Ministrowie finansów krajów Unii Europejskiej zatwierdzili dziś reformę nadzoru ubezpieczeniowego w UE, wyrzucając z niej najbardziej kontrowersyjne i odrzucane m.in. przez Polskę zapisy.

Chodzi o zaproponowaną przez KE w zeszłym roku dyrektywę ubezpieczeniową zwaną Solvency II (z ang. wypłacalność), która ma zrewolucjonizować system nadzoru nad sektorem ubezpieczeń i reasekuracji w UE, a także zwiększyć jego bezpieczeństwo i konkurencyjność. W świetle światowego kryzysu finansowego i na skutek ostrych podziałów między krajami członkowskimi sprawa nabrała wymiaru politycznego.

Poszło o przepływy finansowe między firmami-matkami a ich filiami w krajach, które - jak Polska - nie są potęgami finansowymi. W przypadku kłopotów finansowych międzynarodowych grup ubezpieczeniowych, KE chciała bowiem oddać znaczną kontrolę nad nimi nadzorom tych krajów, gdzie mają one swoją główną siedzibę. W ten sposób minimalizowała rolę instytucji nadzorczych (w Polsce Komisja Nadzoru Finansowego) krajów, gdzie działają filie wielkich ubezpieczycieli.

Polska i inne nowe kraje członkowskie wspierane przez Hiszpanię, Austrię i Luksemburg wywalczyły usunięcie z dyrektywy przepisów, które - ich zdaniem - groziły tym, że w razie problemów firmy-matki "wypompują" kapitał ze swoich filii, by poprawić swoją sytuację finansową.

Polska i inne kraje obawiały się, że takie ryzyko stało się jeszcze bardziej realne w obliczu kryzysu, który zatrząsł podstawami rynków finansowych w Wielkiej Brytanii, Belgii, Holandii czy Francji - krajów, skąd wywodzą się największe grupy ubezpieczeniowe, które w drodze przejęć albo prywatyzacji zdominowały rynki ubezpieczeniowe w nowych krajach członkowskich.

Brytyjczycy i Holendrzy byli największymi zwolennikami propozycji KE

Właśnie Brytyjczycy i Holendrzy, pilnujący interesów rodzimych gigantów, byli największymi zwolennikami propozycji KE. Wspierała je licząca się w świecie finansów Francja, która jednak - jako unijne przewodnictwo - musiała przede wszystkim zabiegać o kompromis do zaakceptowania dla wszystkich. Francuska minister finansów Cristine Lagarde nie kryła, że uważa przyjęty tekst za "niedoskonały". "Mogliśmy iść dalej" - powiedziała na konferencji prasowej.

Ostateczny kształt tzw. kolegiów nadzorczych, gdzie będą reprezentowane instytucje nadzorujące firmy-matki i ich filie, oraz rolę poszczególnych nadzorców, ma zaproponować działająca już grupa wysokiego szczebla pod przewodnictwem b. dyrektora Międzynarodowego Funduszu Walutowego Jacquesa de Larosiere'a.

Ma ona do wiosny przyszłego roku odpowiedzieć na pytanie, jak wzmocnić nadzór finansowy nad ponadgranicznymi instytucjami finansowymi, by w przyszłości zapobiec powtórzeniu się takich kryzysów jak obecnie. W jej składzie znalazł się m.in. prof. Leszek Balcerowicz.

Francuskie przewodnictwo intensywnie zabiegało o porozumienie ws. "Solvency II"

Francuskie przewodnictwo intensywnie zabiegało o porozumienie w sprawie "Solvency II", tak by dyrektywa weszła w życie z zapowiadanym przez KE terminie, czyli w 2012 roku. Dzięki porozumieniu w Radzie trafi ona teraz pod głosowanie w Parlamencie Europejskim. Komisja Europejska liczy, że w trakcie prac legislacyjnych wrócą kontrowersyjne zapisy.

"Komisja nie popiera przyjętego kompromisu. Musimy posunąć się do przodu, zanim grupa de Larosiere'a wyda swoje zalecenia" - powiedział komisarz ds. gospodarczych i walutowych Joaquin Almunia.

Podstawowym celem "Solvency II" jest podwyższenie standardów w zakresie wypłacalności firm ubezpieczeniowych. Chodzi przede wszystkim o takie ustalenie poziomu obowiązkowego kapitału własnego, który zagwarantuje bezpieczeństwo wszystkich ubezpieczonych i zaspokojenie ich roszczeń. Temu samemu ma służyć wzmocniony nadzór nad sektorem. Skomplikowane przepisy dyrektywy odnoszą się do różnych tzw. modeli oceny ryzyka, standardów księgowości, kontroli i audytu oraz przejrzystości informacji.