Nowe zasady naborów, możliwość poprawy złożonych wniosków o dofinansowanie i mniej biurokracji. Europejskie dotacje będzie łatwiej pozyskać, a nasza gospodarka przyspieszy.
Resort rozwoju kierowany przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego zapewnia, że zmiany odczują przede wszystkim podmioty starające się o unijne wsparcie, a więc np. przedsiębiorcy. – Chcemy wyeliminować elementy, które utrudniają pozyskiwanie środków unijnych – stwierdził wicepremier.
Nowe zasady zaczną obowiązywać w pierwszym półroczu 2017 r.
Konkursy w rundach, czyli druga szansa dla spóźnialskich. Zgodnie z tą propozycją nabory wniosków o dofinansowanie, czyli konkursy, będą mogły być dzielone na rundy (obecnie brakuje jasnych uregulowań w tym zakresie). Oznacza to, że jeśli np. przedsiębiorca nie zdąży złożyć wniosku w wyznaczonym terminie, będzie mógł to jeszcze zrobić w kolejnej rundzie konkursu.
Możliwość poprawienia wniosku. Ministerstwo chce, by to wnioskodawca ubiegający się o unijne pieniądze miał szansę wprowadzić drobne poprawki w złożonych wcześniej dokumentach. Dlatego jeśli na etapie oceny formalnej wniosku takie błędy się pojawią, to instytucja prowadząca nabór skontaktuje się z wnioskodawcą i poprosi go o dokonanie zmian. Dzięki temu wniosek nie zostanie odrzucony już na wstępnym etapie. Później, w momencie oceny merytorycznej (kiedy sprawdzane jest, czy wniosek spełnia kryteria wyboru projektów wskazane w regulaminie konkursu), również możliwe będzie wprowadzenie korekt. Szybciej rozpatrywane będą protesty zainteresowanych. Termin na rozpatrzenie zostanie skrócony z 60 do 30 dni.
Mniej biurokracji. Wnioskodawcy zostaną zwolnieni z obowiązku dostarczenia dokumentów, które instytucja rozdzielająca pieniądze jest w stanie pozyskać sama, czyli np. zaświadczenia z urzędu skarbowego i ZUS. To teraz łatwe, zwłaszcza że od marca 2015 r. funkcjonuje System Rejestrów Państwowych, do którego podłączonych jest wiele instytucji, np. samorządy.
Mniejsze ryzyko kary. Każdy, kto rozliczy przyznane mu wcześniej środki unijne po wyznaczonym terminie, będzie mógł liczyć na taryfę ulgową. Jeśli jego spóźnienie nie będzie dłuższe niż 14 dni, uniknie odsetek. Podobnie będzie w sytuacji, gdy korzystający z pomocy postanowi zwrócić otrzymane fundusze z przyczyn od niego niezależnych (np. na skutek klęsk żywiołowych).
Łatwiejsze projekty partnerskie. Czasami, aby zrealizować jakiś projekt czy inwestycję unijną, trzeba połączyć siły. Wówczas współpracę nawiązują jednostki sektora finansów publicznych (np. samorządy), uczelnie, laboratoria badawcze, sektor prywatny itd. Do dofinansowania zgłasza się projekty partnerskie, które – z racji chociażby dużej liczby zaangażowanych podmiotów – traktowane są jako projekty wyższego ryzyka. Teraz będzie możliwość zmiany partnera w projekcie bez negatywnych konsekwencji dla realizowanej inwestycji, a partnerstwa będą mogły być zawiązywane przez wszystkie podmioty bez ograniczeń. Dziś np. istnieje zakaz tworzenia takich partnerstw przez podmioty powiązane (np. gdy jeden posiada ponad połowę kapitału w drugim). Jedynym ograniczeniem będą regulacje unijne dotyczące pomocy publicznej.
Ochrona dóbr intelektualnych wnioskodawcy. Oznacza to, że dokumenty złożone na potrzeby unijnego konkursu nie będą udostępniane. Ma to zapewnić ochronę wszystkich informacji, które wnioskodawcy przekazują instytucji w celu otrzymania dofinansowania (a więc np. patenty, stosowane technologie, innowacyjne rozwiązania itd.). Chodzi o to, by nie było obaw, że firma starająca się o dotację odkryje się przed konkurentami, w dodatku nie wiedząc, czy wsparcie w ogóle otrzyma.
Rzecznicy funduszy europejskich. Pojawią się oni we wszystkich instytucjach zarządzających unijnymi dotacjami. Ich zadaniem będzie zbieranie postulatów i opinii od wnioskodawców (w celu dalszego usprawniania procedur) oraz udzielanie im wsparcia w kontaktach z instytucjami, gdy wystąpią jakieś problemy.
Eksperci zajmujący się unijnymi funduszami pozytywnie oceniają kierunek proponowanych zmian. – Zobaczymy jeszcze, jak to będzie funkcjonowało w praktyce – zastrzega dr hab. Tomasz Kubin z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Jak dodaje, skomplikowane procedury biurokratyczne powodowały, że niektórzy przedsiębiorcy, także ci z dobrymi pomysłami, nawet nie starali się o dofinansowanie z UE. – Czasem wystarczy brak jakiegoś podpisu czy pieczątki i wniosek jest z automatu odrzucony z przyczyn formalnych, bez rozpatrzenia merytorycznego – wskazuje ekspert.
Mateusz Morawiecki, opisując wczoraj pakiet uproszczeń, tłumaczył, że zmienia się podejście do unijnych inwestycji. – Zależy nam na inwestowaniu, a nie samym wydawaniu. A więc nie aquaparki czy stadiony, lecz to, co przyczyni się do rozwoju. Chcemy przesuwać środki w kierunku wyżej zaawansowanych technologii, gdzie są dobrze płatne miejsca pracy – stwierdził wicepremier.
Jego zastępca Jerzy Kwieciński, odpowiedzialny w resorcie za fundusze UE, zapowiedział, że wkrótce polska gospodarka odczuje efekty nowych unijnych inwestycji. – Przeciętna ocena projektów w poprzedniej perspektywie UE wynosiła półtora roku. Chcemy, by teraz było to sześć-dziewięć miesięcy od momentu złożenia wniosku do podpisania umowy. Potrzebujemy jeszcze około dwóch kwartałów, by zaczęło być to widoczne we wskaźnikach makroekonomicznych – wyjaśnił.