Rynki finansowe żyją sondażami w Wielkiej Brytanii, a nadzór ostrzega inwestorów przed wahaniami walutowymi
Dziennik Gazeta Prawna
Im bliżej głosowania ewentualnego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, tym niższe notowania funta. Wczoraj wczesnym popołudniem wartość brytyjskiej waluty wobec euro spadała o 0,73 proc., do mniej niż 1,26 euro za funta. Od początku roku funt osłabił się do europejskiej waluty o ponad 7 proc. W stosunku do dolara stracił od początku roku prawie 4 proc. Wczoraj kurs brytyjskiej waluty wynosił niecałe 1,42 dol. Obawy związane z Brexitem to jedna z przyczyn spadków na giełdach. Londyński indeks FTS250 tracił wczoraj 1,2 proc., niemiecki DAX 1,25 proc., a francuski CAC 40 1,5 proc. Nasz WIG20 spadł o 0,1 proc.

Pracujesz lub masz firmę w Wielkiej Brytanii? Sprawdź co Cię czeka, pobierz darmowy raport

Zawirowania na rynkach związane są z pojawiającymi się sondażami poprzedzającymi zaplanowane na przyszły czwartek referendum. Obecnie dają one przewagę zwolennikom wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii lub rozkładają siły zwolenników i przeciwników tego ruchu po równo. Piątkowy sondaż dla dziennika „Independent” wskazał na sporą przewagę zwolenników wyjścia z Unii Europejskiej – 55 proc. wobec 45 proc., przy czym badane były tylko osoby zdecydowane iść na głosowanie. W sondażu dla „Daily Express” z weekendu 52 proc. badanych było za Brexitem, 33 proc. przeciw, a wczorajszy sondaż „The Observer” wskazał na 44-proc. odsetek zwolenników Brexitu przy 42 proc. popierających pozostanie w UE.
– Na osłabienie funta jeszcze niedawno wpływały przede wszystkim prognozy dotyczące strat, jakie może ponieść brytyjska gospodarka, jeśli dojdzie do Brexitu. Teraz ruch na funcie odbywa się w rytm publikacji sondaży – wskazuje Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. Podobnie sytuację na rynkach akcji ocenia Marcin Materna z DM Millennium.
Narastająca nerwowość na rynku w związku z głosowaniem spowodowała, że Komisja Nadzoru Finansowego ostrzegła inwestorów indywidualnych obecnych na rynku walutowym przed możliwą nadzwyczajną zmiennością notowań w odpowiedzi na wyniki referendum. Na takie ryzyko klientów przygotowują też domy maklerskie działające na rynku instrumentów pochodnych (waluty, surowce). Większość z nich już wprowadziła lub wkrótce zamierza wprowadzić większe wymagania dotyczące wysokości depozytów zabezpieczających przede wszystkim na pary walutowe z funtem brytyjskim.
– Do tej pory jeśli inwestor chciał otworzyć pozycję długą o wielkości 1 lota na parze funta i złotego, tzn. kupić 100 tys. funtów za złotówki, musiał mieć na rachunku 2 proc. wartości nominalnej transakcji, czyli ok. 11 tys. zł. Zmiana depozytu z 2 proc. na 5 proc. oznacza, że otworzenie takiej samej pozycji zablokuje na naszym koncie ponad 27,5 tys. zł – wskazuje Łukasz Zembik z TMS Brokers.
Ostatni raz inwestorzy, ale też część domów maklerskich, szczególnie dotkliwe straty ponieśli po dużym umocnieniu franka szwajcarskiego w styczniu 2015 r. Większe depozyty, a co za tym idzie wyższe zabezpieczenia, tym razem mogą pozwolić na uniknięcie takiego scenariusza.
– Przy poziomie podwyższonym do 5 proc. przetrwamy 5 razy większy ruch na rynku niż przy depozycie 1 proc. To oddala ryzyko ewentualnego zamykania pozycji inwestorów na większą skalę – mówi przedstawiciel jednego z domów maklerskich.
Czego mogą się spodziewać inwestorzy w zależności od wyników głosowania? – Jeśli zwyciężą zwolennicy Brexitu, może to wywołać na giełdach europejskich dalsze głębsze spadki. Wzrośnie bowiem ryzyko, że po Wielkiej Brytanii wśród członków Unii pojawią się kolejni chętni do pójścia jej śladem – ocenia Marcin Materna. Przewaga zwolenników pozostania w UE oznaczałaby wzrosty cen akcji i umocnienie funta.
Z rankingu wrażliwości na Brexit przygotowanego przez agencję ratingową S&P wynika, że wyjście Brytyjczyków z UE najdotkliwsze skutki będzie miało dla gospodarek Irlandii, Malty, Luksemburga i Cypru. Na przygotowanej przez S&P liście 20 państw nie ma Polski.
Twórcy raportu wzięli pod uwagę wielkość eksportu do Wielkiej Brytanii w odniesieniu do PKB, wielkość migracji, zagraniczne inwestycje bezpośrednie w Zjednoczonym Królestwie oraz powiązania sektora finansowego z brytyjskimi partnerami.
Gdyby Wielka Brytania pozostała w UE, to według 74 proc. ekonomistów ankietowanych przez Bloomberg dzień po referendum funt powinien być wyceniany powyżej poziomu 1,45 dol. A 29 proc. uważa, że za funta trzeba będzie płacić powyżej 1,50 dol., o blisko 6 proc. więcej niż obecnie.