Klimat dla banków zarówno w kraju, jak i za granicą w warunkach niestabilności rynków finansowych i historycznie niskich stóp procentowych jest dziś znacznie gorszy niż w przeszłości. To oczywiście przekłada się na poziom ryzyka rynkowego. Stąd szczególnie istotne są takie czynniki, jak dbałość o stabilność, bezpieczeństwo tego sektora oraz zaufanie do niego. Na szczęście w Polsce nasze problemy są nieistotne na tle złożoności wyzwań stojących przed bankami w Europie.
Jeśli chodzi o bezpieczeństwo, to decydująca jest jakość kapitału i jego wysokość. W Polsce wskaźniki kapitałowe są na przyzwoitym poziomie i w ostatnich latach systematycznie rosły. Współczynnik adekwatności kapitałowej wynosi średnio ok. 17 proc., w przypadku tzw. twardego kapitału to przeszło 15 proc. To dobry wynik na tle innych krajów Europy, ale trzeba mieć świadomość, że wcale nie należymy do liderów. Jesteśmy raczej na poziomie unijnej średniej. Korzystnej sytuacji sprzyja u nas dość konserwatywne podejście do prowadzenia biznesu bankowego w warunkach otoczenia gospodarczego znacznie bardziej przyjaznego dla banków niż w innych krajach. Mamy gospodarkę wzrostową, a nie pogrążoną w recesji.
To przekłada się na możliwości podnoszenia kapitału głównie przez zysk zatrzymany, a przez to realizację oczekiwanych przez nadzór wymogów kapitałowych. Dzięki temu na przestrzeni pięciu lat kapitał polskich banków wzrósł o ponad jedną trzecią. Dziś przekracza 165 mld zł. Nie mieliśmy delewarowania działalności, ale stały rozwój sektora: przyrost akcji kredytowej, przyrost aktywów.
Efektywność banków jest obecnie niższa niż kilka lat temu. To nie powinno dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę różne obciążenia, jakie pojawiały się w ostatnich latach, w tym obciążenia o charakterze podatkowym, a równocześnie funkcjonowanie w warunkach historycznie niskich stóp procentowych. Jednak efektywność polskich banków na tle międzynarodowym utrzymuje się na bardzo przyzwoitym poziomie. W poszczególnych grupach banków jest zróżnicowana, ale średni poziom jest dość wysoki, co obrazuje potencjał naszego sektora bankowego, jego fundamentalną siłę i zdolność do generowania dochodów.
Wynik z pierwszych miesięcy tego roku, choć o 17 proc. niższy niż w porównywalnym okresie roku minionego, jest wciąż przyzwoity. Stopa zwrotu z aktywów to 0,8 proc., a zwrot z kapitału blisko 8 proc.
Jeżeli banki wykonają założenia swoich planów finansowych, to tegoroczny wynik finansowy sektora będzie o ok. 10 proc. niższy niż ubiegłoroczny. Do tego trzeba jednak odpowiedniej kontroli ryzyka i zwiększenia skali działania. W tych samych planach zakładany jest wzrost sumy bilansowej o ok. 6 proc., a akcji kredytowej o ponad 7 proc. Istotna będzie również kontrola kosztów. Z tym jak dotąd nie jest źle. Wskaźnik kosztów do dochodów utrzymuje się na zadowalającym, szczególnie w obecnym okresie, poziomie w przedziale 50–60 proc. Trzeba jednak powiedzieć, że generalnie dużo miejsca na ograniczanie wydatków już nie ma, bo wiele pracy w tym zakresie wykonano wcześniej.
Wyniki przekładają się na politykę dywidendową. My jako nadzór jesteśmy konsekwentni w jasnym określaniu jej parametrów. Agencje ratingowe podkreślają, że w naszym podejściu do polityki dywidendowej jesteśmy unikatowi w Europie Środkowo-Wschodniej. Zresztą nadzór bankowy w strefie euro działający przy EBC podobnie jak i my również ogłasza parametry ograniczające politykę dywidendową w bankach. Agencje zwracają uwagę, że nasze działania odnośnie dodatkowych buforów kapitałowych skutkują wyższymi kapitałami w bankach i wyższym poziomem bezpieczeństwa. Ponadto – przy takiej strukturze własności kapitału, jaką mamy w polskich bankach – zabezpiecza je przed drenażem kapitału ze strony przeżywających rozliczne problemy niektórych grup międzynarodowych.
Bardzo ważne jest, jak banki budują swoje strategie biznesowe. Na strategie wpływać będą m.in. koszty regulacji ostrożnościowych, koszty związane z zupełnie nowym podejściem do systemu gwarancji depozytów i tzw. uporządkowanej likwidacji banków czy koszty tzw. pakietów konsumenckich, nie mówiąc już o kosztach fiskalnych. Wyzwanie dla banków będzie stanowiła równie dyrektywa o usługach płatniczych PSD2, która da dostęp do rynku płatności również instytucjom pozabankowym.
To wszystko oznacza, że na szalenie wymagającym – z jednej strony mocno regulowanym, a z drugiej otwartym na zewnętrzną konkurencję – rynku o losach banków będzie decydowała dostępność do kapitału i stabilnych źródeł finansowania działalności. Od niej będzie zależeć nie tylko bezpieczeństwo, ale też możliwość pozyskiwania technologii i wszystko, co się z tym wiąże: innowacyjność, w tym zdolność do pozyskiwania klientów i możliwości rozwoju, ale także pojawiające się czynniki ryzyka, w tym ryzyko związane z cyberprzestępczością. Na jego ograniczanie banki będą musiały przeznaczać coraz większe środki.
Pewnym wyzwaniem jest funkcjonowanie rynku międzybankowego. W Polsce jest z tym lepiej niż w krajach zachodniej Europy. Wymaga to od nas wielkiego wysiłku, by banki miały przede wszystkim zaufanie do siebie nawzajem. Nie chodzi o to, by finansować działalność z rynku międzybankowego, ale o to, by transakcje na nim pozwalały na odpowiednie wycenianie indeksów, na podstawie których wyceniane jest od 40 do 60 proc. bilansów banków. Należy dążyć do tego, abyśmy mogli zapewnić tu odpowiednią przejrzystość rynku. Również w przyszłości, podobnie jak obecnie, będziemy tępili próby „jeżdżenia na gapę” ze strony kluczowych uczestników rynku finansowego, którzy chcieliby korzystać z systemu, nie dając wkładu w postaci udziału własnego.
W tym wszystkim nie można zapominać o inwestorach, również tych giełdowych, dla których istotna jest nie tylko polityka dywidendowa, ale i wycena banków. Jak widzimy z rynków międzynarodowych, zdarza się, że wycena akcji banków w bardzo istotny sposób wpływa na ich strategie. W polskich warunkach nawet jeśli wyceny w ciągu ostatniego roku obniżyły się o jedną czwartą, to nadal mamy do czynienia z bankami drogimi w porównaniu z ocenami banków w innych krajach. To jest dowód uznania dla siły polskich banków i potencjału polskiego rynku.
Takim dowodem uznania jest również fakt, że niektóre polskie banki, co jest swoistym precedensem, mają ratingi wyższe od swoich głównych właścicieli. Nie ukrywam, że z naszej strony wymagało to intensywnego dialogu z agencjami ratingowymi, żeby w przypadku banków dobrze zarządzanych z odpowiednim ładem korporacyjnym i notowanych na giełdzie, a będących częścią międzynarodowych grup nie było praktyki automatycznego wiązania oceny wiarygodności banku zależnego z ratingiem grupy. To warto odnotować, bo świadczy o wysokich standardach na naszym rynku.