Brytyjczycy stracą z powodu wyjścia ich kraju z Unii Europejskiej. Nie oznacza to jednak automatycznie wzrostu rangi takich rynków jak nasz.
Słaby rok w debiutach / Dziennik Gazeta Prawna
Za dwa dni akcjonariusze OT Logistics, firmy logistycznej notowanej na warszawskiej giełdzie, będą głosować zgodę na wprowadzenie wszystkich akcji spółki także na Londyńską Giełdę Papierów Wartościowych (LSE). Byłaby to już druga polska firma notowana i na GPW, i na LSE. W tym roku akcje na LSE wprowadził już Work Service, pośrednik na rynku pracy. Firma deklaruje, że nadal chce być obecna w Londynie, który traktuje jako „rynek zapasowy na wypadek potrzeb emisyjnych”. Także OT Logistics liczy, że ewentualna obecność na LSE z czasem pozwoliłaby pozyskać kapitał do dalszego rozwoju.
– Wynik referendum w Wielkiej Brytanii wywołuje oczywiście niepokój, co wyraźnie widać na rynkach finansowych. Od dłuższego czasu braliśmy pod uwagę różne scenariusze, także ten, w którym Wielka Brytania opuszcza Unię Europejską. Na obecnym etapie jest jednak jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o szczegółach dotyczących notowań na LSE – mówi Zbigniew Nowik, prezes OT Logistics.
Specjaliści spodziewają się, że przynajmniej na jakiś czas zainteresowanie Londynem, centrum finansowym Europy, wśród spółek spoza Wysp Brytyjskich może przygasnąć. – Teraz każda taka firma dwa razy się zastanowi, czy wiązanie się z giełdą londyńską ma sens z uwagi na skalę niepewności co do pozycji tamtejszego rynku w przyszłości – ocenia Filip Gorczyca, wicedyrektor w zespole ds. rynków kapitałowych firmy doradczej PwC.
To niejedyne czarne chmury zbierające się nad Londynem. Coraz więcej wątpliwości jest wokół fuzji LSE z frankfurcką Deutsche Boerse (DB). Z powodu wyników referendum wątpliwości co do transakcji w dotychczasowym kształcie oficjalnie zgłosiła właśnie DSW, niemiecka organizacja zrzeszająca inwestorów indywidualnych. Jej minimalne wymagania to umieszczenie siedziby połączonych giełd oraz aktywności związanych z obrotem akcjami we Frankfurcie (zakładano, że siedzibą będzie Londyn). Ben Kelly, analityk Louis Capital Markets, zwraca też uwagę, że wśród akcjonariuszy niemieckiej giełdy mogą pojawić się żądania rewizji wyceny LSE z powodu decyzji Brytyjczyków o wyjściu z UE. Akcjonariusze obu firm będą głosowali zgodę na fuzję 4 lipca.
– Jeśli faktycznie proces odłączania się Wielkiej Brytanii od UE zostanie rozpoczęty, Londyn może zacząć powoli tracić pozycję centrum finansowego Europy, ale nie można w tej chwili wskazać konkretnej giełdy, która przejmie jego rolę. Największe szanse mają oczywiście przede wszystkim giełda niemiecka we Frankfurcie i Euronext w Paryżu. Ale inne rynki też mogą chcieć odgrywać większą rolę – ocenia Filip Gorczyca.
To, ile biznesu uda się odebrać londyńskiej giełdzie i rynkowi finansowemu, będzie zależało przede wszystkim od determinacji poszczególnych giełd, a także władz poszczególnych państw chętnych na zwiększenie udziału w europejskim rynku finansowym.
Przed zbyt pochopnym dzieleniem skóry na niedźwiedziu ostrzega Wiesław Rozłucki, pierwszy prezes warszawskiej giełdy i do niedawna szef jej rady nadzorczej. – Jeśli Wielka Brytania faktycznie opuści UE, rola Londynu w skali europejskiej na pewno się osłabi, ale w niewielkim stopniu. Nie wierzę w scenariusz, w którym Frankfurt lub Paryż przejmują czołową rolę na rynku finansowym. Siłą Londynu jest sieć powiązań wspieranych przez firmy prawnicze, audytorskie, doradcze i sprawne sądy. Na dodatek inwestorzy i firmy finansowe lubią działać w środowisku, które wierzy w wolny rynek. A już np. Francja znana jest z większego stopnia interwencjonizmu państwa – ocenia Wiesław Rozłucki.
Rozmówcy DGP zwracają też uwagę, że nie należy liczyć, iż polska giełda zyska na ewentualnym odwrocie inwestorów i spółek od Londynu, jeśli w jej otoczeniu nie zajdą poważne zmiany.
Szymon Gałkowski z kancelarii Kochański Zięba i Partnerzy, która doradzała przy wprowadzaniu Work Service na rynek w Londynie, deklaruje, że firma jest na bardzo zaawansowanym etapie rozmów z kilkoma polskimi spółkami, które myślą o debiucie na LSE.
– Nie mamy na razie sygnałów, aby te plany uległy zmianie. Niezależnie od tego, czy i w jaki sposób dojdzie do faktycznego Brexitu, polskie spółki planujące swój debiut na LSE prawdopodobnie nie zrezygnują z obecności na zagranicznych parkietach, ponieważ zaczynają być coraz bardziej świadome tego, że w obecnej sytuacji na GPW jedynym racjonalnym wyjściem jest dla nich giełda zagraniczna – ocenia w rozmowie z DGP.
Spadki mniejsze niż w piątek. Funt nadal w dół
Po weekendzie inwestorzy wrócili na giełdy nieco spokojniejsi. Na plusach dzień zakończyły giełdy w Azji. Japoński Nikkei 225 wzrósł o 2,39 proc., a chiński Shanghai Composite o 1,45 proc. W Europie wciąż przeważały spadki, choć na ogół znacznie mniejsze niż w piątek. Warszawski WIG20 stracił 2,12 proc. wobec 4,5 proc. w piątek. Niemiecki DAX i francuski CAC 40 w końcu sesji spadały o ponad 3 proc. wobec 7–8 proc. przed weekendem. Brytyjski FTSE 250 zniżkował o 7 proc., tak samo jak na poprzedniej sesji.
Od zniżek notowania zaczęły też giełdy w USA, gdzie w pierwszych godzinach handlu S&P 500 spadał o blisko 1,9 proc., a Nasdaq Comp. o 2,3 proc. Na wartości wciąż traci funt brytyjski, który w końcu dnia kosztował 1,19 euro i 1,32 dolara, o 2,5 proc. i ponad 3 proc. mniej niż w piątek. Wobec złotego funt spadał o 2,5 proc.