego jak do bitwy. Każda nietrafiona odpowiedź, każdy źle przetłumaczony dokument mógł się zakończyć jak Waterloo. Oczywiście Santander dopiął swego, ale musiał się sporo napracować. Z pewnością Andrzej Jakubiak poradzi sobie z czekającymi go wyzwaniami. Da sobie radę z Millennium, z Kredyt Bankiem, z innymi wielkimi instytucjami finansowymi, które niedługo mogą trafić pod młotek. Pytanie tylko, czy wiedzą o tym rynki. Czy pracujące dla potężnych instytucji finansowych armie doradców i prawników wiedzą, jaką wiedzę i autorytet prezentuje Jakubiak?

Na pewno polskie i zagraniczne rynki więcej informacji miały o innych kandydatach na stanowisko szefa KNF: o Dariuszu Daniluku – prezesie BGK, Jerzym Pruskim, szefie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, Wojciechu Kwaśniaku czy Janie Krzysztofie Bieleckim. Andrzej Jakubiak to postać znana przede wszystkim w Warszawie, bo od czterech lat, jako bliski współpracownik prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz, odpowiadał w stolicy za rynek nieruchomości. W tym czasie wiedza o bankowości, bezpieczeństwie finansowym i fuzjach w sektorze bankowym raczej nie była mu potrzebna.

Będzie musiał w szybkim tempie ją odświeżyć, bo rzeczywistość, zarówno w Polsce, jak na świecie jest teraz inna niż przed czterema laty. Bielecki czy Daniluk na ten temat sporo wiedzą. Jakubiak – niekoniecznie. Po prostu wiceprezydent Warszawy nie musiał się tym zajmować.

Działalność na rynku finansowym wiąże się teraz ze sporym ryzykiem. Polska jest na razie bardziej przewidywalna niż reszta Europy, ale także u nas ryzyko musi być wkalkulowane w działalność instytucji finansowych. Premier Donald Tusk, decydując się na oddanie KNF fachowcowi nieznanemu bliżej rynkom, dołożył bankom jeszcze jedną wielka niewiadomą.