Nie chodzi o to, że władza publiczna ma dawać biznesowi pieniądze. Ale niedopuszczalna jest sytuacja, gdy nie ma ona zaufania do rodzimych przedsiębiorców dlatego, że pochodzą oni znad Wisły.
Do takich wniosków doszli prelegenci podczas Kongresu 590, którzy zastanawiali się, jak odblokować rynki zagraniczne dla polskich producentów.
Z opinii praktyków biznesu wynika, że przez wiele lat nie odczuwali oni ze strony państwa wystarczającego wsparcia. Przykłady? Prezes bydgoskiej Pesy, Tomasz Zaboklicki, zwracał uwagę na to, jak traktowana jest jego firma na zachodnich rynkach. – Kluczowe jest doświadczenie firmy. Często ubiegając się o duży kontrakt za granicą, spotykałem się z pytaniem: „Dlaczego mamy ci zaufać, skoro nie zaufano ci przy podobnym postępowaniu w Polsce?” – opowiadał Zaboklicki. Wskazywał przy tym, że w Polsce przez wiele lat bardziej ufano amerykańskim czy niemieckim producentom niż polskim.
Zdaniem przedsiębiorców, którzy aktywnie działają na zagranicznych rynkach, istotne jest także to, jak działa polska dyplomacja. A z tym przez wiele lat były problemy.
– Polacy muszą się wzajemnie popierać. Władze amerykańskie popierają amerykańskich przedsiębiorców. Niemieckie – niemieckich. A polskie to przez wiele lat łączyły – czyli popierały amerykańskich i niemieckich – mówi DGP prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.
Dlatego też tak ważne jest – tak zdaniem Kaźmierczaka, jak i np. prezesa Asseco Poland Adama Górala – by w końcu polska polityka gospodarcza była zorientowana na wspieranie polskiego biznesu; byśmy w końcu zrozumieli, że istotnym elementem patriotyzmu w ogóle jest patriotyzm gospodarczy.
– Polscy przedsiębiorcy muszą zdobywać doświadczenie w Polsce. I to nie dlatego, że Niemcy czy Francuzi są nam przeciwni. Oni po prostu mają własnych przedsiębiorców i własne produkty, które w pierwszej kolejności chcą wspierać – wskazywał Adam Góral.
Rozwiązaniem części bolączek może być wsparcie rządowe dla biznesu, za które odpowiada niedawno powołany do życia Polski Fundusz Rozwoju. Jego wiceprezes Marcin Piasecki podczas Kongresu 590 zapewniał, że PFR ma i możliwości, i chęci, by wspierać rodzimych eksporterów. Istotnym elementem jest choćby to, że fundusz może wesprzeć polskich przedsiębiorców poprzez wejście w posiadanie 50 proc. udziałów w biznesie. Powinno to zapewnić rodzimym firmom kapitał na rozwój.
W ocenie Karola Zarajczyka, prezesa zarządu Ursusa SA, to istotny wątek, choć zapewne nie najważniejszy. – Dostrzegam niestety, że Polska nie posiada rozwiniętej dyplomacji gospodarczej. W wielu państwach jest ona równie istotna jak dyplomacja polityczna. A u nas nie widać współpracy pomiędzy Ministerstwem Rozwoju a resortem spraw zagranicznych – wskazywał Zarajczyk. Jednocześnie jednak zaznaczał, że zaprezentowana przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego Konstytucja biznesu to zupełnie nowa jakość i wyraźny krok naprzód. – Czekamy teraz na uszczegółowienie planu, w szczególności w zakresie ulg dla firm inwestujących – wskazał prezes Ursusa.
Kongres odbył się po raz pierwszy. Wydarzenie wzięło swoją nazwę od prefiksu kodu kreskowego, którym oznaczane są towary wytwarzane bądź dystrybuowane przez polskie firmy. Pomysłodawcą przedsięwzięcia jest Fundacja im. Sławomira Skrzypka. Dziennik Gazeta Prawna jest medialnym partnerem imprezy.