Nawet biorąc poprawkę na to, że oczywiście CETA nie jest umową, która w 100 proc. nas jako Polskę satysfakcjonuje, to myślę, że jest dobra i dla nas, i dla całej Unii Europejskiej - powiedział szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski w sobotę dziennikarzom.

W niedzielę odbędzie się w Brukseli szczyt UE-Kanada, na którym podpisana zostanie umowa CETA - poinformował w piątek późnym wieczorem szef Rady Europejskiej Donald Tusk. Wcześniej wszystkie kraje Unii dały zielone światło dla podpisania umowy z Kanadą oraz dla rozpoczęcia tymczasowego stosowania części jej zapisów jeszcze przed ratyfikacją; porozumienie będzie wymagać ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie Unii i Parlament Europejski.

W sobotę po audycji w radiowej Trójce, dziennikarze pytali Magierowskiego, czy to dobrze dla Unii Europejskiej i Polski, że udało się osiągnąć porozumienie o wolnym handlu między UE a Kanadą (CETA). "Myślę, że nawet biorąc poprawkę na to, że oczywiście nie jest to umowa, która w stu procentach nas, jako Polskę, satysfakcjonuje, to myślę, że jest dobra, i dla nas, i dla całej Unii Europejskiej" - odparł Magierowski.

"W przypadku CETA, w przypadku umowy o wolnym handlu między Unią Europejską a Kanadą warto podkreślić, że w tej umowie jest mnóstwo zastrzeżeń, obostrzeń, które obalają niektóre mity narosłe wokół tego układu, dotyczących między innymi żywności genetycznie modyfikowanej. Kanada jest jednym z największych eksporterów na świecie tego typu żywności, natomiast Unia Europejska ma swoje przepisy i te przepisy zostały uwzględnione także w tej umowie" - powiedział. "Absolutnie nie należy się obawiać, że teraz z dnia na dzień tego typu żywność zaleje rynki europejskie czy polskie" - wskazał. Zaznaczył jednocześnie, że "zawsze kiedy są podpisywane tego typu umowy handlowe, trudno jest zadowolić wszystkich ich uczestników".

Odnosząc się do obaw polskich producentów żywności związanych z wejściem w życie umowy CETA, Magierowski powiedział, że umowa nie stanowi dla nich zagrożenia, "a wręcz przeciwnie; otwiera się duży rynek kanadyjski".

Szczyt UE-Kanada z ceremonią podpisania umowy handlowej miał się odbyć w miniony czwartek. Został jednak odwołany, bo belgijski region Walonia nie wyraził zgody na podpisanie CETA przez rząd federalny Belgii, blokując w ten sposób zgodę całej UE. Rząd Belgii potrzebował mandatu od wszystkich regionów i wspólnot językowych, by móc w imieniu całego kraju podpisać porozumienie UE-Kanada.

Impas nie tylko groził fiaskiem CETA, ale też stawiał pod znakiem zapytania przyszłość unijnej polityki handlowej.

Dopiero w piątek po południu parlament Walonii, a także parlamenty brukselskiego regionu stołecznego oraz francuskojęzycznej wspólnoty w regionie stołecznym Brukseli przegłosowały rezolucje, upoważniające rząd federalny Belgii do podpisania umowy UE-Kanada. Było to możliwe dzięki osiągniętemu w czwartek porozumieniu między belgijskimi regionami, wspólnotami językowymi i rządem federalnym.

Zgodnie z porozumieniem do CETA dołączona zostanie deklaracja Belgii, zastrzegająca prawo tego kraju uruchomienia "w razie nierównowagi rynkowej" klauzuli ochronnej dotyczącej importu produktów rolnych. W deklaracji zaznaczono też, że CETA nie ma wpływu na unijne przepisy dotyczące autoryzacji i wprowadzania na rynek produktów modyfikowanych genetycznie (GMO).

Belgia oświadczyła też, że zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości UE o ocenę legalności przewidzianego w CETA systemu arbitrażu inwestycyjnego (Investment Court System - ICS), który ma rozwiązywać spory na linii państwo-inwestor. Ten arbitraż uznawany jest przez przeciwników CETA za wzmocnienie wpływów wielkich korporacji. Tego dotyczyły też najważniejsze zastrzeżenia Walonii.

Belgijską deklarację zaakceptowały w czwartek pozostałe państwa UE.

Umowa CETA zniesie niemal wszystkie cła i bariery pozataryfowe oraz zliberalizuje handel usługami między UE a Kanadą.