Wójtowie, burmistrzowie lub prezydenci miast będą mogli zatrudniać od trzech do maksymalnie siedmiu asystentów lub doradców. Ich liczba będzie zależała od wielkości gminy - taką poprawkę Senatu do ustawy o pracownikach samorządowych przyjął w piątek Sejm.

Umowa o pracę z asystentami lub sekretarzami będzie zawierana na czas pełnienia funkcji przez kierownika jednostki.

Rozwiązanie zostało skrytykowane przez cześć opozycji. Posłowie przed głosowaniami nad poprawkami Senatu wskazywali, że pozwalają de facto na tworzenie w samorządach gabinetów politycznych.

"Jak to ma się do krytyki ze strony opinii publicznej i opozycji w poprzedniej kadencji Sejmu, że wielu ministrów ma rozbudowane gabinety polityczne i postulatu, żeby te gabinety miały maksymalnie pięć osób?" - podkreślał Lucjan Karasiewicz (Polska XXI).

Pytał, czy nie będzie takiej sytuacji, w której minister mający ponad 1000 pracowników, będzie miał pięciu asystentów, a wójt średniej gminy będzie miał trzech, czy czterech doradców.

"Dlaczego rząd, z takim uporem godnym lepszej sprawy, zdecydował się na wprowadzenie rozwiązania, które upolitycznia samorządy?"

Według niego, jeśli w każdej gminie utworzone zostałoby stanowisko tylko dla jednego doradcy lub asystenta koszt w skali całego kraju mógłby wynosić 5 mln zł.

"Dlaczego rząd, z takim uporem godnym lepszej sprawy, zdecydował się na wprowadzenie rozwiązania, które upolitycznia samorządy?" - pytała z kolei Anna Paluch (PiS).

Andrzej Celiński (SdPl - Nowa Lewica) pytał, czy rząd chce wzmacniać patologie partyjniactwa polskiego.

Wiceszef Kancelarii Premiera Adam Leszkiewicz odpowiadał, że w ustawie nie ma ani jednego słowa o gabinetach politycznych. Jak mówił, stanowiska asystentów i doradców są obecne także dzisiaj w urzędach. Zaznaczył, że propozycja ta ma pozytywną opinię Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego.

Halina Rozpondek (PO) podkreślała, że wójtowie, burmistrzowie, czy prezydenci miast nie będą musieli zatrudniać asystentów i doradców, a jedynie zyskają taką możliwość. Dodała, że każda gmina działa w ramach własnego budżetu i ona będzie decydowała, czy ją stać na dodatkowe stanowiska pracy.

Nowa ustawa zastąpi wielokrotnie nowelizowany dokument z 1990 r. o pracownikach samorządowych

Ustawa przewiduje ponadto, że kandydaci na stanowiska kierownicze w samorządzie nie będą musieli mieć dwuletniego stażu w administracji, a jedynie trzyletnie doświadczenie zawodowe lub w prowadzeniu biznesu.

Ponadto zgodnie z nowymi przepisami w każdym urzędzie marszałkowskim, urzędzie gminy oraz starostwie zatrudnieni zostaną sekretarze, których zadaniem będzie m.in. organizacja pracy urzędu iázarządzanie zasobami ludzkimi.

Rozwiązanie wprowadza ponadto obowiązek zatrudnienia na czas określony osoby po raz pierwszy podejmującej pracę w administracji. Określono w nim, na jakiej podstawie są zatrudniani pracownicy samorządowi - wyboru, powołania, umowy o pracę. Zrezygnowano z mianowania jako formy nawiązania stosunku pracy, które obecnie stosowane jest tylko w gminach.

Nowa ustawa zastąpi wielokrotnie nowelizowany dokument z 1990 r. o pracownikach samorządowych. Teraz rozwiązania trafią do podpisu prezydenta.