Minister finansów Paweł Szałamacha uważa, że polska waluta zaabsorbowała już wahania, jakie mogą wiązać się z ewentualną decyzją o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. Minister odciął się od możliwości interwencji na rynku walutowym.

"Jest nastrój wyczekiwania. Wszyscy obawiają się jakichś mocniejszych, bardziej kontrowersyjnych wypowiedzi. Taki klimat jest tutaj podczas rozmów" - mówił w piątek po spotkaniu unijnych ministrów finansów w Luksemburgu szef MF Paweł Szałamacha.

Przyznał, że ostatnie tygodnie pokazały, że nastrój w Wielkiej Brytanii i przewaga zwolenników wyjścia tego kraju z UE miały związek z wahaniami kursu polskiej waluty. Jego zdaniem złotówka już zaabsorbowała zmiany, jakie mogłyby wynikać z decyzji o Brexicie.

W ostatnich dniach złoty się osłabiał. W piątek euro wyceniano na 4,44 zł. Analitycy wiążą to m.in. z niepewnością dotyczącą brytyjskiego referendum. Według banku Morgan Stanley złotówka jest drugą po meksykańskim peso walutą świata mogącą najsilniej zareagować na Brexit.

Minister oświadczył, że nie przewiduje interwencji na rynku finansowym, by bronić wartości złotego. "Nie rozważamy czegoś takiego" - zapewnił w rozmowie z PAP i Polskim Radiem.

Szałamacha powtórzył, że Ministerstwo Finansów podjęło przygotowania do brytyjskiego referendum, a ewentualna decyzja o opuszczeniu przez ten kraj UE nie wpłynie na możliwość funkcjonowania Polski na rynkach finansowych.

Jak podkreślił, nasz kraj ma sfinansowane 70 proc. potrzeb pożyczkowych na ten rok. "Mamy bardzo dużą rezerwę płynnych środków, po prostu gotówki. Na rachunku głównym NBP jest około 60 mld zł. W związku z tym będziemy mogli spokojnie czekać na uspokojenie się tych fal" - mówił szef resortu finansów.

Dwa czwartkowe sondaże opublikowane tydzień przed referendum wskazują na zwycięstwo zwolenników Brexitu.

Z comiesięcznego badania Ipsos Mori wynika, że 51 proc. wszystkich ankietowanych jest za wyjściem kraju z UE, a 49 proc. za pozostaniem we Wspólnocie. Jednak jeśli weźmie się pod uwagę tylko tych, którzy najpewniej wezmą udział w referendum, zwolenników Brexitu jest 53 proc., a zwolenników pozostania w Unii - 47 proc.

Miesiąc temu ten ośrodek badawczy prognozował, że 57 proc. uprawnionych zagłosuje za pozostaniem w UE, a 43 proc. za wyjściem.

Z kolei według wyników opublikowanego w czwartek sondażu ośrodka Survation od ubiegłego miesiąca odsetek Brytyjczyków, którzy zamierzają zagłosować za wyjściem kraju z Unii, wzrósł o 7 pkt procentowych i wynosi 45 proc.

Brytyjski bank centralny, Bank Anglii, określił w czwartek Brexit jako największe bezpośrednie zagrożenie dla brytyjskich i światowych rynków finansowych.