PHF, główny akcjonariusz Polfy Warszawa, już drugi raz zablokował budowę fabryki leków na raka. Byłaby to szansa, by leki te taniały.

Państwowy Polski Holding Farmaceutyczny, główny akcjonariusz Polfy Warszawa, podjął na walnym decyzję, która wstrzymuje projekt uruchomienia produkcji leków onkologicznych w stołecznej fabryce. Lwia część leków na raka pochodzi na razie z importu i są one bardzo drogie. Polfa chciała docelowo wprowadzić na rynek 10 preparatów. Pierwsze miały wejść do sprzedaży już w 2008 roku. Zarząd PHF uzasadnia decyzję brakiem wiarygodnych informacji dotyczących realizacji projektów zaplanowanych na 2007 rok. – To wydatek rzędu 40–50 mln zł. Musimy mieć pewność, czy te środki zostaną dobrze wydane i czy przyniosą właściwy zwrot – powiedział Jerzy Milewski, prezes PHF. Powodów blokady może być co najmniej jeszcze kilka: od własnych planów PHF co do całego holdingu (czyli trzech Polf) zaczynając, na konflikcie personalnym między szefem PHF a zarządem Polfy kończąc. Niewykluczone, że zarząd Polfy zostanie odwołany. Holding rozważa również inne niż produkcja leków zagospodarowanie niektórych nieruchomości fabrycznych w centrum Warszawy.

Koszt budowy fabryki leków onkologicznych to wydatek rzędu 40–50 mln zł – mówi Jerzy Milewski, prezes PHF

Historia się powtarza. Na realizację tego projektu długo nie zgadzał się poprzedni zarząd PHF, ale wreszcie w listopadzie 2005 r. walne zatwierdziło inwestycję. Dlatego Polfa nie rozumie, skąd nagły zwrot i dlaczego zarząd podważa decyzje poprzedników. – Decyzja wpływa negatywnie na plany inwestycyjne i rozwój naszej firmy. Nie znamy prawdziwych motywów akcjonariusza. Wstrzymywanie inwestycji w tym momencie co najmniej dziwi i niepokoi. Spodziewalibyśmy się kontynuacji decyzji zarządów holdingu, chodzi przecież o zaangażowanie znacznych środków finansowych – mówi Karolina Pokorowska, rzecznik Polfy Warszawa. Spółka przekonuje, że wstrzymywanie kolejnego etapu naraża ją i skarb państwa na straty, bo prace projektowe zostały już zlecone wykonawcy. Polfa nie chce budować nowego zakładu – zamierza wykorzystać przestrzeń, która zwalnia się w Warszawie w miarę przenoszenia produkcji do zakładu w Nowej Dębie. Zdaniem Karoliny Pokorowskiej cena polskich odpowiedników będzie kilka razy niższa niż obecnie stosowanych leków importowanych. Stracić też może Narodowy Fundusz Zdrowia, ponieważ importowane leki pochłaniają większą refundację niż te produkowane w kraju.