Ministerstwo Finansów ma zamiar mniej wydać na przyszłoroczną obsługę długu. To ryzykowne założenie, podobnie jak cały budżetowy plan.
Obsługa obligacji i kredytów ma w przyszłym roku kosztować 30,4 mld zł, o 1,4 mld zł mniej niż w tym roku. Taki limit wydatków na ten cel MF wpisało do projektu przyszłorocznego budżetu. Spadek kosztów ma być efektem przetargów zamiany obligacji, w których resort będzie wymieniał starsze papiery sprzedane z wysokimi rentownościami na nowe, w przypadku których dochodowość jest stosunkowo niska.
MF przymierza się do uruchomienia już we wrześniu tego typu przetargów, by sfinansować część przyszłorocznych potrzeb. Według aktualnych danych już w styczniu MF musiałoby wysupłać 19,2 mld zł na wykup papierów na rynku krajowym. Do tego w marcu do spłaty będzie dług z emisji euroobligacji (2 mld euro). Duże spłaty wypadają w drugim półroczu, kiedy to resort będzie musiał znaleźć prawie 37 mld zł na wykupy obligacji w złotych.
Zamiana tego długu na inny z późniejszym terminem wykupu zmniejszy presję na budżet. Prefinansowanie potrzeb pożyczkowych kolejnego roku rozciąga w czasie podaż obligacji, dzięki czemu łatwiej uniknąć efektu spadku cen i wzrostu rentowności. W piątek mówił o tym wiceminister finansów Piotr Nowak. Jak powiedział, rozpoczęcie prefinansowania jest „scenariuszem bazowym” i od sytuacji rynkowej zależy, czy będzie to „kilkadziesiąt czy kilkanaście miliardów”.
– Standardowo MF prefinansuje jedną czwartą potrzeb pożyczkowych kolejnego roku. Jeśli dobrze to rozegra, to plan obniżenia kosztów obsługi długu jest do zrealizowania. Ale pod dodatkowym warunkiem – że ministerstwo będzie też aktywne na rynkach zagranicznych. Jeśli skupi się tylko na rynku krajowym, może być problem – mówi Mateusz Sutowicz, analityk Banku Millennium. Przykładem takiej zagranicznej aktywności jest, jego zdaniem, sprzedana w ubiegłym tygodniu pierwsza transza tzw. panda bonds – obligacji denominowanych w juanach sprzedanych na rynku chińskim. MF sprzedało papiery o wartości 3 mld juanów (1,7 mld zł), cały program wart jest 6 mld juanów i minister Nowak zapowiedział, że kolejna emisja nastąpi do końca tego roku lub na początku przyszłego.
Sutowicz dodaje, że na podstawie danych, jakie MF już udostępniło z projektu przyszłorocznego budżetu, można oszacować potrzeby pożyczkowe netto (wynikające przede wszystkim z deficytu budżetu i środków europejskich) na ok. 89 mld zł, co jest wyższą kwotą niż w tym roku (ok. 75 mld zł).
Duże potrzeby, ale też niepewność w otoczeniu zewnętrznym to największe zagrożenia dla ministerialnej prognozy obniżenia kosztów obsługi długu. Większość ekonomistów obstawia co prawda, że stopy procentowe przez następne kilka kwartałów raczej będą stabilne, ale to oznacza co najwyżej ustabilizowanie rentowności obligacji krótkoterminowych. W przypadku długu średnio- i długoterminowego presja na wzrost tej rentowności jest spora. Po pierwsze, duży znak zapytania to rozwój sytuacji na rynkach bazowych. Ten będzie wypadkową polityki Fed (podwyżki stóp procentowych za oceanem mogłyby spowodować wzrost rentowności na innych rynkach ze względu na odpływ kapitału w stronę dolara) i działań Europejskiego Banku Centralnego, który prowadzi skup aktywów. Janet Yellen, szefowa Fed, powiedziała w piątek, że podstawy do podwyżki stóp się umocniły po ostatnich danych makro, zwłaszcza z rynku pracy. Z kolei zakupy EBC zaniżają rentowność długu na europejskich rynkach, na czym korzystają też polskie obligacje skarbowe.
Drugi czynnik ryzyka to sytuacja w kraju. Budżet na 2017 r. jest bardzo napięty, MF zapisało w nim około 10 mld zł dodatkowych dochodów z poprawy ściągalności podatków. To prognoza obarczona dużym ryzykiem i dziś nie do zweryfikowania. Resort za podstawę do wyliczenia planu dochodów przyjął też dość optymistyczne założenie wzrostu gospodarczego w przyszłym roku (3,6 proc.). Zdaniem specjalistów kłopoty z wykonaniem budżetu będą się przekładać na wzrost premii za ryzyko, żądanej przez kupujących obligacje.
– W realizacji budżetu, wbrew temu, co mówi rząd, bardziej prawdopodobna jest negatywna niespodzianka. Co też może wywołać wzrost rentowności. Inwestorzy w coraz większym stopniu przywiązują wagę do fundamentów – uważa Sutowicz. Jego zdaniem rentowność 10-letnich polskich obligacji zacznie rosnąć jeszcze w tym roku, przekraczając na koniec roku poziom 3 proc. W piątek wynosiła niespełna 2,68 proc.
Spadek kosztów ma być efektem przetargów zamiany obligacji