Od kilku tygodni toczy się publiczna dyskusja na temat ewentualnego przejęcia BZ WBK przez PKO. Wypisuje się przy tym bzdury o tym, że transakcja może urzeczywistnić sen o polskiej Noki, czy polskim Santanderze w ogóle nie odnosząc się do tego, skąd wziął się sukces tamtych firm, ani też nie wyjaśniając, dlaczego PKO BP dotychczas nie zdradzał zadatków na polską Nokię, czy Santandera..

Zbyt mało natomiast o tym, o czym powinno się dyskutować, tzn. o szansach na osiągnięcie przez PKO BP korzyści z takiego przejęcia w porównania do ryzyka poniesienia strat na tej transakcji oraz – co ważniejsze – o bilansie korzyści i kosztów, które może ona przynieść całej gospodarce.

Zacznijmy od analizy opłacalności tej transakcji dla PKO BP.

Doświadczenie międzynarodowe pokazuje, że w większości przypadków korzyści z połączenia dwóch firm nie trafiają do podmiotu przejmującego, a do właścicieli podmiotu przejmowanego. Szczególnie często, bo prawie w trzech czwartych przypadków, kończą się porażką – z punktu widzenia przejmującego – przejęcia dużych firm działających w podobnym biznesie.

Aby podmiot przejmujący osiągnął korzyści z przejęcia, musi albo niewiele zapłacić za przejmowanego, albo doskonale wykorzystać potencjalne synergie między oboma podmiotami, które z kolei powinny być jak największe.

PKO BP nie może raczej liczyć na to, że tanio kupi BZ WBK. Wystawiony na sprzedaż bank wyróżnia się efektywnością wykorzystania kapitałów powierzonych mu przez właścicieli. W 2009 roku żaden z dużych polskich banków nie potrafił osiągnąć równie wysokiego zysku z jednostki kapitału co BZ WBK. Wysoka efektywność wykorzystania kapitałów znajduje odzwierciedlenie w wycenie giełdowej tego banku. Jego cena rynkowa jest grubo ponad dwukrotnie wyższa od wartości księgowej. Kursowi akcji tego banku nie zaszkodziły kłopoty jego irlandzkiego właściciela. Od początku 2009 roku rósł on o prawie jedną trzecią szybciej niż przeciętnie akcje banków notowanych na warszawskiej giełdzie. Wzrost ceny akcji BZ WBK mógł być po części efektem spekulacji pod jego przejęcie. Dla PKO BP nie ma to jednak specjalnego znaczenia.

Skoro PKO BP nie ma większych szans na tani zakup BZ WBK, to musi doskonale wykorzystać potencjalne synergie między oboma bankami, jeśli przejęcie ma mu przynieść korzyści, a nie straty. Ale brak dużego doświadczenia w przejmowaniu innych banków z pewnością nie ułatwi mu tego zadania. Tymczasem, przygotowanie do integracji banku przejmowanego z bankiem przejmującym powinno rozpocząć się już na etapie due dilligence, a najważniejsze decyzje powinny zostać podjęte w ciągu pierwszych 100 dni do roku po transakcji, bo możliwości synergii zmniejszają się z czasem (np. na skutek odchodzenia kluczowych pracowników, czy odpływu zawiedzonych klientów). PKO BP nie ma więc czasu na naukę.

Osiągnięcia korzyści z przejęcia nie ułatwi PKO BP również obszar potencjalnych synergii. Przejęcie może przynieść korzyści bankowi przejmującemu, jeśli przejmowany bank albo uzupełnia jego sieć sprzedaży lub ofertę produktów, albo pozwala – po restrukturyzacji – na osiągnięcie dużych oszczędności na kosztach.

Pierwszych korzyści raczej nie będzie, gdyż oba banki bardziej konkurują ze sobą niż się uzupełniają. Oba mają dużą sieć oddziałów i silną pozycję w obsłudze masowego klienta. Oba posiadają biura maklerskie i TFI. Oczywiście, PKO BP może skorzystać ze sprawności BZ WBK w tworzeniu innowacji produktowych oraz w bankowości korporacyjnej, factoringu i leasingu. Ale za sprawnością BZ WBK w tych obszarach, w których przejęcie daje szanse na synergie przychodowe, kryją się ludzie, którzy mogą odejść z banku po jego przejęciu przez PKO BP, kiedy zderzą się z inną kulturą korporacyjną. Odwrotnie niż w przypadku samej transakcji, w tych obszarach powinno dojść do „reverse takeover”, tzn. kultura korporacyjna i standardy z BZ WBK powinny zostać zaadoptowane przez odpowiednie działy PKO BP. Ale szanse na to są ograniczane chociażby przez to, że główne potencjalne korzyści leżą – ze względu na podobieństwo obu banków – w ograniczeniu kosztów. Aby je uzyskać, PKO BP będzie musiał zwolnić znaczną część załogi. Mniej więcej co szósty oddział BZ WBK stoi w bliskim sąsiedztwie oddziałów PKO BP, choć oczywiście te szacunki mogą się zmieniać w zależności od sposobu definiowania „bliskiego sąsiedztwa” (nie zmienia to jednak faktu, że PKO BP niespecjalnie potrzebuje rozbudowy sieci swoich oddziałów). Jeśli zaś będą zwolnienia, to zapewne w większym stopniu dotkną one pracowników banku przejmowanego niż przejmującego (chociażby ze względu na wzajemną znajomość pracowników banku przejmującego), a to nie będzie ułatwiało związania pozostałych osób z banku przejmowanego z bankiem przejmującym, ani też przejęcia kultury korporacyjnej tego pierwszego przez ten drugi. Inne banki są świadome ograniczonych szans PKO BP na przejęcie kultury korporacyjnej BZ WBK i już ostrzą sobie zęby na zagarnięcie klientów BZ WBK po zmianie jego właściciela.



O oszczędności – choć potencjalnie duże – też nie będzie łatwo. W przeszłości w PKO BP rzadko dochodziło do zwolnień, a okres przedwyborczy nie jest dla spółki kontrolowanej przez państwo najlepszym momentem do ich przeprowadzenia. Istniejący wciąż przerost zatrudnienia w PKO BP oraz częstotliwość zmian w zarządzie (za kadencji obecnego ministra skarbu bank miał już 3 prezesów) wskazują, że czynniki pozaekonomiczne nie mogły dotychczas być, a w każdym razie nie były lekceważone przy zarządzaniu bankiem. Osiągnięcie oszczędności utrudniać będzie też zapowiedziany przez KNF sprzeciw wobec sprzedaży wydzielonych części BZ WBK.

Wysoka cena za przejmowany bank, niewielkie doświadczenie w tego typu operacjach oraz głównie kosztowe źródła potencjalnych synergii nie oznaczają oczywiście, że PKO BP nie może skorzystać na zakupie BZ WBK. Wskazują natomiast, że szanse na to są bardzo niewielkie. Jednak nawet gdyby były one duże, właściciel, zanim wyda na zgodę na przejęcie, powinien wziąć pod uwagę skutki tej transakcji dla jego działalności w innych sferach. Skarb Państwa, który jest największym udziałowcem PKO BP, powinien przeanalizować jej konsekwencje dla całej gospodarki.

Odpowiedź na pytanie, czy ewentualne przejęcie BZ WBK przez PKO BP miałoby pozytywny, czy przeciwnie – negatywny wpływ na gospodarkę, zależy od odpowiedzi na 2 inne pytania:
• Czy takie przejęcie wzmocniłoby, czy osłabiło siłę pozytywnego wpływu sektora bankowego na wzrost gospodarczy w Polsce przy danym poziomie rozwoju tego sektora?
• Czy przyspieszyłoby ono, czy spowolniło rozwój sektora bankowego w Polsce?

Zacznijmy od pierwszego problemu. Sektor bankowy pozytywnie oddziałuje na wzrost gospodarczy za pośrednictwem 5 kanałów.

• Po pierwsze, banki zbierają informacje o zyskownych inwestycjach i kierują kapitał do tych projektów. Bez ich pośrednictwa każdy inwestor musiałby poszukiwać dobrych projektów samodzielnie. Wielu z nich decydowałoby się na projekty, w których zysk jest pewny, ale – w konsekwencji – niewielki, bo zebranie wiarygodnej informacji na temat potencjalnie bardziej zyskownych inwestycji byłoby dla nich zbyt kosztowne. Jej kosztu, jak dużej części innych kosztów, nie da się ograniczyć bez specjalizacji i dużej skali działania.

• Po drugie, banki sprawują nadzór nad inwestycjami, dbając o ich oszczędną realizację. Z jednej strony, osoby wykładające środki na inwestycje nie muszą tracić czasu i środków na wielokrotne kontrolowanie tego samego. Z drugiej strony, unika się sytuacji, w której każdy jest przekonany, że kto inny nadzoruje realizację inwestycji, a w efekcie nikt nie sprawuje nad nimi nadzoru.

• Po trzecie, banki ułatwiają zarządzanie ryzykiem. Pozwalając na jego rozproszenie, umożliwiają przeznaczenie większej części oszczędności na inwestycje obarczone większym ryzykiem, ale i mogące przynieść większe dochody. Z jednej strony, wiele najbardziej zyskownych projektów wymaga dużych nakładów (dzięki nim można czerpać korzyści np. z dużej skali działania). Ale ludzie nie lubią wykładać dużych sum na realizację pojedynczego projektu. Z drugiej strony, zyskowne inwestycje wiążą się często z koniecznością zamrożenia kapitałów na długi czas. Tymczasem ludzie często chcą mieć możliwość szybkiego wycofania swoich oszczędności. Te i inne bariery dla realizacji inwestycji, związane z ryzykiem, znikają przy dobrze rozwiniętym sektorze bankowym.

• Po czwarte, sektor ten potrafi mobilizować duże kapitały na potrzeby inwestycji, a te najczęściej można zrealizować albo w całości, albo wcale. Firmy unikają kosztownego poszukiwania odpowiednio dużej liczby osób skłonnych wyłożyć swoje oszczędności na projekt.

• Wreszcie po piąte, banki ułatwiają wymianę dóbr. Rozwój wymaga specjalizacji, a specjalizacja oznacza większą liczbę transakcji. Banki zmniejszają koszty ich zawierania, pozwalając np. na dokonywanie płatności bez fizycznego kontaktu stron transakcji.



Z wymienionych 5 sfer pozytywnego oddziaływania banków na wzrost gospodarki, trudno znaleźć jakąkolwiek, w której PKO BP radziłby sobie lepiej niż BZ WBK. Ktoś może oczywiście twierdzić, że PKO BP potrafi zmobilizować większe kapitały na potrzeby inwestycji. Jest to jednak wynik wyłącznie większych rozmiarów tego banku, a nie jego sprawności.

• Suma kredytów dla przedsiębiorstw udzielonych przez PKO BP jest o prawie trzy czwarte wyższa od udzielonych przez BZ WBK. Gdyby jednak sumę kredytów dla przedsiębiorstw odnieść do kapitałów, liczby oddziałów, czy zatrudnionych, w takim porównaniu PKO BP wypadłoby dużo gorzej niż BZ WBK.

• PKO BP ma więcej niż BZ WBK bardzo dużych klientów wśród kredytobiorców korporacyjnych. Jest to jednak pochodną, po pierwsze, większych kapitałów (dzięki nim PKO BP może udzielać nie tylko więcej kredytów, ale też pojedynczy kredyt może być większy), po drugie, dostępu do taniego finansowania (PKO BP ma szerszą bazę depozytową, a ponadto osoby posiadające rachunek w tym banku są mniej mobilne niż klienci BZ WBK) i, po trzecie, podejścia do ryzyka (duzi kredytobiorcy PKO BP pochodzą w istotnym stopniu z sektora publicznego).

Połączenie obu banków pozwoliłoby im zwiększyć wartość pojedynczego kredytu. Zmniejszyłoby ono natomiast ich zdolność do ekspansji kredytowej. Współczynnik adekwatności kapitałowej, mimo spadku w porównaniu do scenariusza braku przejęcia, pozostałby co prawda wysoki i nie byłby barierą dla jej rozwijania. Istotnie zmniejszyłaby się natomiast wielkość płynnych środków, które banki te mogłyby przeznaczyć na kredyty.

BZ WBK jest dużo sprawniejszy niż PKO BP w pozostałych 4 sferach. Lepiej potrafi wynajdywać firmy mające zyskowne projekty inwestycyjne. Kredyty dla przedsiębiorstw mają 2 razy większy udział w jego portfelu kredytowym niż w przypadku PKO BP. Skuteczniej dba o oszczędną realizację inwestycji. Wśród swoich klientów nie ma tak dużo jak PKO BP spółek kontrolowanych przez państwo, często kierujących się zamiast rachunkiem ekonomicznym kalkulacjami politycznymi. Lepiej potrafi zarządzać ryzykiem, dzięki czemu nie musi – inaczej niż PKO BP – koncentrować się na udzielaniu obarczonych niewielkim ryzykiem kredytów hipotecznych. Wreszcie, wprowadza dużo więcej niż PKO BP innowacji, ułatwiających zawieranie transakcji.

Przejęcie BZ WBK przez PKO BP raczej obniży sprawność BZ WBK niż podniesie operatywność PKO BP (zob. wcześniejszy fragment o warunkach wykorzystania synergii przychodowych), a to oznacza, że raczej osłabi niż wzmocni pozytywny wpływ sektora bankowego na wzrost gospodarki. Większy dynamizm BZ WBK niż PKO BP nie jest bowiem przypadkiem, a konsekwencją różnic w rodzaju właściciela. Działalność banków kontrolowanych przez polityków, w tym w szczególności ich aktywność kredytowa często służy realizacji celów politycznych, a nie ekonomicznych. Zaklęcia, że oto w wyniku przejęcia BZ WBK przez PKO BP powstanie polska Nokia, czy polski Santander tego nie zmienią. Trudno bowiem zakładać, że od momentu przejęcia BZ WBK PKO BP będzie – niezależnie od układu rządzącego – wolny od nacisków polityków. Sposobem na zwiększenie odporności sektora bankowego na takie naciski jest zawężenie sfery wpływów polityków. Jej rozszerzanie może jedynie tę odporność jeszcze bardziej zmniejszyć. Nawet jeśli przyjąć, że dziś ona jest, to po wyborach może już jej nie być.



Przejdźmy teraz do drugiego problemu. Spośród wielu czynników, od których zależy tempo rozwoju sektora bankowego, przejęcie BZ WBK przez PKO BP miałoby wpływ na pewno na dwa:

• natężenie konkurencji w sektorze bankowym;
• stabilność makroekonomiczną kraju.

Konkurencja sprzyja rozwojowi sektora bankowego, z jednej strony, dlatego, że zmusza do utrzymywania niskich cen, dzięki czemu produkty bankowe są dostępne dla szerszego kręgu klientów. Z drugiej strony, nie pozwalając na obciążanie własną nieefektywnością klientów, wymusza na bankach trzymanie w ryzach kosztów, a to oznacza, że przy danych nakładach banki mogą oferować klientom więcej usług. Przede wszystkim jednak, konkurencja wymaga wprowadzania ciągłych innowacji, które pozwalają albo podnieść jakość lub rozszerzyć gamę produktów oferowanych przez bank, albo obniżyć koszty jego działania. Jeśli bank nie wprowadza innowacji, jest wypychany z rynku przez konkurencję.

Przejęcie BZ WBK przez PKO BP miałoby negatywny wpływ na natężenie konkurencji w sektorze bankowym. Po pierwsze – o czym pisaliśmy wcześniej, raczej obniżyłoby sprawność BZ WBK niż podniosło operatywność PKO BP. Mniejsza presja konkurencyjna ze strony połączonego banku na pozostałe banki mogłaby obniżyć także i ich dynamizm. Po drugie, wzrosłaby koncentracja w sektorze bankowym. Jej wzrost sam w sobie nie musiałby mieć negatywnego wpływu na natężenie konkurencji w sektorze. Jeśli uznaję go za problem, to przede wszystkim dlatego, że zwiększyłby on znaczenie słabości banku kontrolowanego przez polityków, a jednocześnie – jego podatność na presję polityczną i – w efekcie – skalę tych słabości.

Zajmijmy się teraz stabilnością makroekonomiczną. Ułatwia ona rozwój sektora bankowego, bo zmniejsza ryzyko problemów finansowych zarówno banków, jak i ich klientów, a tym samym wzmacnia zaufania między bankami i ich klientami, bez którego rozwój pośrednictwa finansowego jest niemożliwy (na marginesie, stabilność makroekonomiczna służy gospodarce nie tylko dlatego, że sprzyja rozwojowi sektora bankowego).

Przejęcie BZ WBK przez PKO BP, jeśli miałoby wpływ na stabilność makroekonomiczną, to byłby on negatywny – zarówno w krótkim, jak i w dłuższym horyzoncie.

W krótkim okresie mogłoby oznaczać istotne zmniejszenie dochodów budżetu z dywidend. Zarząd banku, zanim PKO BP zaczął starać się o przejęcie BZ WBK, zaproponował co prawda przeznaczenie na ten cel tylko 1 mld zł, ale wyniki finansowe banku pozwalają na wypłatę dużo większej dywidendy. Skala napięć w budżecie jest tak duża, że nie powinien on rezygnować z 2,4 mld zł dochodów, które może bez większych problemów otrzymać z banku, nie mówiąc o większej kwocie. Wskutek niemożności – do niedawna – wprowadzenia jakichkolwiek reform, które wzmocniłyby finanse publiczne, istnieje poważne ryzyko, że już w przyszłym roku dług publiczny przekroczy 2 próg ostrożnościowy.

W długim okresie przejęcie BZ WBK przez PKO BP mogłoby osłabić dyscyplinę finansową w sektorze bankowym. Badania, w tym przeprowadzone przez tak renomowane instytucje jak Bank Światowy, wskazują, że duża własność państwowa w tym sektorze, z jednej strony, ogranicza efektywność monitoringu sprawowanego przez banki nad kredytobiorcami. Dla banków państwowych mniej istotny niż dla banków prywatnych jest rachunek ekonomiczny, a z kolei większe znaczenie mają kalkulacje polityczne. Z drugiej strony, własność taka rodzi ryzyko wywierania presji politycznej na nadzór bankowy, ograniczającej rzetelność jego działania. Oba efekty powodują, że wraz ze wzrostem własności państwowej w sektorze bankowym rośnie też ryzyko wystąpienia kryzysu bankowego.

Przejęcie BZ WBK przez PKO BP mogłoby zwiększyć ryzyko zaburzeń w sektorze bankowym nie tylko dlatego, że większa część tego sektora znalazłaby się pod kontrolą polityków, ale też dlatego, że rozmiary połączonego banku mogłyby nasilić negatywne konsekwencje zjawiska „za duży, by upaść”.

Wreszcie, analizując wpływ przejęcia BZ WBK przez PKO BP na stabilność makroekonomiczną nie należy lekceważyć i tego, że w jego wyniku zmniejszyłby się dostęp polskiego sektora bankowego do stabilnego finansowania z zagranicy, które – wbrew czarnym prognozom – pomogło polskim bankom przetrwać globalny kryzys finansowy w dobrej kondycji. Byłoby dobrze, gdyby zwolennicy tej transakcji zechcieli zauważyć, że te czarne prognozy się nie sprawdziły. Dzisiaj naprawdę wiemy już dużo więcej niż w październiku 2008 roku.

Z przedstawionego powyżej rozumowania wynika, że przejęcie BZ WBK przez PKO BP nie służyłoby polskiej gospodarce, nawet jeśli – co niepewne, zważywszy na skostniałą strukturę PKO BP i jego upolitycznienie – okazałoby się korzystne dla PKO BP. Jeżeli politycy mieliby się mieszać do tej transakcji, to powinni ją zablokować, a nie ją wspierać. W każdym razie, ich wsparcie dla tej transakcji powinno zostać poprzedzone kalkulacją jej opłacalności dla całej gospodarki. Tymczasem, zamiast takiej kalkulacji serwuje się nam hasła o budowie polskiej Noki, czy polskiego Santandera.

Andrzej Rzońca
Łukasz Boroń