Duże sklepy, w tym hipermarkety, nie będą już marnotrawiły żywności. Zadbali o to senatorowie, którzy właśnie przygotowali projekt ustawy o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności.

Parlamentarzyści nie ukrywają, że zmierzają do nałożenia nowych obowiązków na przedsiębiorców. Tyle że – jak sami wskazują – wiele sieci spożywczych już teraz

Dlatego w art. 3 projektowanej ustawy wskazano: sprzedawca żywności jest obowiązany do zawarcia z organizacją pożytku publicznego pisemnej umowy, która przewidywać będzie nieodpłatne przekazywanie na cele społeczne niesprzedanego jedzenia. Przy tym przez „sprzedawcę żywności” rozumiany będzie podmiot, który handluje artykułami spożywczymi w sklepie o powierzchni powyżej 250 mkw. i u którego przychody ze sprzedaży tych produktów stanowią co najmniej 50 proc. przychodów z handlu. Przekazywać na cele dobroczynne będzie trzeba te artykuły, które jeszcze spełniają wymogi prawa żywnościowego, ale już – ze względów handlowych, estetycznych lub z powodu zbliżającego się upływu terminu przydatności – są nieatrakcyjne dla sprzedawcy. Jeśli nie zdecyduje się on oddać produktów, a te się zmarnują (np. nikt nie kupi przecenionych jogurtów z krótkim terminem przydatności), będzie musiał zapłacić organizacji, z którą zawarł umowę, 10 gr za każdy 1 kg odpadów. Sprzedawcy staną więc przed wyborem: albo oddać zdatny jeszcze do spożycia produkt, albo usiłować go sprzedać, a w razie niepowodzenia i stracić towar, i zapłacić za jego nieprzekazanie.

Za niezawarcie umowy z żadną organizacją grozić ma kara 5 tys. zł.

– Dla większości sieci jest to symboliczna kwota, ale niepokojąca jest chęć nakładania jakichkolwiek kar – twierdzi Dorota Wolicka, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

– Dobroczynność, a za taką należy uznać przekazywanie żywności, nie powinna być obwarowana sankcjami, lecz należy tworzyć zachęty. Tych niestety w projekcie ustawy brakuje – argumentuje.

Jej zdaniem bowiem podstawowy problem z przekazywaniem żywności przez duże sieci spożywcze jest związany nie tyle z brakiem chęci, ile z trudnościami organizacyjnymi. Trzeba choćby oddelegować do tego zadania pracowników i zadbać o bezpieczny transport jedzenia. Należałoby więc raczej wzmocnić banki żywności, by te mogły odciążyć przedsiębiorców w zakresie odbioru produktów.

Na pochwałę w całym projekcie – w ocenie wiceprezes Wolickiej – zasługuje więc tak naprawdę tylko rozwiązanie, które wyeliminuje jeden z występujących dziś błędów ustawodawcy. Obecnie polskie przepisy ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 594 ze zm.) nie pozwalają bowiem na przekazywanie nie tylko przeterminowanego jedzenia, lecz także tego, dla którego upłynęła data minimalnej trwałości („najlepiej spożyć przed...”). „O ile jednak taki zakaz jest uzasadniony w odniesieniu do środków spożywczych oznakowanych terminem przydatności do spożycia, nie wydaje się uzasadniony w odniesieniu do środków spożywczych oznakowanych datą minimalnej trwałości” – czytamy w uzasadnieniu do projektu. Upływ tej drugiej daty co do zasady nie oznacza bowiem, że produkt uległ zepsuciu, lecz jedynie iż może obniżyć się jego jakość. Dlatego też senatorowie chcą jasno wskazać, że żywność nawet po upływie tego terminu będzie można oddawać biednym.

Etap legislacyjny

Przed pierwszym czytaniem