Giełdy w dół. Obawy, że w czwartkowym referendum Brytyjczycy zdecydują o wyjściu swojego kraju z Unii Europejskiej, przyczyniły się do spadków na giełdach w minionym tygodniu. Największa przecena miała miejsce w Japonii. Indeks tokijskiej giełdy Nikkei stracił w ciągu pięciu dni 6 proc. To efekt umacniania się jena, który uważany jest w obecnej sytuacji za jedną z bezpiecznych przystani – sposobów na uniknięcie ewentualnych zawirowań po brytyjskim plebiscycie.
Notowania japońskiej waluty znalazły się w minionym tygodniu na najwyższym poziomie od lata 2014 r. Za dolara płacono niespełna 104 jeny. Jak mówiła po posiedzeniu FOMC prezes Rezerwy Federalnej Janet Yellen, Brexit był jednym z czynników, jakie amerykański bank centralny brał pod uwagę przy ubiegłotygodniowej decyzji o stopach procentowych.
Szukanie bezpiecznych przystani. Ucieczka od bardziej ryzykownych aktywów sprzyjała natomiast notowaniom instrumentów uznawanych za najbardziej bezpieczne. Rentowność niemieckich 10-letnich obligacji skarbowych pierwszy raz w historii spadła poniżej zera. Do ujemnego poziomu obniżyła się również dochodowość 30-letnich papierów skarbowych Szwajcarii. Cena uncji złota przekroczyła w minionym tygodniu 1,3 tys. dol. Była najwyższa od sierpnia 2014 r.
Tygodniowa zmiana indeksów giełdowych / Dziennik Gazeta Prawna
Słaby złoty, słaba giełda. Niechęć inwestorów do podejmowania ryzyka nie sprzyjała również naszemu rynkowi. WIG, główny indeks warszawskiej giełdy, w czwartek przejściowo spadł nawet poniżej 44 tys. pkt. Tydzień zakończył na poziomie 44,6 tys. pkt, co oznacza tygodniowy spadek rzędu 1,6 proc. Kurs dolara zbliżył się na moment do 4 zł, a franka szwajcarskiego przekroczył 4,12 zł (w piątek, gdy nastroje nieco się poprawiły, złoty był mocniejszy). Rosła natomiast rentowność naszych obligacji.
MSCI nadal nie chce Chin. Globalny dostawca indeksów giełdowych kolejny raz nie zgodził się na uwzględnianie chińskich akcji w swoim benchmarkowym indeksie rynków wschodzących. Ogranicza to zainteresowanie walorami chińskich spółek ze strony zachodnich inwestorów. Argumentem przeciwko włączeniu firm z Chin do indeksu są ograniczenia w zakresie zakupu i sprzedaży akcji. Zmiana decyzji MSCI jest możliwa za rok.

Pobierz raport Forsal.pl: Brexit vs Twoja firma. Stracisz czy zyskasz >>>