Kłopoty związane z pozyskiwaniem przez energetykę tytułów prawnych do nieruchomości zabudowanych urządzeniami energetycznymi mają korzenie w komunizmie. Już po II wojnie światowej sieci energetyczne budowane były na cudzych nieruchomościach bez tytułów prawnych.
Po 1989 roku sprawa nie zyskała właściwej rangi. Zmiana kodeksu cywilnego, ustanawiająca służebność przesyłu, nie rozwiązała problemu, bo między innymi pominęła sposób ustalania wynagrodzenia za służebność przesyłu, czyli podstawowe ognisko sporów. Zaszłości sięgają tak daleko, że z uwzględnieniem interesów właścicieli gruntów, ale i odbiorców energii, sprawa powinna zostać przez ustawodawcę uregulowana. Oddanie jej wyłącznie w ręce rzeczoznawców majątkowych może być niewystarczające, zbyt konfliktogenne.