Regionalne porty lotnicze doganiają Okęcie, a tani przewoźnicy PLL LOT. Konkurencja powoduje spadek cen biletów. W tym roku bilety mogą potanieć o 10 proc.



W 2006 roku krajowe porty lotnicze odprawiły 15 mln osób, o ponad 30 proc. więcej niż rok wcześniej. W 2007 roku trend wzrostowy nieco osłabnie, ale i tak utrzyma się na wyższym od średniej europejskiej poziomie. Zgodnie z ostatnimi wyliczeniami IATA, międzynarodowego zrzeszenia przewoźników powietrznych, europejski rynek lotniczy wzrósł w ubiegłym roku o około 7 proc. – W tym roku polskie porty lotnicze odprawią 18 mln pasażerów – szacuje Zbigniew Sałek, szef Związku Regionalnych Portów Lotniczych.

Porty regionalne rosną w siłę

Najwięcej nowych pasażerów odprawią oczywiście regionalne porty lotnicze. Choć najwięcej pasażerów wciąż odprawia kontrolowane przez Państwowe Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze lotnisko na warszawskim Okęciu (w ubiegłym roku 8 mln pasażerów), to nie kto inny, jak właśnie regionalne porty są przecież motorem rozwoju krajowego rynku. W ubiegłym roku regiony odprawiły o 65 proc. więcej pasażerów niż rok wcześniej. Dla porównania, wskaźnik wzrostu ruchu na lotnisku Okęcie wyniósł zaledwie 15 proc. W efekcie udział warszawskiego portu w całości przewozów w Polsce z roku na rok topnieje, obecnie lekko przekraczając 50 proc. Zgodnie z przewidywaniami, w 2007 roku struktura przewozów będzie ulegać dalszym zmianom i już prawdopodobnie w tym roku ponad 50 proc. ogółu pasażerów powinny odprawić regionalne porty lotnicze. Wśród nich liderami są Kraków, Katowice, Gdańsk i Wrocław. – To będzie rok prawdy. Okaże się, czy przewoźnicy, wymuszający na portach regionalnych wzrost jakości usług dotrzymają słowa i jeszcze bardziej rozwiną siatkę połączeń lotniczych – twierdzi Zbigniew Sałek.

18 mln osób odprawią w 2007 roku krajowe porty lotnicze

Prawie połowa rynku dla tanich

Nie byłoby przecież rozwoju regionalnych portów lotniczych bez tanich linii przewoźników, którzy mimo że na polskim rynku działają zaledwie od dwóch lat, to już przewożą blisko 45 proc. wszystkich podróżujących do i z Polski pasażerów. Liderem tanich linii jest niezmiennie węgierski WizzAir, który w ubiegłym roku przewiózł na polskich trasach 2,1 mln pasażerów. – W 2007 roku planujemy przewiezienie z Polski prawie 3 mln pasażerów – zapowiada Natasa Kázmér, dyrektor ds. komunikacji Wizz Air. Deklaruje, że przewoźnik otworzy nowe połączenia, zwiększy częstotliwość przelotów oraz doda nowe samoloty do baz w Polsce, tak by planowanym 50-proc. wzrostem, utrzymać pozycje lidera także pod koniec tego roku. Po piętach depcze Węgrom już jednak irlandzki Ryanair. – W 2006 roku przewieźliśmy 1,6 mln osób, a w 2007 roku planujemy zwiększyć nasze przewozy do 2 mln osób – zapowiada Tomasz Kułakowski, dyrektor marketingu na Europę Środkowo-Wschodnią w Ryanair. Jak widać plany tanich przewoźników są ambitne i na pewno powinny budzić zmartwienie u przyszłego prezesa PLL LOT. Od kilkunastu tygodniu, po odwołaniu Krzysztofa Kapisa, stanowisko jest nieobsadzone. Nieoficjalnie wiadomo, że ma nim być obecny p.o. prezesa Piotr Dębski, ale to nie jest jeszcze przesądzone, bo rada nadzorcza spółki wciąż egzaminuje kilkunastu kandydatów.

LOT traci udział w rynku

Niezależnie kto zasiądzie na fotelu prezesa LOT, sprostanie konkurencji tanich przewoźników nie będzie łatwe. Narodowy przewoźnik, od otwarcia polskiego nieba dla tanich przewoźników, co stało się w połowie 2004 roku, z roku na rok traci udziały w krajowym rynku lotniczym. W 2006 roku udziały znów stopniały, tym razem do 34 proc. Przewoźnik zakończył zaś rok przewozami na poziomie 3, 7 mln osób, czyli o 800 tys. osób mniej niż w 2005 roku.

Bilet za złotówkę to mit

Między bajki należy włożyć przeloty za przysłowiową złotówkę, którą kuszą tani przewoźnicy. Strategia cenowa tanich przewoźników, ale też coraz częściej tradycyjnych, polega na udostępnianiu biletów w niskich cenach brutto tylko na początku okresu sprzedaży, zgodnie z zasadą: pierwszy przybył – pierwszy obsłużony. Po osiągnięciu pewnego pułapu pasażerów zostaje otwarta wyższa klasa cenowa i bilety drożeją systematycznie aż do terminu odlotu. Niewykluczone jednak, że z tą patologia skończy niedługo Komisja Europejska. Bruksela chce zmusić przewoźników do publikowania prawdziwych cen, zawierających wszystkie podatki, prowizje i opłaty, których koszty ponosi pasażer. – Cena podana w ogłoszeniu ma być ceną, którą klient zapłaci – mówi Stefaan De Rynck, odpowiedzialny za transport rzecznik Komisji Europejskiej. Komisja Europejska wszczęła już nawet w tej sprawie procedurę legislacyjną, proponując nowe zasady publikowania taryf przez przewoźników lotniczych. Propozycją Komisji mają zająć się teraz eurodeputowani i rządy państw członkowskich. Nowe przepisy nie wejdą jednak w życie wcześniej niż pod koniec tego roku.

UNIA


Linie zrzeszone w Europejskim Stowarzyszeniu Niskokosztowych Przewoźników Lotniczych (ELFAA), czyli Air Berlin, flybe, Hapag-Lloyd Express, Norwegian, Sky Europe, Ryanair, Sterling Sverige Flyg, Transavia oraz WizzAir, przewiozły w 2006 roku ponad 100 milionów pasażerów, co stanowi ponad 30 proc. rejsowych połączeń lotniczych w Europie. Największym europejskim tanim przewoźnikiem jest irlandzki Ryanair, który według zapowiedzi zarządu przewiózł w ubiegłym roku 42 mln pasażerów, a więc o kilka mln osób więcej od największego tradycyjnego przewoźnika, jakim jest niemiecka Lufthansa.

RYNEK


W Polsce największy udział w rynku przewozów wciąż ma PLL LOT, który przewiózł w ubiegłym roku 3,7 mln pasażerów, czyli o 1,6 mln więcej od WizzAir, drugiego w rankingu przewoźnika. WizzAir, ale też Ryanair, a nawet Centralwings, tania linia należąca do PLL LOT, już jednak przewożą więcej od kolejnej w rankingu tradycyjnej linii, jaką jest Lufthansa.