Ubywa chętnych na licencję maklera. Ale wpis na listę Komisji Nadzoru Finansowego wciąż się liczy.
W 2016 r. do egzaminów na maklera papierów wartościowych przeprowadzanych przez Komisję Nadzoru Finansowego przystąpiło 191 osób. Dużo mniej niż w poprzednich latach. Według sprawozdań KNF w 2015 r. do egzaminu przystąpiło 360 osób, a w latach 2013–2014 po ponad 400. Między 2009 a 2012 r. chętnych na licencję było od 727 do 871.
– Ten spadek odzwierciedla stan, w jakim znajduje się polski rynek kapitałowy i panujące na nim nastroje. Obsługa inwestorów na giełdzie jest coraz mniej opłacalna, a domy maklerskie ponoszą straty na podstawowej działalności. Możliwości rozwoju i zwiększania zatrudnienia są małe – ocenia Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich.
Po trzech kwartałach 2016 r. brokerzy stracili na działalności maklerskiej 116,5 mln zł. W całym 2015 r. strata wyniosła 48,6 mln zł. Wynik netto jest lepszy, brokerzy ratują go rozszerzając działalność o nowe segmenty i produkty inwestycyjne niezwiązane z akcjami z GPW, m.in. obligacje, rynki zagraniczne czy fundusze inwestycyjne. Domy maklerskie są też bardziej aktywne w transakcjach przeprowadzanych na własny rachunek.
– Rynek finansowy przenosi się do internetu. Dystrybucja i transakcje w coraz większym stopniu opierają się na kanale online. To oznacza, że maklerów, czyli pracowników kontaktowych dla inwestorów, potrzeba mniej – dodaje Roland Paszkiewicz z CDM Pekao.
Przedstawiciel jednego z największych w kraju domów maklerskich podaje nieoficjalnie, że drobni inwestorzy już niemal 2/3 obrotu realizują u niego przez transakcje online. A inwestorów nowych, którzy potrzebują wsparcia i doradztwa maklerskiego, nie przybywa.
Na spadek zainteresowania licencją maklera mogły też wpłynąć niezrealizowane plany deregulacji tego zawodu, podobnie jak doradcy inwestycyjnego sprzed kilku lat.
Podejście do zawodu widać też na wyższych uczelniach. – Boom na kierunek analityk rynków i papierów wartościowych był do 2013 r. Od 2014 r. nastąpił spory spadek liczby słuchaczy, ok. 40 proc. Od tego czasu zainteresowanie kierunkiem utrzymuje się na stałym poziomie i co roku takie studia podyplomowe się odbywają – mówi Ewa Barlik, rzeczniczka Akademii Leona Koźmińskiego.
Jednym ze sposobów, aby absolwenci tego kierunku znaleźli swoje miejsce na rynku pracy, jest rozszerzenie programu studiów z obszaru doradztwa finansowego. – Te kompetencje są poszukiwane w sektorze bankowym – dodaje Barlik.
W warszawskiej Szkole Głównej Handlowej na najpopularniejszym kierunku finanse i rachunkowość od lat funkcjonuje specjalność międzynarodowe rynki finansowe. Piotr Karwowski, rzecznik SGH, mówi, że zainteresowanie tą specjalnością jest stabilne.
– Jedyną zmianą, jaką obserwujemy, jest to, że studenci coraz częściej dodatkowo wybierają jeszcze jedną z dostępnych specjalizacji. Próbują w ten sposób uodpornić się na ewentualne zmiany na rynku pracy. Pilnie śledzimy trendy i analizujemy, czy sytuacja wymaga korekt w programach – dodaje Karwowski.
W Polsce rośnie jednocześnie zainteresowanie uzyskiwaniem zagranicznych certyfikatów zawodowych z branży finansowej, uznanych i rozpoznawalnych na całym świecie. Na to zapotrzebowanie odpowiedziało m.in. SGH. Uczelnia kilka lat temu ruszyła z anglojęzycznymi studiami z finansów i rachunkowości z możliwością zdobycia certyfikatu ACCA (nazwa pochodzi od założonego w Wielkiej Brytanii Association of Chartered Certified Accountants). Kursy i egzamin na ten certyfikat obejmują m.in. zarządzanie przedsiębiorstwem, audyt, rachunkowości zarządczą i finansową oraz zarządzanie ryzykiem.
Pożądany jest też tytuł CFA (Chartered Financial Analyst), zawodowego analityka finansowego, przyznawany przez amerykański CFA Institute. Profesor Krzysztof Jajuga, prezes CFA Society Poland, informuje, że liczba kandydatów z Polski zdających w danym roku egzamin CFA dziesięć lat temu wynosiła niewiele ponad 500 osób. Obecnie zbliża się do 1,2 tys.
– Posiadacze tytułu zawodowego CFA mogą się ubiegać o wpis na listę doradców inwestycyjnych i listę maklerów papierów wartościowych bez egzaminu, zdają jedynie sprawdzian umiejętności obejmujący głównie zagadnienia polskiego prawa. To również będzie zwiększać zainteresowanie tytułem CFA – uważa prezes CFA Society Poland.
Ale nie jest tak, że licencja maklera czy doradcy finansowego przyznana przez KNF już się na rynku nie liczy. Paweł Cymcyk, prezes Związku Maklerów i Doradców, które prowadzi biuro karier, podaje, że pracodawcy z branży finansowej zgłaszający się do organizacji w większości przypadków podkreślają, że wydana przez KNF licencja maklera lub doradcy finansowego będzie mile widziana.
– Jeszcze 10 lat temu do wejścia do branży wystarczyły angielski i licencja maklera. Teraz podstawa to odpowiednie studia, język, licencja plus praktyka w sektorze finansowym – dodaje.