Jednym z celów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest zapewnienie szybkiego postępu, którego owoce mają być konsumowane przez całe społeczeństwo. Zakłada się wsparcie regionów słabszych gospodarczo, aby zminimalizować efekt wyspowości, czyli unikać sytuacji, w której wzrost zamożności oraz inwestycje są udziałem tylko niektórych obszarów, reszta kraju doświadcza stagnacji. Strategia podkreśla konieczność przeciwdziałania wykluczeniu nie tylko regionów, ale także poszczególnych grup społecznych.
Cele są słuszne. Dążenie do zrównoważonego rozwoju, dbanie, by nie występowały zbyt duże różnice w zamożności poszczególnych regionów kraju, i polityka ograniczająca nadmierne rozwarstwienie dochodów społeczeństwa jest nie tylko uzasadnione z punktu widzenia społecznego, ale i korzystnie wpływa na długoterminowy wzrost gospodarczy. Brak równowagi rozwojowej może powodować istotne zakłócenia w sprawnym funkcjonowaniu gospodarki i aparatu państwowego. A w połączeniu z dużymi różnicami w dochodach społeczeństwa i towarzyszącym im wykluczeniem społeczno-ekonomicznym dużych grup obywateli może to prowadzić do niebezpiecznych napięć. Stabilizacja i bezpieczeństwo stają się na świecie towarem deficytowym i kraje, które będą w stanie zachować je na odpowiednim poziomie, staną się beneficjentami napływu inwestorów poszukujących korzystnych warunków prowadzenia biznesu.
Dla lepszego zrozumienia wagi problemu niezbędna jest analiza skrajnych przykładów błędnej polityki rządów, które pozostawiły procesy rozwojowe mechanizmom tworzonym przez gospodarkę w stylu neoliberalnym. Jak miasta w Ameryce Południowej lub Afryce, gdzie niekontrolowany rozwój gospodarczy spowodował i dalej powoduje powstawanie megaaglomeracji złożonych w znacznej części ze slumsów, stanowiących źródło przestępczości i niestabilności. Aglomeracje te niczym magnes wysysają z innych, słabiej rozwiniętych regionów ludność poszukującą lepszego bytu, jednak najczęściej to, co oferują, wcale nim nie jest.
Innym przykładem trudnego do zlikwidowania negatywnego zróżnicowania gospodarczego są Włochy. Jeden z najlepiej rozwiniętych krajów świata od wielu dziesięcioleci boryka się z podziałem na bogatą Północ i biedne Południe. Bardzo trudno jest walczyć z podziałami gospodarczymi, które mają korzenie w stosunkach społecznych wykształconych w wielowiekowej historii. Polityka wsparcia Południa w większości obszarów poniosła klęskę.
Sytuacja w naszym kraju jest lepsza, jednak na pewnym poziomie uogólnień można porównać ją do tej we Włoszech. Mamy dobrze rozwinięte zachód, południowy zachód, rejon Trójmiasta i obszar oddziaływania aglomeracji warszawskiej oraz słabo rozwinięty wschód. Poszukując przyczyn, należy cofnąć się do czasów, kiedy Polska była podzielona między trzy mocarstwa. Ponadstuletnie funkcjonowanie w ramach różnych systemów politycznych i gospodarczych odcisnęło wyraźne piętno. Polska powojenna w części zachodniej składa się z dawnych obszarów państwa niemieckiego, które historycznie były znacznie lepiej rozwinięte gospodarczo. Ten wpływ przeszłości, choć coraz mniejszy, nadal ma znaczenie.
Kolejnym czynnikiem różnicującym poszczególne regiony Polski jest geografia. Rozwój polskiej gospodarki w ostatnim 25-leciu wynikał przede wszystkim ze znaczącego zbliżenia z krajami Europy Zachodniej, zwłaszcza z Niemcami. Jakkolwiek by to oceniać, polska gospodarka jest w dużej mierze zapleczem gospodarki niemieckiej. Większa część eksportu, w tym tego bardziej przetworzonego (produkty przemysłowe), trafia do Niemiec lub firm z kapitałem niemieckim zlokalizowanych w Czechach lub na Słowacji (w szczególności dotyczy to sektora motoryzacyjnego). Z tego powodu w ostatnich latach znacznemu przyspieszeniu i transformacji podlegała gospodarka zachodniej i południowo-zachodniej części Polski. Dzięki lepszej infrastrukturze transportowej, stosunkowo wysokiemu uprzemysłowieniu i licznej sile roboczej o odpowiednich kompetencjach oraz ze względu na bliskość geograficzną (kalkulacja kosztów transportu na rynki docelowe) doświadczyły one rozwoju w stopniu znacznie większym niż tereny na wschodzie.
Efektem jest lokowanie w już rozwiniętych obszarach naszego kraju większości inwestycji prowadzonych przez zagranicznych inwestorów. Od tej reguły istnieją wyjątki. Na przykład polski przemysł lotniczy rozwija się w rejonie Rzeszowa, jednak wynika to z historycznie istniejących zakładów lotniczych, które po prostu zostały przejęte przez zagranicznych producentów, unowocześnione i rozbudowane. Wyjątki te nie przeczą ogólnej prawidłowości. Kwestia zamożności Warszawy jako stolicy jest zaś naturalnym efektem stołeczności, występującym na całym świecie, w Polsce szczególnie obecnym wobec powojennej koncentracji wysiłków na odbudowie Warszawy i podźwignięciu jej poprzez ulokowanie w niej kluczowych instytucji publicznych.
W przypadku regionów wschodnich mamy do czynienia ze znacznie słabiej rozwiniętym przemysłem, mniej nowoczesnym i rozdrobnionym rolnictwem oraz uboższą infrastrukturą transportową. Jednak po wstąpieniu Polski do UE, dzięki środkom pomocowym oraz dopłatom bezpośrednim dla rolników, sytuacja ściany wschodniej doświadczyła istotnej poprawy tak w obszarze infrastrukturalnym, jak i pod względem poprawy dochodów mieszkańców. Nie zatrzymało to trendu migracji młodych osób do większych ośrodków miejskich, gdzie perspektywy rozwoju kariery oraz większych dochodów są znacznie korzystniejsze. Z tych terenów pochodzi również wielu emigrantów do krajów UE.
Zmiany demograficzne obserwowane na obszarach gorzej rozwiniętych nie są niczym szczególnym. To naturalne procesy migracyjne, które występują szczególnie silnie w gospodarkach doświadczających szybkiego wzrostu i przechodzących zmiany strukturalne. Polska pomimo 25 lat transformacji nadal podlega przeobrażeniom znacznie większym niż ustabilizowane gospodarki Zachodu. To cena pogoni za bogatszymi krajami UE. Proces ten będzie trwał, ponieważ struktura zatrudnienia w polskiej gospodarce, gdzie nadal duża część czynnych zawodowo pracuje w rolnictwie, powoduje, że staje się ono naturalnym rezerwuarem siły roboczej dla szybciej rosnących sektorów. Rolnictwo natomiast, choć uległo znaczącej modernizacji, nadal będzie podlegało zmianom w kierunku wzrostu efektywności i powierzchni gospodarstwa.
Nie można też pomijać ogólnoświatowego procesu umacniania się i wzrostu aglomeracji miejskich jako tzw. hubów gospodarczych kosztem mniejszych miast i terenów wiejskich. Autorzy strategii stawiają sobie zbyt ambitne cele, w tym taki, który mówi o przyciągnięciu do małych i średnich miast młodych osób, które będą w stanie realizować tam swoje ambicje zawodowe i przyczyniać się do rewitalizacji gospodarczej i społecznej tych miejscowości. Cel ten w skali makro wydaje się nierealny, bo rząd ma tu małe narzędzia wpływu. Nie da się tego uregulować administracyjnie.
O rozwoju lub stagnacji regionów decydują w długim okresie przedsiębiorcy, lokujący inwestycje w określonych lokalizacjach i pomijający inne. Są to decyzje podyktowane rachunkiem ekonomicznym, czyli najbardziej efektywne gospodarczo. Można decyzjami politycznymi przyciągać inwestycje na terenach mniej atrakcyjnych (poprzez dotacje, ulgi podatkowe itp.), jednak z ekonomicznego punktu widzenia nie są to działania efektywne. Mechanizm wsparcia wymaga długoterminowo określonych nakładów lub rezygnacji państwa z dochodów podatkowych. Ale bezkrytyczne, przesadne inwestowanie w infrastrukturę, mimo niskiej atrakcyjności inwestycyjnej danego regionu, nie jest dobrym remedium. Popełnienie tego błędu może prowadzić do powstania kosztownych obiektów, które nie będą wykorzystywane, a wymagać będą utrzymania. Taka sytuacja powstała w Hiszpanii, gdzie zbudowano wiele lotnisk, dróg i autostrad oraz osiedli mieszkaniowych, które z punktu widzenia racjonalnego rachunku ekonomicznego nie powinny powstać. Rząd powinien ostrożnie gospodarować ograniczonymi środkami publicznymi i nie angażować się w projekty stojące w sprzeczności z trendami ekonomicznospołecznymi. Powinien skupić się na ograniczaniu efektu wykluczenia słabszych regionów i grup społecznych w obszarze edukacji i dostępu do nowoczesnych narzędzi komunikacji, w tym szerokopasmowego internetu.
Kluczem do eliminacji negatywnych skutków zmian zachodzących w gospodarce poszczególnych regionów jest również poprawa mobilności ludności, mającej pozytywny wpływ na rozwój. Obszary, w których brakuje siły roboczej, zaspokoją swoje potrzeby, natomiast regiony, z których odpłynie część osób, będą miały możliwość uzyskania równowagi, czyli będą mogły realizować swój rozwój w skali, którą umożliwiają aktualne warunki, bez konieczności nadmiernego koncentrowania się na rozwiązywaniu problemów społecznych związanych z bezrobociem. Pozytywne efekty takiego mechanizmu obserwujemy w skali całej Europy dzięki migracji Polaków do Wielkiej Brytanii, Niemiec i innych krajów.
Brak łatwo dostępnych mieszkań na wynajem ogranicza mobilność zawodową Polaków. To właśnie problem mieszkaniowy jest podnoszony przez osoby, które pomimo że nie mają pracy lub ich praca nie odpowiada ich oczekiwaniom, nie decydują się na zmianę miejsca zamieszkania. Koszt komercyjnego wynajmu mieszkania często przekracza ich możliwości lub praktycznie całkowicie konsumuje korzyści płynące z nowej pracy. Odpowiedzią na te potrzeby powinien być masowy program budowy wspieranych przez państwo mieszkań na wynajem (takim może być „Mieszkanie plus”, choć obecnie jeszcze nie możemy oceniać jego skali i skuteczności), jak również udrożnienie rynku nieruchomości poprzez zmiany prawa, które zachęcą inwestorów prywatnych do zainteresowania się budową przystępnych mieszkań na wynajem.
W strategii wspomina się o licznych celowych programach rządowych, które mają wyrównywać szanse regionów. Aby nie były to plany odwracania biegu rzek, co – jak pokazała historia – jest skazane na niepowodzenie (w ZSRR były centralnie zarządzane projekty, które miały poprawić nawodnienie pól bawełny, a skończyły się porażką ekonomiczną i ekologiczną), powinny być one prowadzone zgodnie z trendami gospodarczymi, a nie w kontrze do nich. Prawdą jest, że regiony wschodnie i inne mniej zurbanizowane oraz zindustrializowane mogą znaleźć swoją niszę w postaci turystyki i rolnictwa ekologicznego. Takie inicjatywy należy wspierać, jednak nie można oczekiwać, że rozwój w tym kierunku zatrzyma ruchy migracyjne.
Brak mieszkań na wynajem ogranicza mobilność zawodową Polaków. To dlatego, choć nie mają pracy, nie decydują się na zmianę miejsca zamieszkania