Napięcie przed niedzielnym meczem z Irlandią Północną rośnie. Trenerzy prowadzą grę z mediami, a najbardziej zapracowani są lekarz, masażysta i fizjoterapeuci
Im bliżej pierwszego meczu, tym bardziej tajemniczy jest selekcjoner polskiej drużyny / Dziennik Gazeta Prawna
W środę po południu reprezentacja PZPN pokonała na bocznym boisku ośrodka w La Baule kadrę dziennikarzy 5:0. Biorąc pod uwagę związkowy skład, w którym znaleźli się m.in. Zbigniew Boniek i Marek Koźmiński, wynik nie stanowił zaskoczenia. Za to inaugurujące występ Polaków na Euro spotkanie z Irlandią Północną (niedziela, Nicea, godz. 18) z perspektywy bazy biało-czerwonych wygląda niczym rebus z mnóstwem niewiadomych.
Nie da się bowiem ukryć, że w ośrodku reprezentacji w miarę zbliżania się pierwszego meczu zagadek zdecydowanie przybywa, a członkowie sztabu konsekwentnie prowadzą grę z mediami. Tak było na przykład właśnie w środę, gdy na treningu zabrakło Filipa Starzyńskiego, chociaż na wcześniejszej o kilkanaście minut konferencji nikt się na ten temat nie zająknął.
– Chodziło wyłącznie o sprawy przeciążeniowe. To takie profilaktyczne dmuchanie na zimne. Wciąż może być brany pod uwagę przy ustalaniu składu – tłumaczyli później trenerzy z kamiennymi wyrazami twarzy.
Przykładem klasycznej zasłony dymnej był stan zdrowia Kamila Grosickiego. – Z godziny na godzinę jest lepiej, ale procentowo nie będę składał żadnych deklaracji, bo procenty widnieją co najwyżej na butelkach z alkoholem – twierdził ze swadą asystent Adama Nawałki, Bogdan Zając. Tymczasem wizualizację słowa „lepiej” przedstawił sam zainteresowany, wrzucając dzień później na swojego Twittera filmik prezentujący opuchliznę na kostce.
Urzędowy optymizm obowiązywał również przy pytaniach o Michała Pazdana i Jakuba Błaszczykowskiego, którzy mieli podobny problem co Starzyński. – Na szczęście doba jest długa, a każda godzina działa na naszą korzyść – powtarzał niczym mantrę trener Bogdan Zając. Na otwartych częściach treningów Adam Nawałka też nie odsłaniał kart, skrupulatnie unikając podziału zespołu na grupy, z których można by wysnuć przypuszczenia co do ostatecznego składu wyjściowego na niedzielny mecz z Irlandią Północną.
Kadrowicze w ogóle wyraźnie próbują odciąć się od rosnącej presji. Dziennikarzy, którzy zamieszkali w hotelu, z którego okien widać „Hermitage”, gdzie zakwaterowano biało-czerwonych, odwiedziły służby bezpieczeństwa zaintrygowane obiektywami aparatów wystającymi z okien i balkonów. Wkrótce potem przy basenie, z którego korzystają Robert Lewandowski i jego koledzy, podwyższono ogrodzenie. Na niewiele się to jednak zdało, bo obserwatorzy dysponowali też pokojem na wyższych piętrach. Nerwy udzieliły się również prezesowi PZPN Zbigniewowi Bońkowi, który kategorycznie zabronił fotografowania go przy stole w położonej na plaży restauracji.
Rosnące w miarę zbliżania się pierwszego meczu emocje są więc widoczne gołym okiem. Nikt z reprezentantów nie ukrywa, że oczekiwania na godzinę „0” to najtrudniejsze chwile na każdym tego typu turnieju. W dodatku wciąż powracały irytujące ich pytania o przegrany towarzyski mecz z Holandią oraz słaby i bezbramkowo zremisowany z Litwą. – Jasne, że wolelibyśmy przyjechać do Francji w euforii po 3:0 – przyznał Sławomir Peszko, dodając jednak, że ostatni sprawdzian to całkowicie coś innego niż spotkanie o punkty na mistrzostwach Europy.
Nie sposób jednak ukryć, że większych i mniejszych problemów wciąż przybywa. W dodatku piłkarze mają w nogach wyczerpujące sezony – w medialnych rankingach zawodników, którzy mogą być najbardziej przemęczeni, za każdym razem wysoko znajduje się Robert Lewandowski, eksploatowany w minionych miesiącach przez grający na kilku futbolowych frontach Bayern Monachium i reprezentację.
Kluczowymi postaciami sztabu stali się więc doktor Jacek Jaroszewski, masażysta Wojciech Herman oraz fizjoterapeuci Paweł Ptak i Bartłomiej Spałek, którzy mają – dosłownie – pełne ręce roboty, by zapewnić Nawałce jak największe pole manewru przy wyborze zawodników, którzy rozpoczną niedzielne spotkanie.
Nawiasem mówiąc, podobne wieści o poważniejszych i drobniejszych kontuzjach dochodziły jednak z obozów Niemców i Irlandczyków z Północy, jedynie Ukraińcy postawili chyba znacznie skuteczniejszą zasłonę dymną. Najwyraźniej Adam Nawałka wiedział, co robi, wybierając na bazę La Baule, bo to o tej porze idealne miejsce dla ludzi przeforsowanych. Cisza, spokój i niewiele pokus z pewnością sprzyjają regeneracji sił.
Ten spokój już wkrótce stanie się jednak wspomnieniem. W sobotę do południa biało-czerwona ekipa wyruszy przecież do St-Nazaire, skąd poleci do Nicei. Jak będzie wyglądało ostatnie kilkadziesiąt godzin przed pierwszym gwizdkiem sędziego? – Normalnie. Każdy, kto zna się na piłce, wie, jak to wygląda – nawet w tym przypadku trener Zając unikał konkretów jak ognia.
Na rozwiązanie większości zagadek trzeba więc poczekać do niedzieli. Wyjściowa jedenastka na pierwszy mecz Polaków podczas Euro 2016 zostanie oficjalnie ogłoszona zapewne około godz. 16. Może wtedy w La Baule wzrośnie popularność piłkarzy znad Wisły, bo mieszkańcy tego kurortu pytani o skojarzenia z naszą kadrą odpowiadają bez namysłu: Lewandowski, Obraniak i Podolski.