Siedem lat zaniechań Ministerstwa Finansów – tak poczynania, a właściwie ich brak, w zakresie nadzoru nad działalnością kantorową podsumowała w swojej informacji Najwyższa Izba Kontroli. To efekt kontroli tego, jak funkcjonuje w naszym kraju system przeciwdziałania praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu.
Wnioski nie są optymistyczne. Izba stwierdza bowiem, że skuteczność kontroli sprawowanej nad instytucjami, które mają obowiązek rejestrowania transakcji podejrzanych i tych powyżej 15 tys. euro oraz przekazywania tych danych generalnemu inspektorowi informacji finansowej, była do tej pory niska.
Przy tym istnym eldorado dla oszustów mogą być kantory internetowe. I to mimo że wielokrotnie zwracano uwagę, że ten sektor wymaga pilnego uregulowania.
NIK przypomina, że e-kantory prowadzą działalność w Polsce od 2009 r. I przez ten czas ani przez moment nie były objęte nadzorem pod kątem wypełniania przez nie obowiązków w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy.
„Minister Finansów przez siedem lat nie doprowadził do uregulowania działalności kantorów internetowych i nadzoru nad nimi” – czytamy w informacji pokontrolnej izby. Stało się tak, mimo że w samym resorcie dostrzeżono problem braku stosownych przepisów już w 2012 r. Ba, urzędnicy MF przygotowywali nawet projekt ustawy, ale prace zostały wstrzymane w połowie 2015 r. Wówczas do Sejmu wpłynął poselski projekt nowelizacji ustawy – Prawo dewizowe. Głównym jej celem miało być właśnie objęcie regulacjami e-kantorów. „W Sejmie nie podjęto jednak żadnych prac nad tym projektem” – przypomina NIK. Parlamentarzyści obecnej kadencji również do problemu nie wrócili.
To zaś stwarza zagrożenie zarówno dla państwa, jak i dla klientów. Po pierwsze, władza nie ma żadnej kontroli nad tym, co się dzieje u przedsiębiorców prowadzących działalność kantorową. Co prawda zgodnie z art. 2 pkt 1 lit. p ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy oraz finansowaniu terroryzmu (t.j. Dz.U. z 2010 r. nr 46, poz. 276 ze zm.) kantory internetowe są instytucjami zobowiązanymi do przekazywania Generalnemu Ispektorowi Informacji Finansowej informacji mogących świadczyć o działalności przestępczej. Tyle że organy publiczne nie dysponują wobec podmiotów niespełniających tego wymogu żadnym narzędziem przymusu. Nie ma zresztą żadnego organu, który by się poczuwał do nadzoru nad działalnością kantorów internetowych.
Po drugie, na braku przepisów regulujących działalność elektronicznych punktów wymiany walut tracą też konsumenci. Zwracała na to uwagę w połowie 2015 r. prof. Irena Lipowicz, gdy była rzecznikiem praw obywatelskich. Wskazywała w swoim stanowisku, że skoro obecne przepisy nie zawierają nawet definicji działalności podejmowanej za pośrednictwem kantoru internetowego i nie określają w sposób jednoznaczny warunków jej prowadzenia, to trudno mówić o jakiejkolwiek odpowiedzialności za niewykonanie lub nieprawidłowe wykonanie usługi.
Jest to tym bardziej niepokojące, że usługami e-kantorów zainteresowanych jest coraz więcej osób. Orientacyjne szacunki wskazują, że chodzi o grupę nawet 400 tys. obywateli. W praktyce te osoby są pozbawione ochrony, która przysługuje ludziom korzystającym z tradycyjnych punktów. W ocenie prof. Lipowicz można więc mówić o nieuzasadnionej dyskryminacji osób decydujących się na wymianę walut przez internet.
Przekłada się ona przede wszystkim na szanse konsumentów na pomyślne rozwiązanie sprawy w razie jakiegokolwiek sporu z przedsiębiorcą. W przypadku kantorów tradycyjnych przepisy szczegółowo regulują ich obowiązki. W razie nieprawidłowości prowadzący działalność naraża się na konsekwencje ze strony nadzorcy (Narodowego Banku Polskiego). W ostateczności wyegzekwowanie odpowiedzialności jest możliwe na gruncie przepisów prawa dewizowego i cywilnego. W odniesieniu do e-kantorów jedyne problemy nieuczciwego przedsiębiorcy mogą być związane z ewentualnymi postępowaniami karnymi wszczętymi przez prokuraturę, np. za oszustwo. „Minister Finansów powinien przygotować projekt przepisów regulujących kwestię nadzoru w zakresie przeciwdziałania praniu pieniędzy nad kantorami internetowymi” – konkluduje swoje wystąpienie NIK.
400 tys. Polaków wymienia waluty przez internet (szacunki Opineo.pl)