Kanclerz Niemiec Angela Merkel znalazła się pod presją ze strony części polityków CDU i siostrzanej bawarskiej CSU, którzy oskarżają ją o brak odwagi w walce z kryzysem i żądają bardziej radykalnych działań, w tym obniżki podatków.

Niemieckie media ostrzegają zaś, że "ostrożność" Merkel w działaniach antykryzysowych szkodzi pozycji Niemiec i samej kanclerz na świecie.

Sytuacja gospodarcza ma być jednym z głównych tematów rozpoczętego w niedzielę trzydniowego kongresu Unii Chrześcijańsko- Demokratycznej (CDU) w Stuttgarcie.

Tuż przed kongresem Merkel potwierdziła, że jest przeciwna doraźnemu obniżaniu podatków w związku z recesją gospodarczą.

Zapowiada ona reformę podatkową dopiero na przyszłą kadencję - po wyborach we wrześniu 2009 r.

"Reforma podatków dochodowych nie jest ograniczonym w czasie działaniem w celu nadania impulsu koniunkturze gospodarczej, ale reformą strukturalną" - oceniła kanclerz w rozmowie z "Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung".

Merkel odrzuca także apele m.in. prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego o większy udział Berlina w planowanym przez UE pakiecie działań antykryzysowych. Pakiet opiewać ma na 200 mld euro.

"Nasz wkład do budżetu UE to 20 procent. Nie chcemy zwiększać tego udziału" - powiedziała kanclerz w wywiadzie dla "FAS". Jej zdaniem Niemcy uczyniły już dużo, by przeciwdziałać recesji oraz działały szybciej i bardziej zdecydowanie niż pozostałe kraje Europy.

"Istnieje możliwość przesunięcia i wcześniejszego udostępnienia środków (z funduszy strukturalnych). To często jest skuteczniejsze niż stałe wołanie o więcej pieniędzy - oceniła Merkel.

Berlin twierdzi, że przeznaczając na walkę z recesją w kraju 32 mld euro (1,3 proc. PKB) wypełnił już swoje zobowiązania. Jak wylicza jednak w najnowszym numerze tygodnik "Der Spiegel" rzeczywista wartość niemieckiego pakietu jest dużo niższa; rząd zaliczył bowiem na jego poczet już wcześniej podjęte kroki, jak podwyższenie zasiłków na dzieci (4,5 mld euro) czy obniżenie składek na ubezpieczenia społeczne (około 7 mld euro).

W ocenie "Spiegla" kryzys gospodarczy jest "poważną próbą" dla Angeli Merkel. "I już znalazła się w opresji. Ponieważ pani kanclerz się ociąga, Niemcy tracą wpływ na świecie. Jej pozbawiony przekonania program ratunkowy (dla gospodarki) może spalić na panewce" - napisał tygodnik.

Z kolei "Welt am Sonntag" ocenia, że "spokojna ręka Merkel nie podoba się za granicą"

"Nowością jest to, że była +Miss World+, teraz dostaje złe noty także za swoje międzynarodowe występy - na parkiecie, na którym do niedawna uchodziła za bezsprzecznie czołową polityk" - pisze gazeta.

Jak dodaje, Sarkozy, a także szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso oraz brytyjski premier Gordon Brown byli rozczarowani słabym entuzjazmem Merkel wobec unijnego planu ratowania sektora bankowego.

Zdaniem politologa i biografa niemieckiej kanclerz Gerda Langgutha krytyka pod adresem Merkel nie przeszkodzi jej w uzyskaniu bardzo wysokiego poparcia przy wyborze szefa CDU na kongresie w Stuttgarcie.

"Merkel wciąż jest niesłychanie popularna wśród wyborców m.in. dzięki pracowitości, pragmatyzmowi i nieideologicznej postawie - powiedział Langguth na spotkaniu z korespondentami w Berlinie. - W CDU cieszy się szacunkiem. Tak długo jak odnosi sukces jest potrzebna partii".