Przedstawiciele firm handlujących energią przekonują, że jedną z ważniejszych barier w rozwoju rynku jest brak tzw. generalnej umowy dystrybucyjnej. Dystrybutorzy mają odmienne zdanie.
W Polsce aktywnie działa kilkadziesiąt spółek handlu energią. Część z nich wchodzi w skład dużych grup energetycznych kontrolowanych przez Skarb Państwa, część powiązana jest kapitałowo ze sprywatyzowanymi elektrowniami i elektrociepłowniami, jest też grupa spółek obrotu niezwiązanych z krajowymi producentami energii. Na terenie Polski działa również 14 operatorów systemów dystrybucyjnych (OSD) dostarczających energię do odbiorców końcowych. Spółka obrotu energią, chcąca sprzedawać energię do odbiorcy na terenie działalności jakiegoś OSD, najpierw musi zawrzeć z nim porozumienie. Każdy OSD ma inne wymagania, co oznacza, że jeśli spółka obrotu chce pozyskiwać klientów na terenie całego kraju, musi zawrzeć z OSD kilkanaście różnych umów. Sprzedawcy chcą więc, aby stworzony został jeden wzór umowy, obowiązującej wszystkich OSD i wszystkie spółki obrotu energią. Do tego jest jednak daleka droga.
- Prace nad ujednoliceniem generalnych umów dystrybucyjnych trwają już prawie rok i nie przyniosły konsensusu. Ujednolicenie wzoru umowy otworzyłoby sprzedawcom energii możliwość działania na terenie poszczególnych OSD. Mimo że prace toczyły się m.in. w obecności przedstawicieli Urzędu Regulacji Energetyki (URE), stanowisko OSD jest wciąż niezmienne w podstawowych kwestiach dotyczących m.in. procedury zmiany sprzedawcy, formularzy zmiany sprzedawcy i przekazywania danych pomiarowych - mówi Marek Kulesa, dyrektor biura Towarzystwa Obrotu Energią (TOE), zrzeszającego spółki handlujące energią.
Nad wzorem umowy dystrybucyjnej TOE toczy spory z przedstawicielami Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej (PTPiREE), reprezentującego dystrybutorów energii.

Zestaw działań niedozwolonych

Zdaniem TOE zapisy, które zaproponowali operatorzy blokują rozwój rynku. Dlatego TOE przygotowało zestawienie niekorzystnych zapisów w propozycji generalnych umów dystrybucyjnych i przesłało je do URE. Do URE trafił także protokół rozbieżności uzgodniony przez przedstawicieli TOE i PTPiREE.
- Wspólnie z URE zastanawiamy się, czy nie można opracować zestawu tzw. działań niedozwolonych w ramach tego typu umów. W obecnej sytuacji prawnej bowiem URE i UOKiK nie mogą bezpośrednio narzucić OSD całej treści generalnej umowy dystrybucyjnej, wydaje się jednak, że mogą być wskazane pewne konkretne zapisy jako te, które blokują rynek. W innych sektorach tego typu zapisy obowiązują i stanowią przeszkodę w nadużywaniu pozycji monopolistycznych - dodaje Marek Kulesa.
Zdaniem Marka Kulesy, wszelkie możliwości rozmów w tym obszarze z PTPiREE zostały wyczerpane. Co więcej, w przypadku spraw, które URE wskazywał jako rozwiązane, jak np. ujednolicenie formy i zgłaszanie formularzy zmiany sprzedawcy, część OSD przyznawała, że nie zamierza stosować wynegocjowanych umów, lecz wprowadzi swoje własne zasady.
- W ewidentny sposób dowodzi to, że niektórzy OSD jak najdłużej chcą przeciągnąć obecne zasady funkcjonowania rynku, które są wygodne dla działalności OSD czy nawet całych grup kapitałowych, ale niekoniecznie są korzystne dla odbiorców - ocenia Marek Kulesa.
Jego zdaniem często OSD różnią się znacznie między sobą, jeśli chodzi o propozycje zapisów umowy, dlatego TOE chce, aby opracowany wspólnie wzorzec umowy obowiązywał wszystkich operatorów i spółki obrotu.
- W kilku miejscach podczas negocjacji nad wzorcem umowy generalnej dla przysłowiowego dobra rynku zrezygnowaliśmy ze zgłaszanych wcześniej z naszej stronny postulatów, według nas jednak niestety druga strona podtrzymywała bardzo dyskusyjne stanowiska, znajdujące nowe problemy, które wcześniej nie były omawiane - przekonuje Marek Kulesa.

Niezgodne z prawem

Z tymi opiniami oczywiście nie zgadzają się przedstawiciele PTPiREE. W ocenie Wojciecha Kozubińskiego z PTPiREE, niewypracowanie wzorca generalnej umowy dystrybucyjnej wynika z faktu, iż TOE upiera się przy rozwiązaniach, które np. są niezgodne z obowiązującym prawem lub wymagałyby olbrzymich zmian organizacyjnych i nakładów finansowych, a które praktycznie nie mają wpływu na rozwój i liberalizację rynku energii.
- TOE proponuje np., że w przypadku niepłacenia przez odbiorcę za samą energię elektryczną, na każde wezwanie sprzedawcy OSD powinien natychmiastowo odłączyć takiego odbiorcę - przekonuje Wojciech Kozubiński.
Jak podkreśla, to są wymagania niezgodne z ustawą - Prawo energetyczne, gdzie wyraźnie określono przypadki oraz procedury, w jakich można pozbawić zasilania odbiorcę. Jednym z powodów pozbawienia zasilania jest również brak zapłaty za energię, ale najpierw niezbędne jest zastosowanie określonej w prawie procedury, m.in. uprzednie powiadomienie i wyznaczenie dodatkowego terminu do zapłaty. W prawie energetycznym zapisano, że odbiorca w takich przypadkach może być pozbawiony energii - ale to nie znaczy, że musi, chociażby ze względu na inne regulacje prawne lub mogące wystąpić problemy techniczne.
- TOE przekonuje także, że sprzedawcy powinni być indywidualnie powiadamiani, z odpowiednim wyprzedzeniem, o każdym wyłączeniu swojego klienta, niezależnie, czy to będzie odbiorca na wysokim, średnim czy niskim napięciu. Biorąc pod uwagę, że sprzedawca może mieć tysiące odbiorców, każdy OSD musiałby wprowadzić specjalny system informatyczny, który z jednej strony śledził, by zmiany sprzedawców przez odbiorców, a jednocześnie do odpowiednich sprzedawców wysyłał informacje o tym, że gdzieś np. będzie konieczność dokonania napraw i na godzinę lub dwie zostanie wyłączone zasilanie - dodaje Wojciech Kozubiński.
Jak zapewnia Wojciech Kozubiński, OSD zgodnie z wymaganiami ustawy - Prawo energetyczne i rozporządzeniami do niej, powiadamiają odbiorców z odpowiednim wyprzedzeniem i przy użyciu środków przewidzianych prawem, kiedy i gdzie nastąpi planowane wyłączenie zasilania. Jego zdaniem, aktualnie nie ma możliwości indywidualnego powiadamiania każdego sprzedawcy, że jego pojedynczy odbiorca zostanie danego dnia pozbawiony zasilania. Wdrożenie takiego systemu wymagałoby olbrzymich zmian organizacyjnych i nakładów finansowych, zupełnie niewspółmiernych do ewentualnych bliżej nieokreślonych korzyści, jakie mógłby on przynieść sprzedawcom, a nie odbiorcom energii.

Przejściowe trudności

Wojciech Kozubiński dziwi się, że TOE przywiązuje dużą uwagę do wzoru generalnej umowy dystrybucyjnej.
- Pewne trudności przy zawieraniu generalnych umów dystrybucji rzeczywiście występowały rok temu, co wynikało z faktu, że do 1 lipca 2007 r. dawne spółki dystrybucyjne dokonywały rozdzielenia działalności handlowej i dystrybucyjnej. Obecnie nie ma jednak żadnych problemów z podpisywaniem generalnej umowy dystrybucji pomiędzy OSD a sprzedawcami. Oczywiście wzór takiej umowy byłby ułatwieniem zarówno dla sprzedawców, jak i OSD, jednak należy go przygotować w zgodzie z obowiązującym prawem oraz nienarażaniem odbiorców na ponoszenie kolejnych konsekwencji finansowych. Ponadto trudno zgodzić się ze stanowiskiem TOE, iż brak wzorca generalnej umowy dystrybucji może w jakikolwiek sposób utrudniać dokonywanie zmiany sprzedawcy przez odbiorców - mówi Wojciech Kozubiński.
Spór pomiędzy TOE i PTPiREE trafił do URE. Według naszych informacji URE na razie nie zamierza go rozstrzygać. To oznacza, że zarówno spółki obrotu, jak i OSD są zmuszeni zawierać wiele podobnych umów. Według danych URE, każdy OSD ma już zawartych od 10 do 24 umów dystrybucji z różnymi sprzedawcami.
14 operatorów systemów dystrybucyjnych dostarczających energię do odbiorców końcowych działa na terenie Polski