Według projektu układu zbiorowego Polskiej Grupy Górniczej deputat węglowy ma być mniejszy, a czternastka wypłacana tylko wtedy, gdy firma odnotuje zysk – ustalił DGP.
Ruszyły negocjacje układu zbiorowego w największej spółce węglowej. Zarząd i związki zawodowe spotkały się w tej sprawie dopiero dwa razy, więc nie wiadomo, jaki będzie ostateczny kształt dokumentu, który ma wejść w życie 1 stycznia 2018 r. DGP poznał propozycje nowych zapisów. – Prace ruszyły, zarys dokumentu jest bardzo wstępny, nie zdradzamy szczegółów – zaznacza Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej (PGG).
Z naszych informacji wynika, że fundusz płac pozostanie na niezmienionym poziomie, jednak wynagrodzenia mają być uproszczone (obecnie mają ponad 20 elementów składowych), maksymalnie elastyczne i częściowo powiązane z sytuacją ekonomiczną firmy. Obecnie koszty płac stanowią ponad 50 proc. wszystkich kosztów spółki.
Jedna z najważniejszych propozycji nowego układu to założenie, że czternastka będzie nagrodą wyłącznie z zysku (w ubiegłym roku mimo gigantycznych strat branży i tak była wypłacana).
Koszt czternastej pensji w PGG to ponad 200 mln zł. To duża kwota w sytuacji, gdy w ubiegłym roku firma odnotowała niemal 1 mld zł straty netto – była to jeszcze Kompania Węglowa, na bazie której w maju tego roku powstała PGG. Warto dodać, że w Kompanii przez 13 lat jej istnienia nie udało się wypracować układu zbiorowego pracy.
W obecnym projekcie dokumentu mamy do czynienia z nagrodą roczną, która ma być wypłacana wyłącznie w przypadku wypracowania przez firmę zysku. Budżet tej nagrody ma stanowić do 10 proc. tego zysku netto. A nagroda ma być realizowana na dwa sposoby. Pierwszy to wypłacanie jej przez te kopalnie, które zysk osiągną. Drugi to wypłata przez PGG z zysku całej grupy, ale dla tych pracowników, którzy nie dostali nagrody z kopalni. Może się bowiem zdarzyć, że np. 4 z 5 kopalń spółki wypracują zysk, a jedna nie. Jeśli jednak cała grupa będzie mieć zysk – pracownicy kopalni ze stratą dostaną nagrodę roczną z budżetu spółki.
Kolejną sprawą jest zmniejszenie deputatu węglowego z 8 do 6 ton rocznie na osobę. W 2015 r. koszt tego deputatu w spółce wyniósł 196,31 mln zł. Z naszych obliczeń wynika, że przy obecnym zatrudnieniu w PGG na poziomie ok. 32 tys. osób kwota ta byłaby niższa o 36–38 mln zł rocznie. Deputat bowiem nie będzie wypłacany w naturze, ale jako ekwiwalent pieniężny. A ten liczony jest po cenie węgla dobrej jakości, ok. 600 zł za tonę.
Jednak PGG w ciągu najbliższych miesięcy zmniejszy zatrudnienie o blisko 4 tys. osób, które skorzystają z osłon socjalnych wynikających z ustawy górniczej. Przy zatrudnieniu na poziomie 28 tys. osób koszt deputatu będzie więc niższy o prawie 33,5 mln zł. Tyle że ta kwota nie będzie oszczędnością – trafi bowiem najprawdopodobniej do podstawy wynagrodzeń.
Z listy dodatków, czyli słynnych przywilejów górniczych mają zniknąć dopłaty do biletów kolejowych. To archaizm z karty górnika pozwalający na dofinansowanie podróży drugą klasą w odległości ok. 600 km w kraju. Wypłacane nie będzie również tzw. piórnikowe (kredkowe). To dodatek raz do roku w kwocie kilkuset złotych na każde dziecko górnika w wieku szkolnym.
W propozycjach układu zbiorowego jest za to dodatek stażowy. Projekt uwzględnia też dodatkowy zarobek za pełnienie funkcji sanitariusza (6 zł za dzień dla pracownika pod ziemią, 4 zł dla pracownika na powierzchni). Jest też np. dodatek za pobranie materiałów wybuchowych (10 zł do dniówki dla górników strzałowych), za szkolenie uczniów (3 zł) czy ratownictwo górnicze (24 zł za każdą rozpoczętą godzinę udziału w akcji).
Obecny projekt układu zbiorowego pracy to efekt porozumienia z kwietnia tego roku, czyli z czasu powstawania PGG. W porozumieniu tym zawieszono wypłatę czternastej pensji oraz ustalono, że do końca 2017 r. zostanie wypracowany układ zbiorowy regulujący właśnie kwestie wynagrodzeń.
– Nie dopuścimy do tego, by górnik miał obniżone wynagrodzenie. Bylibyśmy szaleni, gdybyśmy zgodzili się na coś takiego. Fundusz płac musi pozostać na niezmienionym poziomie. Inaczej na pewno pojawimy się w Warszawie, której dawno nie odwiedzaliśmy – zapowiada Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce. – Zaglądanie górnikom do kieszeni to standard. Może jednak warto sprawić, by koszty były obniżane w inny sposób. Na przykład zwiększając przychody czy obniżając koszty podatkowe – dodaje. Ale przyznaje, że w trudnej sytuacji firmy należy rozmawiać także o niewypłacaniu czternastki.
Jego zdaniem polski węgiel ma jednak szansę być konkurencyjny. Zwłaszcza, że obecnie ceny surowca rosną. Tyle że zdaniem analityków to tendencja chwilowa, a na duże zwyżki nie ma co liczyć. Polski węgiel energetyczny jest konkurencyjny dopiero wtedy, gdy cena za tonę w portach ARA (Amsterdam – Rotterdam – Antwerpia) przekracza ok. 65 dolarów za tonę. Obecnie to ok. 61 dolarów, przy czym prognozy analityków nie przewidują dalszego znaczącego odbicia.
– Powoli zaczynam wierzyć w spiskową teorię dziejów, że niektórym zależy na wykończeniu polskiego górnictwa. Jak to jest, że paliwo z UE jest obciążane dodatkowymi opłatami, także klimatycznymi, a pozaunijne nie? – pyta Czerkawski. Tyle że szykowana w resortach energii i środowiska opłata na węgiel z importu (określana mianem opłaty klimatycznej dla węgla spoza UE) ma dość wątpliwe szanse powodzenia – właśnie dlatego, że jest to inicjatywa tylko na poziomie krajowym największego producenta czarnego złota, a nie na poziomie unijnym.
200 mln zł wynosi koszt czternastej pensji w Polskiej Grupie Górniczej
970 mln zł sięgnęła strata netto branży węglowej po pięciu miesiącach 2016 r.
1 mld zł straty za 2015 r. odnotowała Kompania Węglowa, poprzedniczka PGG