Innowacyjność to nasza pięta achillesowa, a od niej zależeć będzie tempo rozwoju gospodarki. „Innowacyjny sukces w postaci powstania amerykańskiej Doliny Krzemowej jest niemożliwy do osiągnięcia przez Polskę w dającej się przewidzieć przyszłości, jednak nie ulega wątpliwości, że warto starać się stopniowo tworzyć warunki, które zadecydowały, iż sukces tego rodzaju był możliwy” – pisze Narodowy Bank Polski w opublikowanym w poniedziałek raporcie na temat potencjału innowacyjnego gospodarki.
– Wzrost gospodarczy w Polsce był dotychczas szybki, za sprawą akumulacji kapitału fizycznego, a także ludzkiego i społecznego – czemu sprzyjał wzrost wykształcenia Polaków. Ale pozacenową konkurencyjność gospodarki można podnieść jedynie przez większą innowacyjność – stwierdził na wczorajszej prezentacji raportu Jakub Growiec z Instytutu Ekonomicznego NBP.
Z szacunków banku centralnego wynika, że wzrost gospodarczy, który w latach 1997–2013 wynosił u nas średnio niemal 4 proc. rocznie, więcej niż w połowie zawdzięczamy akumulacji kapitału. Związany z innowacjami wzrost produktywności czynników produkcji dołożył ok. 1,5 pkt proc. Było to związane z transformacją gospodarki i pojawianiem się inwestorów zagranicznych. Po wejściu do Unii Europejskiej ten proces spowolnił.
Eksperci NBP przeanalizowali to, jak polskie firmy i cała nasza gospodarka wypadają pod względem unowocześniania produktów, sposobu ich wytwarzania, sprzedaży lub organizacji firmy na tle innych krajów, przyjrzeli się temu, jak innowacyjność wspierają kraje, które osiągają pod tym względem najlepsze efekty, i określili uwarunkowania i bariery dla innowacyjności w naszym kraju. – Obecny system wsparcia nie umożliwia pełnego wykorzystania potencjału innowacyjnego – ocenił Jakub Growiec. Według specjalistów z NBP mamy wiele instytucji, które w zakresie działania mają pomoc dla zwiększania innowacyjności firm. Tyle że działania często nie są zharmonizowane. Zmian wymaga też system oceny efektów pomocy. Od niego zależy zaś to, w jaką stronę powinny iść zmiany.
Na tym jednak nie koniec. – Dla firm, które chciałyby podejmować działalność innowacyjną, ważna jest np. stabilność regulacji prawnych – podkreślał Growiec. Chodzi o to, że projekty są obliczone na dłuższy czas. Zmiana warunków funkcjonowania może zagrozić opłacalności takiego przedsięwzięcia.
Z faktem, że dla stworzenia innowacji potrzebna jest często współpraca wielu podmiotów, związany jest zestaw czynników. Trzeba dbać o mechanizm transferu wiedzy z uczelni do firm czy o budowanie klastrów, w ramach których możliwa jest kooperacja między firmami. – Chodzi też o budowanie kapitału ludzkiego i społecznego. Przykładowo wyniki testów wiedzy wśród naszych uczniów wypadają dobrze, i to jest czynnik korzystny, ale z drugiej strony poziom zaufania społecznego do ludzi nawzajem i do instytucji jest u nas bardzo niski. To może być bariera do budowy potencjału innowacyjnego – uważa Growiec.
Znaczenie mają też zachęty finansowe ze strony państwa, a więc granty na innowacyjność albo odpisy podatkowe dla firm, które podejmują taką działalność. – Granty są lepsze dla większych firm, które są w stanie przejść przez wiążącą się z nimi biurokrację. Są też łatwiejsze do oszacowania w budżecie państwa. Dla mniejszych firm lepsze z kolei są odpisy – wskazywał Michał Rubaszek z Instytutu Ekonomicznego NBP.
Eksperci NBP nie przedstawiają w swoim raporcie konkretnych rekomendacji dotyczących wspierania innowacyjności.
Ile dałoby nam podniesienie poziomu innowacyjności? Zdaniem ekspertów z banku centralnego oszacowanie tego byłoby bardzo trudne. Jednak są oni przekonani, że taka zależność istnieje. – Jeśli porównamy ranking innowacyjności poszczególnych krajów i wielkość PKB na mieszkańca, widać, że jest duża korelacja. Podnoszenie poziomu innowacyjności to droga, która pozwoli nam osiągnąć zamożność innych krajów Unii Europejskiej – podkreślił Michał Rubaszek.