Dopiero co oddano nowiuteńki, równiutki odcinek autostrady z centralnej Polski nad morze, a już jest poważny problem.
Jakoś nikt nie przewidział, że w miesiącach wakacyjnych tę trasę wybiorą tysiące podróżnych wybierających się nad Bałtyk i w kulminacyjnych momentach, czyli w weekendy, jeździć nią będzie prawie dwa razy więcej samochodów na dobę niż przewidywał projekt. A co będzie podczas Euro 2012, kiedy np. rzesza kibiców jednej z drużyn powędruje za nią dajmy na to z Warszawy do Gdańska czy Poznania? Długie oczekiwanie na płatnych bramkach i wielogodzinne korki gwarantowane. Dlatego mam postulat, choć wiem, że na razie to pobożne życzenie. Jak najszybciej zgłaszajmy gotowość Polski do organizacji igrzysk olimpijskich. Chyba tylko w przypadku takiej gigantycznej imprezy jest szansa na zbudowanie szerszych autostrad. Minimum potrzeb to trzeci pas, który powoli staje się standardem na zachodzie Europy, o Stanach Zjednoczonych nie wspominając.