Po Moody’s do grona instytucji krytycznie podchodzących do zamiarów rządu dołączył Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Pozostawienie przez agencję Moody’s bez zmian oceny wiarygodności kredytowej Polski na rynkach finansowych zostało przyjęte z ulgą. W stosunku do euro i dolara złoty zyskał ponad 4 gr.
Za europejską walutę w poniedziałek po południu płacono mniej niż 4,37 zł, za amerykańską – niecałe 3,86 zł. Optymizm było widać też na rynku obligacji, gdzie rentowność papierów 10-letnich obniżyła się do 2,93 proc. z 3 proc. w piątek (spadek rentowności oznacza, że ceny obligacji rosną) i na giełdzie – WIG20, główny indeks warszawskiego rynku zyskał ponad 2 proc. Tak dużego wzrostu nie było na GPW od końca marca. Wzrostom cen polskich aktywów nie przeszkodziło, że wczoraj z krytyką polityki gospodarczej wyszła kolejna zagraniczna instytucja – Międzynarodowy Fundusz Walutowy. MFW opublikował komunikat po corocznym przeglądzie naszej gospodarki (takie przeglądy dotyczą wszystkich państw członkowskich funduszu). Jego analitycy oceniają tempo wzrostu produktu krajowego brutto jako wysokie. – W 2015 r. wzrost osiągnął 3,6 proc. dzięki mocnej konsumpcji wewnętrznej, wspieranej przez zdrową ekspansję płac i kredytu. W 2016 r. wzrost PKB pozostanie silny, a w 2017 r. przyśpieszy do prawie 4 proc. – przewiduje MFW.
W niedawnych prognozach dla światowej gospodarki fundusz oczekiwał, że zarówno w tym, jak i w przyszłym roku PKB Polski wzrośnie o 3,6 proc.
Eksperci MFW uważają jednak, że rośnie ryzyko dla optymistycznych prognoz. Część przyczyn ma charakter zewnętrzny: chodzi o pogorszenie koniunktury na rynkach wschodzących (np. w Chinach), czemu towarzyszy wzrost wahań na rynkach finansowych, a także przedłużające się spowolnienie w strefie euro. Ale MFW wytknął nam też słabości wewnętrzne. – Osłabienie niektórych instytucji albo poślizgi w budżecie mogą pogorszyć nastroje inwestorów i utrudniać wzrost gospodarczy. W dłuższym terminie szybko starzejące się społeczeństwo tworzy poważne wyzwania dla potencjalnego wzrostu i stabilności budżetu. Równocześnie utrzymujące się różnice w dochodach między zamożną zachodnią Polską i pozostającym w tyle wschodem mogą zagrażać jakości wzrostu – stwierdzili analitycy funduszu.
Michał Dybuła, główny ekonomista BGŻ BNP Paribas, dziwi się ostatniemu zastrzeżeniu. Ale przyznaje, że inne uwagi mogą mieć spore znaczenie dla postrzegania naszej gospodarki. Jak kwestia „osłabienia instytucji”, co należy rozumieć jako odniesienie do Trybunału Konstytucyjnego.
Fundusz krytycznie odniósł się do kluczowych obietnic Prawa i Sprawiedliwości. Zamiast programu „Rodzina 500 plus” i gotówkowego wsparcia rodzin MFW zaleca wydatki na opiekę nad dziećmi i edukację przedszkolną, co zwiększyłoby aktywność zawodową kobiet.
„Zamierzone częściowe odwrócenie podwyżki wieku emerytalnego z 2013 r. może zagrażać finansom publicznym i aktywności zawodowej i powinno być ponownie przemyślane” – piszą wprost analitycy MFW. Odnoszą się też do pomysłów przewalutowania kredytów we frankach. – Ta propozycja, jeśli zostanie wprowadzona, oznacza ryzyko dla stabilności finansowej z niekorzystnymi konsekwencjami dla kredytu i wzrostu. Nacisk powinien być położony raczej na wspieranie konkretnych zagrożonych kredytobiorców – ocenia MFW.
Zdaniem Michała Dybuły takie ostrzeżenia mogą oznaczać, że w skrajnym przypadku groziłoby nam odebranie elastycznej linii kredytowej przyznawanej przez fundusz krajom będącym w dobrej kondycji.
Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK, nie idzie tak daleko. Uważa, że główny przekaz MFW jest spójny z tym, co w weekend powiedział Moody’s i co od dawna mówi większość ekonomistów. Fundusz wyliczył po prostu to, co może być potencjalnym zagrożeniem dla wzrostu gospodarczego w długim okresie.