Choć trudno w polskim krajobrazie nie dostrzec mnożących się, zamieszczanych na różnych obiektach tablic z informacją o dofinansowaniu z funduszy UE i choć niewątpliwie polskie firmy, uczelnie, miasta, gminy i wsie w coraz większym stopniu korzystają z tych funduszy, to pełny obraz daleki jest od przejrzystości. Dotyczy to przede wszystkim racjonalności i efektywności wykorzystywania środków.

W marcu Komisja Europejska oceniła na podstawie danych z końca września 2009 r., że Polska słabo wykorzystuje fundusze UE i powinna przyspieszyć wykorzystanie funduszy spójności z puli na lata 2007-13. Dotyczy to przede wszystkim projektów kolejowych, energetycznych i teleinformatycznych. Słabości dotyczą zatem przede wszystkim infrastruktury, a niedoinwestowanie w tych dziedzinach przekłada się negatywnie na warunki funkcjonowania firm i całej gospodarki. Gołym okiem widoczna jest zapaść w zakresie modernizacji kolei. Dotychczas z funduszy na lata 2007-13 do KE skierowany został tylko jeden taki projekt (trasa E59 z Wrocławia do Poznania), ale jeszcze nie został nawet zatwierdzony.

Już nawet pobieżna analiza wykorzystywania środków z funduszy europejskich wskazuje na nieprawidłowości w tym obszarze. Wskazują też na to przedsiębiorstwa. Dotyczy to zwłaszcza funkcjonowania Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Kuriozalne procedury przydzielania funduszy dla przedsiębiorstw przywołują porównania z minionych czasów ustroju i gospodarki powszechnego niedoboru, kolejek, staczy itp.

Choć nie kwestionuje się zasadności pomocy zwłaszcza dla małych i średnich przedsiębiorstw, to coraz więcej wątpliwości wywołuje np. dofinansowanie sklepu – co prawda delikatesowego, ale handlującego alkoholami. Takie wątpliwości rodzą też projekty polegających np. na nauce makijażu dla mieszkanek małych miejscowości itp. Trudno tu wskazać na jakieś racjonalne, efektywnościowe przesłanki i priorytety, tym bardziej, jeśli wziąć pod uwagę niedoinwestowanie sektora MSP po względem technik informacyjnych, profesjonalnego marketingu czy pozyskiwania rynków.

Wciąż brak jest kompleksowej analizy efektywności wydatkowania środków z funduszy unijnych. I to mimo tego, że gołym okiem jest widocznych wiele przejawów marnotrawstwa i nierentowności finansowanych projektów, zawyżania ich wartości w celu wyłudzania środków, wydatkowania środków na zbędną reklamę czy rozmaite gadżety itp. Wszystko to wskazuje na pilną potrzebę programu rzeczywistej efektywnościowej a nie tylko formalnej oceny wykorzystywanych środków.

Pomoc z UE powinna być traktowana jako przejściowe a nie trwale zjawisko, jako wędka umożliwiająca „wyjście na prostą” oraz długofalowe i efektywne samodzielne funkcjonowanie przedsiębiorstw i innych podmiotów, które uzyskały wsparcie. Jest swego rodzaju wędką, a dzięki zwrotności pomocy wędka taka nie byłaby zatruta nieefektywnością i mogłaby przechodząc z rąk do rąk trwale sprzyjać długofalowej racjonalności gospodarczych i trwałości rozwoju gospodarczego.

Prof. Elżbieta Mączyńska
Prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego