Nadrzędne zasady, jakie obowiązywać powinny na wszystkich giełdach, to maksymalna przejrzystość oraz takie same reguły gry dla wszystkich uczestników obrotu.
W ostatnim swoim artykule, jaki ukazał się na łamach Gazety Prawnej, chyba przedwcześnie zapowiedziałem koniec czasów skrajnej zmienności, z jaką mieliśmy do czynienia przez ostatnie miesiące na globalnych rynkach kapitałowych. Środowa sesja z ubiegłego tygodnia, gdyby opisać ją używając nomenklatury sportowej, to mistrzostwo świata i wynik tak wyśrubowany, że jego pobicie będzie nie lada wyczynem. Zmiana indeksu o blisko 4 punkty procentowe w ciągu zaledwie kilku minut bez jakichkolwiek istotnych informacji, jakie pojawiły się na rynku, jest warta odnotowania.
Reakcje poszczególnych osób, komentujących zaistniałą sytuację były bardzo różne. Jedni wyrażali wzburzenie twierdząc, że mamy do czynienia z problemem, który należy eliminować z rynku. Nie zabrakło jednak głosów jakoby tzw. cudo fixingu to natura rynku, a nawet można odnieść wrażenie, że stanowi wręcz kwintesencję rynku giełdowego. Na szczęście takie głosy były w mniejszości.
Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych zdecydowanie krytycznie oceniło zaistniałą sytuację. Jesteśmy dalecy od tego, by jednoznacznie ferować i kwalifikować ruch indeksu jako manipulację. Jednak bagatelizowanie takiego ruchu, co więcej ocenianie go jako elementu gry giełdowej, jest zupełnie niezrozumiałe, szczególnie gdy słyszymy to z ust osób kierujących znaczącymi instytucjami finansowymi. Nadrzędne zasady, jakie obowiązywać powinny na wszystkich rynkach kapitałowych, to maksymalna przejrzystość oraz takie same reguły gry dla wszystkich uczestników obrotu. Przejście do porządku dziennego nad takim zdarzeniem zwiększa tylko przeświadczenie, szczególnie wśród inwestorów indywidualnych, jakoby pewne zdarzenia rozgrywały się ponad ich głowami. Dlatego w mojej ocenie retoryka spokoju i pełnego zrozumienia dla takich wydarzeń jest nie do zaakceptowania. Oczywiście manipulacja na wszystkich rynkach jest materią trudną do udowodnienia. Niska płynność rodzimego rynku oraz fakt, że główne indeksy straciły od początku trwającej bessy ponad 50 proc., nie mogą być żadnym wytłumaczeniem, a tym bardziej przyczynkiem do akceptowania takich przypadków.
Niezależnie od indywidualnych ocen wydarzeń z 12 listopada KNF powinna jak najszybciej podjąć próbę wyjaśnienia wszelkich szczegółów związanych z tą sytuacją, tym bardziej że urząd Komisji bywa niezwykle zasadniczy, w sytuacjach gdy zachodzi podejrzenie manipulacji na zdecydowanie mniejszą skalę. Giełda Papierów Wartościowych z kolei powinna wzorem innych parkietów podjąć działania w celu wyeliminowania i wypracowania rozwiązań uniemożliwiających w przyszłości kolejne cudowne sesje.