Nawet gdyby ktoś przyszedł dziś do nas z kontraktem na np. dwa miliony ton węgla, to nie moglibyśmy dostarczyć mu takiego wolumenu z dnia na dzień - mówi w wywiadzie dla DGP Krzysztof Szlaga, prezes Lubelskiego Węgla Bogdanka.
Australijska spółka Prairie Mining ogłosiła, że przejmuje od NWR kopalnię Dębieńsko. Ale z planów budowy kopalni Jan Karski w waszym sąsiedztwie nie rezygnuje. Ich projekt w Dębieńsku da wam chwilę oddechu?
Trudno mi komentować plany innych podmiotów. Z pewnością jednak nie jesteśmy pod presją. W tej chwili Bogdanka jest jedyną firmą, która złożyła wniosek o koncesję na wydobycie na jakiekolwiek złoże na Lubelszczyźnie. A pozyskanie koncesji na rozpoznanie, jak to ma miejsce w przypadku innych podmiotów, to pierwszy i bardzo wstępny etap prac.
Ale przecież spieracie się w sądzie o koncesję na pole K6-K7 w sąsiedztwie Bogdanki.
Nasze najbliższe plany to kierunek północny, czyli pole Ostrów, które jest w tej chwili naszym priorytetem. W I kw. 2017 r. zamierzamy złożyć wniosek o koncesję wydobywczą na to złoże i liczymy, że proces zamknie się w 2017 r. Dzięki uzyskaniu dostępu do pola Ostrów nasze zasoby operatywne mogą wzrosnąć o 200–350 mln ton w zależności od warunków koncesji wydobywczej, wobec ok. 230 mln ton obecnie. Oznacza to możliwość przedłużenia żywotności kopalni nawet do 2080 r. Oczywiście nadal interesuje nas pole K6-K7, ale w dalszej perspektywie. Spór prawny trwa, wierzę, że ostatecznie zostanie rozstrzygnięty na naszą korzyść.
Niedawno pochwaliliście się nowym kontraktem na dostawy węgla dla Enei. Ma on obowiązywać od 2017 r. Ale czy to nie ta sama umowa, którą Enea wypowiedziała Bogdance tuż przed ogłoszeniem wezwania na nią w 2015 r.?
Mamy obecnie dwa kontrakty z Eneą. Wypowiedziany kończy się z końcem 2017 r. Druga umowa, podpisana wcześniej na nowy blok, została teraz rozszerzona i obejmuje całość naszej współpracy z Eneą Wytwarzanie w ramach grupy Enea. Obecnie realizujemy oba kontrakty, a od 2018 r. będzie obowiązywał jeden. To było zaplanowane wcześniej. To potężne wolumeny. Kontrakt obowiązuje do roku 2036, przy czym do 2025 r. jego wartość to blisko 9 mld zł.
Informowaliście też o wydłużeniu kontraktu na dostawy do elektrowni w Połańcu. Dziś należy ona do francuskiego koncernu Engie. Jak nowa umowa wpłynie na skalę wydobycia w Bogdance? Czy na wielkość waszych dostaw wpłynęłoby przejęcie Połańca przez Eneę? Francuzi chcą się pozbyć polskich aktywów.
Kozienice i Połaniec to fundament naszego działania w średnim terminie, ponieważ dzięki tym umowom w najbliższych pięciu latach mamy solidne podstawy do planowania naszej produkcji. Mają one bowiem duży udział w naszym portfelu zamówień. W tych kontraktach z punktu widzenia wolumenu nie powinno się wiele dziać. Umowa dotycząca dostaw do Kozienic obowiązuje do 2036 r., a do Połańca – do 2021 r. Oczywiście mamy też innych klientów, ale dostawy do nich mają mniejszy udział w naszej sprzedaży.
Enea i Energa podpisały umowę w sprawie budowy nowego bloku w Ostrołęce. Jednak Energa podpisała list intencyjny na dostawy węgla z Polską Grupą Górniczą, mimo że jej kopalnie są dalej od potencjalnej elektrowni i koszty w nich są wyższe niż w Bogdance. Ale jednak Energa zainwestowała 500 mln zł w PGG. Czy węgiel z Bogdanki nie spełnia norm dla Ostrołęki? Czy może Enea nie do końca zadbała o interesy kopalni? A może po prostu Bogdanka nie była tym kontraktem zainteresowana?
Oczywiście, że byliśmy i nadal jesteśmy zainteresowani tym, by dostarczać węgiel do nowego bloku w Ostrołęce. Obserwuję sytuację ze spokojem, pamiętajmy, że mówimy tu o perspektywie 2023 r. Surowiec dla istniejących bloków Energi jest rokrocznie przedmiotem negocjacji i zakładam, że nasza 20-letnia współpraca będzie kontynuowana. Energa jest naszym znaczącym klientem.
Czy w takim razie Bogdanka planuje zwiększenie wydobycia w kolejnych latach? Kilka lat temu wydaliście ponad 1,5 mld zł na uruchomienie nowego pola wydobywczego Stefanów. Teraz ta inwestycja, podobnie jak walka z Australijczykami o sporne pole wydobywcze, wydaje się pozbawiona sensu.
Dziś bardzo łatwo oceniać kroki poczynione praktycznie 10 lat temu, bo właśnie wtedy zapadały decyzje dotyczące rozbudowy kopalni o pole Stefanów wraz z zakładem przeróbczym, co zakładało zwiększenie jej mocy produkcyjnych do ok. 10,5 mln ton. Tylko że wtedy realia na rynku węgla były zupełnie inne niż dzisiaj. Ceny również. Poza tym wtedy Bogdanka zakładała, że zwiększając skalę działalności, będzie w stanie ulokować więcej węgla na rynku. Ale już w 2013 r., obserwując sytuację, widzieliśmy, że nie będziemy w stanie uplasować takich wolumenów, i podjęliśmy decyzję o tym, że właściwy przedział wydobycia to obecny, czyli 8–9 mln ton. W naszej opracowywanej właśnie strategii myślimy o tym, by średnioterminowo raczej utrzymywać produkcję na tym właśnie poziomie.
Czy gdybyście mieli umowę z Ostrołęką, to zwiększenie produkcji wchodziłoby w grę?
Zdolności szybowe mamy obecnie na poziomie ok. 10,5 mln ton rocznie. Ale w tej chwili nie mamy ludzi, sprzętu ani nie prowadzimy robót przygotowawczych, które pozwoliłyby nam na taką produkcję. Gdy przyszła dekoniunktura, przez ostatnie lata cięliśmy koszty: osobowe, inwestycyjne, w tym robót przygotowawczych, sprzętu i rozcinki złoża w celu dostosowania potencjału do wolumenu, który można uplasować na rynku. Dzięki temu, że ograniczyliśmy moce i koszty, jesteśmy dziś rentowni. Ale to również oznacza, że nawet gdyby ktoś przyszedł dziś do nas z kontraktem na np. 2 mln ton węgla, nie moglibyśmy dostarczyć takiej ilości węgla z dnia na dzień. W naszej branży zwiększenie produkcji wymaga czasu ze względu na konieczność przeprowadzenia prac przygotowawczych z odpowiednim wyprzedzeniem. Niemniej, jeśli pojawią się kolejne długoterminowe kontrakty i rynek się odbije –znowu będziemy mogli produkować więcej.
Skoro Enea jest waszym większościowym właścicielem, to nadal będziecie notowani na giełdzie?
To nie jest pytanie do mnie. Nie znam planów, które zakładałyby wyjście Bogdanki z giełdy. Jesteśmy na giełdzie, a w średnim i długim terminie chcemy być spółką dywidendową. To element naszej strategii.
Co jeszcze się w niej znajdzie i kiedy należy się jej spodziewać?
Myślę, że ogłosimy ją na początku przyszłego roku. Scenariusz bazowy zakładać będzie, że średnioterminowo utrzymamy produkcję węgla handlowego na stabilnym poziomie 8–9 mln ton rocznie. W naszej grupowej strategii Enea zakłada w tym scenariuszu wydatki inwestycyjne w segmencie wydobycia na poziomie 3,7 mld zł do 2025 r. A trzecia rzecz to, jak wspomniałem, bycie spółką dywidendową. Oczywiście nie mówimy o dywidendzie z zysku za 2016 r., bo rekomendacje w tej sprawie będziemy wydawać po ogłoszeniu wyników rocznych. Będzie to też zależało od prognoz na lata 2017 i 2018. W strategii przygotujemy także scenariusz alternatywny, np. gdyby się okazało, że w dłuższym terminie możemy jednak uplasować na rynku więcej węgla, a więc też więcej wydobywać.