UEFA dopuszcza możliwość zorganizowania Euro 2012 na sześciu polskich stadionach, jeżeli przygotowania na Ukrainie zakończą się klapą. To może być nieopłacalne - ostrzegają eksperci.
Wypowiedź Jewhenija Wilinskiego, wicedyrektora Narodowej Agencji ds. Organizacji Euro na Ukrainie, w której stwierdził, że spowolnione zostały przygotowania do mistrzostw, wywołały gorącą dyskusję: Czy Polska byłaby w stanie samodzielnie przeprowadzić Euro 2012?
- Budujemy sześć stadionów - ucina spekulacje Mirosław Drzewiecki, minister sportu.
Dodaje, że Polska trzyma się najnowszego, półrocznego harmonogramu przygotowań nakreślonego w Bordeuax, gdzie miesiąc temu obradował komitet wykonawczy UEFA.
- Dotyczy on także Ukrainy. Oczekujemy, że druga strona będzie się z niego wywiązywać - mówi Mirosław Drzewiecki.
Polska musi liczyć na partnera, ponieważ nie poradzi sobie z wybudowaniem dwóch dodatkowych stadionów potrzebnych do rozegrania zawodów.
- Do Euro 2012 zostało 3,5 roku. Żadne polskie miasto nie poradzi już sobie z budową obiektu na mistrzostwa - mówi wysoki urzędnik magistratu w Łodzi, która dwa lata temu starała się o prawo do rozgrywania meczów.
- Rząd nas skreślił, więc projekt budowy stadionu trafił do szuflady. Teraz jest już za późno - dodaje.
Przeciwko samodzielnemu organizowaniu Euro 2012 opowiadają się niektórzy eksperci. Twierdzą, że to dla nas coraz mniej opłacalna impreza.
- Koszt rozegrania jednego meczu w Polsce sięga już 100 mln euro, jeśli policzymy wszystkie związane z nim wydatki. Już teraz wiadomo, że na tym turnieju nie zarobimy - mówi Cezary Kaźmierczak z Centrum im. Adama Smitha.
Odmienne zdanie ma jednak Jacek Bochenek z Deloitte.
- Organizacja Euro przyniesie Polsce długotrwałe korzyści. Nowa infrastruktura to taka nasza wędka, na która złowimy kolejne duże imprezy - mówi Bochenek.
Jak mówi forsal.pl Katarzyna Meller z PL. 2012, ze spółki, która nadzoruje i koordynuje przygotowania Polski do mistrzostw, podczas ostatniego zjazdu UEFA we Francji przedstawiciele piłkarskiej federacji przyznawali, że możliwe jest rozegranie mistrzostw w wersji mini, czyli na sześciu polskich stadionach, ale zaraz zaznacza:
- Organizację imprezy otrzymała Polska wspólnie z Ukrainą. Mistrzostwa powinny zostać rozegrane w obu tych państwach - mówi.
Skąd ta dyplomacja - urzędnicy przyznają, że nieodpowiedzialnymi wypowiedziami nie chcą dolewać oliwy do ognia, czyli pogarszać sytuacji na Ukrainie.
Jednak nawet Hryhorij Surkis, prezes ukraińskiej federacji piłkarskiej, stwierdził, iż najbliższe mistrzostwa Europy mogą zostać zorganizowane głównie w naszym kraju.
Na razie jedno jest pewne - na zamieszaniu po stronie ukraińskiej na pewno skorzystają miasta rezerwowe: Kraków i Chorzów.
Michel Platini, szef UEFA, także przyznał, że mistrzostwa nie muszą być symetryczne. To oznacza, że Ukraina może utrzymać prawo do organizacji zawodów jedynie w dwóch miastach: Doniecku i Dniepropietrowsku. Te miasta mają już nawet gotowe stadiony i na nich rozegrany zostałyby mecze jednej z czterech grup. Jeżeli uda się budowa stadionu narodowego w Kijowie, któreś z nich będzie musiało po prostu ustąpić. Pozostałe trzy grupy grałyby w Polsce.
O tym, że taki scenariusz jest możliwy, mówił także w wywiadzie dla forsal.pl Marcin Herra, prezes PL. 2012.