Dzisiaj będzie wiadomo, czy świat finansów zaufał europejskim politykom. Czy powstanie Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego zrównoważy wątpliwości co do sytuacji i losu takich państw jak Grecja, Portugalia i Hiszpania. Słowem, czy na rynek walutowy wróci jaki taki spokój, a euro przestanie lecieć na łeb na szyję. A w ślad za tym, czy odetchną światowe giełdy.
Jeżeli tak – będziemy mieli wreszcie po parunastu tygodniach jakiś jaśniejszy punkt pośród ciągu europejskich kłopotów i być może początek odbudowy zaufania do strefy euro. Widać będzie jednak, że dopiero bezprecedensowe zaangażowanie czołowych europejskich potęg potrafiło wygenerować bardziej korzystny klimat dla gospodarek Starego Kontynentu.
Gorzej, dużo gorzej, będzie się rysować przyszłość, jeżeli to zaufanie dalej się nie pojawi. Na nic starania Niemiec i Francji, na nic wielomiliardowe pakiety – te realne i te pozostające w sferze obietnic – dla państw pogrążonych w kryzysie. Oraz dręczące pytanie: co można zrobić więcej? Na dziś nie ma żadnego realnego scenariusza. Być może dlatego, że dalej jest już tylko ściana bezradności.