Firmy będą teraz uzupełniać zapasy magazynowe i dlatego można się spodziewać wzrostu produkcji przemysłowej.
Najwięksi optymiści mówią, że w związku z tym najgorsze jest już za nami i kryzys się kończy. Chciałbym, aby to optymiści mieli racje, ale może się niestety skończyć tylko na odbudowaniu zapasów w firmach. Wszystko zależy od Kowalskiego i Nowaka. Jeśli uwierzą optymiście, to nadal będą robić zakupy i przejdziemy ten kryzys suchą nogą, bo zwiększona produkcja znajdzie swoich nabywców. Gorzej, jeśli to pesymista uzyska ich akceptację. To oznacza, że kryzys mamy jak w banku i pójdziemy drogą naszych sąsiadów, gdzie produkcja rok do roku spada w tempie ponad 20 proc i więcej. Jest jeszcze trzecia droga: Nowak uwierzy pesymiście, a Kowalski optymiście. Wówczas czeka nas dłuższy okres stagnacji gospodarczej, przerywany niewielkimi spadkami lub wzrostami produkcji. Przysłowie mówi, że gdzie jest dwóch Polaków, to są co najmniej dwie opinie, więc najbardziej prawdopodobny jest chyba ten ostatni scenariusz.