Dania, Finlandia, Islandia, Norwegia i Szwecja pod względem instytucjonalnym i kulturowym są dość podobne. Wszystkie kraje nordyckie są też wyjątkowo otwarte na handel międzynarodowy, a jednocześnie utrzymują hojny system opieki społecznej. Z drugiej strony od wybuchu w 2008 r. światowego kryzysu finansowego i gospodarczego gospodarki tych pięciu państw zachowują się odmiennie.
Lars Christensen, duński ekonomista, MarketMonetarist.com / Dziennik Gazeta Prawna
Islandia i Szwecja całkowicie odbudowały się po kryzysie. Początkowo to samo można było napisać o Norwegii, jednak spadek cen ropy naftowej w ostatnich kilku latach silnie uderzył w opartą na eksporcie tego surowca gospodarkę kraju. Tymczasem dwa kolejne państwa – Dania i Finlandia – zostały daleko z tyłu. Z pewnością swoją rolę odegrały strukturalne problemy Danii w postaci zbyt wysokich podatków i przesadnie hojnego państwa dobrobytu oraz Finlandii w postaci przerośniętego sektora publicznego i mało elastycznego rynku pracy.
Trudno jednak pominąć fakt, że zarówno Dania, jak i Finlandia utrzymują sztywne kursy walutowe – Finlandia jako członek strefy euro, a Dania poprzez utrzymywanie korony przywiązanej do euro w ramach mechanizmu ERM II. To oznacza, że warunki polityki pieniężnej obu państw są określane przez Europejski Bank Centralny w odniesieniu do potrzeb całej strefy euro, a nie jej poszczególnych członków. W przeciwieństwie do tej sytuacji Islandia, Norwegia i Szwecja utrzymują płynny kurs swoich walut, dzięki czemu ich banki centralne są zdolne do prowadzenia polityki monetarnej odpowiadającej własnym potrzebom.
Dwukrotnie po 2008 r. miało to swoje szczególne znaczenie. Po pierwsze właśnie podczas początkowego szoku 2008 r., a później w 2011 r., gdy Europejski Bank Centralny dwukrotnie katastrofalnie podbił stopy procentowe. Stąd utrzymanie sztywnego kursu korony do euro przez Danię w 2008 r. w rzeczywistości dramatycznie zaostrzyło politykę monetarną poprzez podniesienie stóp procentowych i interwencje na rynku walutowym, podczas gdy Islandia, Norwegia i Szwecja mogły pozwolić swoim walutom na silną deprecjację i ściąć stopy procentowe, by osłabić negatywny szok wywołany kryzysem. To jest prawdopodobnie powód, że Dania została mocniej dotknięta przez kryzys bankowy niż Norwegia i Szwecja (Islandia jest oczywiście zupełnie inną sprawą).
Błędnie podjęta decyzja Europejskiego Banku Centralnego z 2011 r. o podniesieniu stóp mocno uderzyła zarówno w Danię, jak i Finlandię, podczas gdy kraje utrzymujące kurs płynny przeważnie uniknęły zaimportowania porażek EBC. W efekcie rozziew między nordyckimi „pływakami” i „sztywniakami” jeszcze się powiększył. Oczywiście to nie sztywny kurs walutowy automatycznie powoduje niższy wzrost gospodarczy, ale po 2008 r. przywiązanie duńskiej korony do euro oraz członkostwo Finlandii w unii walutowej stały się jednymi z kluczowych przyczyn, dla których kraje te radziły sobie gorzej niż ich nordyccy sąsiedzi. Oba państwa radziłyby sobie lepiej, utrzymując kurs płynny, zamiast respektować politykę monetarną EBC.