Francuskie przewodnictwo w UE podtrzymało w piątek stanowisko, że "niepotrzebna jest formalna zgoda 27 państw UE", by wznowić negocjacje z Rosją ws. nowego porozumienia o partnerstwie i oddało decyzję w tej sprawie Komisji Europejskiej.

Tymczasem w Brukseli, tuż przed szczytem unijnym, w piątek koło południa spotykają się prezydenci Polski i Litwy, którzy sprzeciwiają się wznowieniu negocjacje z Rosją, co wyrazili we wspólnej deklaracji przyjętej w poniedziałek. Niewykluczone, że swoje stanowisko będą chcieli powtórzyć na nieformalnym szczycie UE, teoretycznie poświęconym kryzysowi finansowemu.

"Nie potrzeba decyzji formalnej, by kontynuować negocjacje z Rosją" - powiedziały w piątek francuskie źródła dyplomatyczne. Przyjmowanie w formie pisemnej unijnego stanowiska w sprawie wznowienia negocjacji "jest niepotrzebne i byłoby kontrpoduktywne" - tłumaczyły źródła.

"Jeśli Komisja Europejska wznowi negocjacje, to je wznowi. Rada UE nie ma tu zadania, by dawać jakieś instrukcje. Wszystko okaże się w nadchodzących dniach" - dodały źródła.

I Paryż i KE liczą, że stanie się to już na szczycie UE-Rosja 14 listopada w Nicei.

Sprawa będzie omawiana podczas obiadu na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw "27" w poniedziałek w Brukseli

Jak powiedziały PAP źródła unijne, na posiedzeniu ambasadorów państw UE w czwartek stanowisko Francji i KE "poparła większość delegacji 27". Uważają one, że prowadząc dialog z Rosją, Unia ma szansę wpływać na jej politykę.

Rozmowy wstrzymano na nadzwyczajnym szczycie UE 1 września, po wybuchu konfliktu rosyjsko-gruzińskiego.

Ambasadorzy polski i litewski tłumaczyli na spotkaniu w czwartek, że wznawiając negocjacje z Rosją "UE straci wiarygodność", gdyż Rosja nie wykonała ku temu żadnego gestu.

Nie tylko nie wycofała się bowiem z uznania niepodległości separatystycznych regionów Gruzji - Abchazji i Osetii Południowej, ale też nie zmniejszyła swej obecności wojskowej w tych regionach do poziomu sprzed wybuchu konfliktu 7 sierpnia.

Ale nawet dyplomata jednego z tych dwóch krajów przyznał w rozmowie z PAP, że z prawnego punktu widzenia negocjacje z Rosją nigdy nie zostały przerwane, a KE nigdy nie była pozbawiona mandatu do ich prowadzenia. Nie potrzeba więc teraz jednomyślnej zgody "27", by rozmowy wznawiać.

"Wśród tych, którzy są niechętni wznawianiu rozmów, są tacy, którzy jednoczesnie uważają, że blokowanie nie ma sensu" - potwierdziły źródła francuskie w piątek.

Sprawa będzie omawiana podczas obiadu na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw "27" w poniedziałek w Brukseli, na cztery dni przed szczytem nicejskim. Pytanie o wznowienie negocjacji nie zostanie przedłożone do decyzji czy głosowania - potwierdziły źródła francuskie. Tym samym ani polski ani litewski minister nie będzie mógł jej zablokować.

W przyjętym w środę przez unijnych komisarzy dokumencie podsumowującym obszary współpracy UE z Rosją KE uznała, że "nadszedł czas na wyznaczenie kolejnej sesji negocjacyjnej", gdyż "jest to najlepszy sposób na prowadzenie dialogu z Rosją na postawie uzgodnionego stanowiska", czyli "jednym głosem".

Rosję wzywano do wycofania się na pozycje sprzed wybuchu konfliktu gruzińsko-rosyjskiego 7 sierpnia, a nie tylko ze stref buforowych

KE nie mówi w dokumencie o wznowieniu negocjacji, lecz o "wyznaczeniu daty kolejnego spotkania", w przekonaniu, że mandat, którego udzieliły jej kraje UE do negocjacji z Moskwą, wciąż obowiązuje.

Na nadzwyczajnym szczycie 1 września przywódcy w przyjętych wnioskach ze spotkania też nie mówili wprost o zawieszeniu negocjacji. Zadeklarowali, że kolejna sesja negocjacyjna z Rosją odbędzie się dopiero po spełnieniu warunku wycofania się Rosji na pozycje sprzed wybuchu konfliktu w Gruzji. Za tą deklaracją nie poszły jednak żadne akty prawne, po prostu odwołano kolejne robocze spotkanie z Rosją w połowie września.

Francuskie przewodnictwo UE jest zdania, że wraz z opuszczeniem przez rosyjskich żołnierzy stref buforowych w Gruzji 10 października "zostały spełnione warunki, by wznowić negocjacje z Rosją" o nowej umowie o partnerstwie.

Polska i Litwa, wspierane dotychczas przez Szwecję i Wielką Brytanię, zastrzegały, iż inaczej interpretują warunki, od których spełnienia przywódcy państw UE uzależnili na szczycie 1 września wznowienie rozmów z Moskwą. Przypomniały, że na tym szczycie wzywano Rosję do wycofania się na pozycje sprzed wybuchu konfliktu gruzińsko-rosyjskiego 7 sierpnia, a nie tylko ze stref buforowych.