Antoni Macierewicz planuje zakup 21 blackhawków. Francuzi uważają, że nie prowadzono z nimi rozmów w dobrej wierze. I chcą się sądzić.
Premier Beata Szydło i szef MON Antoni Macierewicz odwiedzili wczoraj Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 1 w Łodzi, które miały być beneficjentem umowy z Francuzami na caracale. W czasie konferencji prasowej zapowiedzieli, że serwisowane tu będą śmigłowce Black Hawk z Mielca. Dokładnie to przewidywały również zapisy zakwestionowanego przetargu, w którym do ostatniej fazy wszedł Caracal.
Ważniejsze jest jednak co innego. Minister obrony Antoni Macierewicz ogłosił, że jego resort zamierza kupić aż 21 blackhawków. – W tym roku będą to dwie maszyny, w przyszłym osiem, a później 11 – powiedział jakby mimochodem, gdy zapowiadał serwisowanie i doposażanie maszyn w łódzkim zakładzie. To zaskakująca deklaracja, bo jeszcze dzień wcześniej w Mielcu nieoficjalnie mówiono o sześciu – siedmiu śmigłowcach. Teraz nagle ta liczba wzrosła trzykrotnie. Co ciekawe, rozmowy z dostawcą, czyli Polskimi Zakładami Lotniczymi w Mielcu należącymi do amerykańskiego koncernu Lockheed Martin, nawet się nie rozpoczęły. Nie ma jeszcze żadnego dokumentu w tej sprawie.
Z Airbusem rozmawiano cztery lata, a negocjacje nie zakończyły się zakupem. Zamknięcie rozmów z Mielcem do końca roku, tak jak to zapowiadał Macierewicz, będzie działaniem ekspresowym, rzadko spotykanym w historii polskich inwestycji zbrojeniowych.
Francuzi nie składają jeszcze broni. Wczoraj rano prezes Airbus Helicopters Guillaume Faury wystosował list otwarty do prezesa Rady Ministrów RP, w którym napisał: „Decyzja o zerwaniu negocjacji offsetowych została podjęta jednostronnie przez polskie Ministerstwo Rozwoju 4 października 2016 r. (...) 30 września 2016 r., tj. cztery dni przed decyzją Ministerstwa Rozwoju, na prośbę Ministerstwa Obrony Narodowej Airbus Helicopters zgodził się przedłużyć termin związania ofertą do 30 listopada 2016 r.” Dalej można przeczytać, że „ambicją grupy było stworzenie 6 tys. miejsc pracy w Polsce, z czego program Airbus Helicopters dałby ich 3,8 tys., w tym bezpośrednio 1250, głównie w Łodzi, Radomiu i Dęblinie” a także, że „łączna wartość offsetu to 13,4 mld zł”.
Tu jednak warto pamiętać, że przy wyliczaniu stosowane są tzw. mnożniki offsetowe, czyli liczbowe współczynniki (z przedziału 0,5–5,0) do „oszacowania wartości zobowiązań realizowanych przez zagranicznego dostawcę na poczet wartości umowy”. Różnica w ocenie offsetu między polską i francuską stroną może wynikać właśnie z niezgody strony polskiej na mnożniki przy niektórych inwestycjach.
W oświadczeniu Airbusa ciekawy jest też fragment o inwestycji w Łodzi. „W swojej ofercie Airbus Helicopters zgodził się na utworzenie wraz z WZL-1 jedynego w kraju państwowego zakładu produkcji śmigłowców, w którym Polska posiadałaby 90 proc. udziałów”. Wcześniej mówiło się o tym, że to francuski koncern ma mieć większościowy pakiet udziałów w nowej inwestycji. Rządowi PiS udało się w trakcie negocjacji te proporcje odwrócić, co należy uznać za spore osiągnięcie.
Wczoraj po południu, już po konferencji Szydło – Macierewicz, prezes grupy Airbus Tom Enders w oświadczeniu dla mediów we Francji stwierdził, że „koncern nigdy nie został w ten sposób potraktowany”, i zapowiedział, że złoży pozew sądowy, w którym będzie się domagał odszkodowania. Do zamknięcia tego wydania DGP kwestii pozwu nie skomentowało ani prowadzące negocjacje offsetowe Ministerstwo Rozwoju, ani odpowiedzialne całościowo za zakup śmigłowców Ministerstwo Obrony Narodowej.