Koniec cen gwarantowanych dla prosumentów, do łask zostanie przywrócone współspalanie. Założenia do projektu nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach energii mają być ogłoszone na początku maja, a nowelizacja uchwalana do lipca. Na taki okres zawiesiła wejście w życie części zapisów ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE) poprzednia nowelizacja, z grudnia ubiegłego roku.
Rządowi zaczyna się spieszyć. Wiceminister energii Andrzej Piotrowski uznaje za prawdopodobne, że projekt zostanie zgłoszony jako poselski, co ma tę zaletę, że pozwoli uniknąć czasochłonnych konsultacji (prace nad poprzednią wersją ustawy trwały kilka lat).
Pierwotna wersja ustawy zakładała, że od początku roku stosowany dotychczas w Polsce tzw. system zielonych certyfikatów zostanie zastąpiony przez system aukcyjny. Rząd zamawiałby określoną ilość energii, a wytwórcy energii rywalizowaliby ceną o możliwość jej dostarczenia. Obecna ekipa rządząca początkowo planowała rezygnację z systemu aukcyjnego, ale z naszych informacji wynika, że ten system zostanie utrzymany. – Aukcje wprowadzają na rynek energii elementy konkurencji – twierdzi wiceminister Piotrowski.
Poprzedni projekt zakładał, że aukcje będą zróżnicowane ze względu na wielkość instalacji – inne zasady byłyby dla instalacji o mocy ponad 1 MW, inne dla mniejszych. Przedstawiciele branży OZE domagali się większego zróżnicowania „koszyków”, Wskazywali, że koszty produkcji energii (a co za tym idzie cena, jaką wytwórca może zaoferować) zależą od stosowanej technologii. Ministerstwo Energii, utrzymując dotychczasowy podział, wprowadza zróżnicowanie koszyków – nie tyle ze względu na technologie, ile efekty jej stosowania. – Nie będziemy więc stawiać na określone technologie, tylko cechy oferty, jak np. dyspozycyjność mocy czy emisje CO2 – twierdzi wiceminister Piotrowski.
W nowym projekcie autorzy stawiają zdecydowanie na biomasę – co oznacza preferowanie biogazowni i współspalania. „Istotą rozwoju odnawialnych źródeł energii jest przede wszystkim efektywne wykorzystanie lokalnie dostępnych surowców, w tym biomasy” – czytamy w uzasadnieniu do projektu. By uniknąć napływu biomasy z importu (np. łupin orzecha kokosowego), ME chce, by pochodziła ona z terenu o promieniu 300 km wokół wytwórcy energii.
Nowelizacja nie przyniesie dobrych wieści dla tzw. prosumentów. Wprawdzie resort energii deklaruje zniesienie znacznej części obowiązków sprawozdawczych, jednak likwiduje również gwarantowane ceny dla energii wytwarzanej w mikroinstalacjach. Za jedną kilowatogodzinę wytworzoną w instalacjach o mocy do 7 kW, którą prosumenci oddadzą do sieci, będą mogli pobrać jedynie 0,7 kWH. W większych instalacjach ten stosunek wynosi 1 do 0,5 kWh.