EBC zapewne przedłuży program dodruku pieniądza. W przyszłym tygodniu amerykańska Rezerwa Federalna podniesie stopy procentowe.
Skutki dodruku pieniądza przez EBC / Dziennik Gazeta Prawna
Jutro Rada Zarządzająca Europejskiego Banku Centralnego zdecyduje o wysokości stóp procentowych w unii walutowej przynajmniej do 19 stycznia przyszłego roku, kiedy odbędzie się jej kolejne posiedzenie. Mało kto spodziewa się zmiany – od marca główna stopa EBC wynosi zero, banki, które chcą złożyć jednodniowy depozyt w EBC, muszą do niego dopłacać 0,4 proc. w skali roku, a za kredyt lombardowy płacą 0,25 proc. w skali roku. Więcej uwagi przykłada się do innej sprawy: czy EBC zdecyduje się na wydłużenie programu tzw. ilościowego luzowania polityki pieniężnej.
Od marca 2015 r. europejski bank skupuje – najpierw wydawał na to 60 mld euro miesięcznie, a od marca tego roku – nawet 80 mld euro. Banki mogą spieniężyć obligacje skarbowe państw Eurolandu, papiery zabezpieczone aktywami, a nawet obligacje przedsiębiorstw. Pozyskaną w ten sposób gotówkę powinny przeznaczyć na nowe kredyty. Władze EBC spodziewały się, że te działania ożywią koniunkturę w krajach unii walutowej. Problem w tym, że program wygasa w marcu 2017 r. Nie wiadomo, czy europejski bank zechce go jeszcze wydłużyć, a jeśli się na to zdecyduje, to czy utrzymane zostanie dotychczasowe tempo zasilania rynku w gotówkę. Jak wynika z niedawnej ankiety przeprowadzonej przez agencję Bloomberg wśród specjalistów rynkowych, dominuje przekonanie, że program zostanie przedłużony i że utrzymana zostanie dotychczasowa kwota wydatków.
Zarówno rezygnacja z dalszego skupu obligacji, jak i wydłużenie programu miałyby istotne konsekwencje. W pierwszym wypadku można się spodziewać znaczącego umocnienia euro, a także spadków cen akcji i obligacji – i to nie tylko tych ze strefy euro. Niedawne wydarzenia świadczą, że jest to możliwe. W grudniu ub.r. EBC zdecydował się na niewielką obniżkę stopy depozytowej i zapowiedział wydłużenie skupu aktywów do marca 2017 r., „a jeśli będzie potrzeba, to i poza ten termin”. Przez rynek te decyzje zostały uznane za zachowawcze – inwestorzy liczyli na mocniejsze rozszerzenie programu dodruku pieniądza. Skończyło się wzmocnieniem euro z 1,05 do niemal 1,1 dol. Spadły ceny obligacji (ich rentowność poszła w górę). Wyprzedaż na giełdach trwała do połowy lutego br. (przyczyniło się do niej również zaostrzenie niecałe dwa tygodnie później polityki pieniężnej przez amerykański bank centralny). Od marca br. kwotę dodruku zwiększono do 80 mld euro.
Wydłużenie programu również nie będzie proste. Główny powód: wyczerpywanie się puli obligacji, które EBC może skupić z rynku. Europejski bank nie tylko ustalił, że kupuje papiery w proporcji odpowiadającej wielkości poszczególnych gospodarek Eurolandu, ale też zdecydował, że nie będzie kupował papierów o rentowności niższej od stopy depozytowej. Niewykluczone więc, że zostanie zmuszony do poluzowania wprowadzonych w przeszłości ograniczeń.
Czynnikiem, który także może wpłynąć na czwartkową decyzję europejskiego banku, jest polityka. Chodzi przede wszystkim o wynik niedzielnego referendum konstytucyjnego we Włoszech (skąd pochodzi szef EBC Mario Draghi), które wstrząsnęły rynkiem.
Posiedzenie Rady Zarządzającej EBC jest dla rynków najważniejszym wydarzeniem tego tygodnia. (W kraju pewne znaczenie ma również kończące się dziś spotkanie Rady Polityki Pieniężnej; nikt nie spodziewa się jednak zmian stóp, rynek czeka za to na komentarze przedstawicieli RPP do ostatnich słabych danych o PKB i o inwestycjach.). W kolejnym tygodniu kluczowe będzie natomiast posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) amerykańskiej Rezerwy Federalnej.
Inwestorzy są przekonani, że stopy procentowe w USA pójdą w górę. Przedział, w którym będzie utrzymywana główna stawka, wzrośnie do 0,5–0,75 proc. Wyższe oprocentowanie sprzyjać będzie lokowaniu funduszy w Ameryce, może więc przyczynić się do umocnienia dolara. Z punktu widzenia Europejskiego Banku Centralnego byłaby to sprzyjająca okoliczność – słabsze euro to większa konkurencyjność towarów z naszego kontynentu, a więc szansa na większy eksport i wyższy wzrost gospodarczy.
Eurostat podał wczoraj, że produkt krajowy brutto strefy euro w III kw. był o 1,7 proc. wyższy niż rok wcześniej (wstępnie szacowano, że wzrost był o 0,1 pkt proc. mniejszy). PKB Hiszpanii urósł o 3,2 proc., Francji – o 1,1 proc., a Włoch – o 1,0 proc.