Obsługą sztandarowego programu rządu Beaty Szydło zainteresowanych jest coraz więcej podmiotów komercyjnych.
Już za miesiąc nastąpi pierwsza wypłata 500 zł na dziecko. Na dodatkowym dochodzie dla rodzin, który ma wynieść tylko w tym roku 17 mld zł, konsumpcja prywatna wzrośnie o 1,6 proc.
Z badania SW Research wynika, że 12 proc. rodzin w grupie najzamożniejszych badanych zastanawia się nad przeznaczeniem 500 zł na zakup planu systematycznego oszczędzania, a 15 proc. – nad zbudowaniem z tych pieniędzy funduszu na dorosłe życie. W przypadku osób mniej zamożnych takich deklaracji jest dwukrotnie mniej.

Wszystko, co musisz wiedzieć o programie Rodzina 500+ >>>>>

Banki jak na razie skupiają się przede wszystkim na umożliwieniu składania za pośrednictwem ich bankowości elektronicznej wniosków o dofinansowanie w ramach programu Rodzina 500+. Jak potwierdzili DGP, taką możliwość zamierzają wdrożyć m.in. ING Bank Śląski, Alior, Millennium, Raiffeisen Polbank oraz BZ WBK, który w tym celu wprowadzi zmiany w swoim statucie, oraz PKO BP. Ten ostatni pracuje również nad możliwością zaoferowania klientom niemającym rachunku bezpłatnego konta. ING do przekazywania wniosków chce być gotowy już 1 kwietnia. Klienci Alior Banku i T-Mobile Usługi Bankowe będę mogli złożyć wniosek przez system bankowości elektronicznej po 1 kwietnia.
Bankowcy nieoficjalnie wskazują, że możliwość obsługi wniosków o dopłaty rządowe na dzieci to pierwszy krok w nawiązywaniu relacji z klientami, którzy będą beneficjentami programu.
– Obsługa wniosków daje szansę na skierowanie do banku pieniędzy z 500+. Kiedy taki strumień się pojawi, kolejnym krokiem będzie skierowanie do tych klientów odpowiedniej oferty. Tych zamożniejszych do odkładania na dzieci nie trzeba raczej przekonywać, ale to niewielka grupa. Być może dzięki 500+ uda się przełamać nieufność tych mniej zamożnych i przekonać do odkładania co miesiąc nawet niewielkich kwot – wskazuje szef departamentu klientów detalicznych w jednym z większych banków.
Według Michała Konarskiego z DM mBanku najważniejszym kierunkiem w tworzeniu przez banki oferty związanej z uruchomieniem wypłat będzie przede wszystkim oferowanie programów czy lokat, w ramach których promowane będzie długoterminowe, bezpieczne oszczędzanie.
– Nie sądzę, aby nastąpił w tym przypadku wysyp propozycji o większym ryzyku. Kluczowe będzie bezpieczne pomnażanie odkładanych pieniędzy. W przyciąganiu środków, które trafią do rodzin w ramach 500+, przewagę mogą mieć banki będące członkami większych grup finansowych. Współpraca z powiązanym TFI czy domem maklerskim daje im możliwości wyjścia na rynek z szeroką ofertą – ocenia specjalista DM mBanku.
Do kasy Rzeszowa na uruchomienie systemu wypłat na dzieci właśnie trafiło 251 tys. zł. – To za mało, mamy nadzieję, że w marcu zostaną przekazane następne środki – narzeka Elwira Kochanowska-Pięciak, zastępca dyrektora MOPS.
Tam jednak, gdzie samorządy widzą problem, inni – swoją szansę. Jest się o co bić, bo na konta samorządów tylko z pierwszej transzy pieniędzy na organizację wypłat trafiło 65 mln zł. Do końca roku będzie to 340 mln zł. Łącznie w 2016 r. budżet przeznaczy na realizację programu 500+ około 17 mld zł (wliczając w to wypłaty samych świadczeń).
Nie dziwi więc, że obsługą rządowego programu, czyli np. przyjmowaniem wniosków o dodatki wychowawcze, interesuje się coraz więcej podmiotów niepublicznych. Robią to albo z powodów wizerunkowych (nowa oferta dla klienta), albo dla zysków (pobieranie od gminy prowizji za udzielaną pomoc).
Banki już dostosowują swoje systemy informatyczne, by umożliwić klientom składanie wniosków o świadczenia w ramach e-bankowości i tym samym jeszcze bardziej związać ich ze swoją ofertą. Do tej pory mowa była o sześciu instytucjach należących do Związku Banków Polskich. W Ministerstwie Rodziny słyszymy, że wpływają nowe zgłoszenia.
O udziale w programie myśli także Poczta Polska. – Moglibyśmy być naturalnym partnerem dla jednostek administracji rządowej i samorządowej – potwierdza Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej.
Swojego kawałka tortu poszukują też agencje płatnicze. Jedna z nich, Monetia, oferuje gminom niemal całkowite przejęcie obsługi rządowego programu. W ramach outsourcingu agencja chce przyjmować wnioski, wypłacać świadczenia, a nawet przejąć całość obsługi transakcyjnej okienek kasowych w urzędach. W Monetii słyszymy, że żadna specjalna zgoda ze strony rządu na wyjście z tak daleko idącą ofertą nie była nawet potrzebna.
Zadowolenia nie kryje wiceminister rodziny Bartosz Marczuk. – Im więcej podmiotów konkurujących o możliwość obsługi programu, tym lepiej – uważa. Mniej entuzjastycznie nastawieni są samorządowcy. – Nie wszystko da się sprywatyzować, zwłaszcza gdy w grę wchodzą wrażliwe dane osobowe mieszkańców – twierdzi Eugeniusz Gołembiewski, wiceprezes Unii Miasteczek Polskich.
Banki na razie odkrywają tylko część planów związanych z 500+. PKO BP zastanawia się nad zaproponowaniem atrakcyjnego produktu oszczędnościowego. Nad ofertą adresowaną do osób, które zdecydują się wziąć udział w programie, pracuje też Alior. Z kolei Raiffeisen Polbank wobec klientów będących beneficjentami 500+ zamierza stosować podejście, w którym wypłaty z tego świadczenia będą uwzględniane w analizie zdolności kredytowej.
– Będzie to niewątpliwie ułatwieniem dla rodzin, które pilnie potrzebują środków np. na remont pokoju dla dziecka, wyprawkę – wskazuje Tomasz Dymowski, dyrektor departamentu zarządzania ofertą produktową i relacjami z klientami w Raiffeisen Polbanku.
Inaczej sytuacja wygląda u ubezpieczycieli, w towarzystwach funduszy inwestycyjnych i domach maklerskich. Spośród ankietowanych przez DGP jedynie Open Life TU Życie zadeklarował, że dostrzega potencjał związany z wdrożeniem programu. Pozostałe instytucje nastawiają się przede wszystkim na większe zainteresowanie ofertą, którą już mają, i raczej nie planują tworzenia nowych produktów.
– Rodzice, którzy otrzymają dodatkowy zastrzyk gotówki dzięki programowi 500+, będą mogli skorzystać z gotowych już rozwiązań – zapowiada Krzysztof Lewandowski, prezes Pioneer Pekao TFI.
Na przyrost klientów liczy branża turystyczna. I już się na nich przygotowuje.
– Dla rodziny z dwójką dzieci to dodatkowe 6 tys. zł w budżecie domowym. Kwota ta przy niewielkim wsparciu własnymi oszczędnościami pozwala na tygodniowy urlop za granicą. Dlatego od przyszłego sezonu letniego zamierzamy rozszerzyć ofertę dla rodzin. W praktyce oznacza to większy wybór hoteli, z rodzinnymi pokojami, w większej liczbie miejscowości – zapowiada Marek Andryszak, prezes TUI Poland.
Szansy na zwiększenie obrotów upatruje też polski przemysł elektroniczny.
– Wytyczyliśmy sobie nowy cel, jakim jest debiut w nowej kategorii. Mowa o elektronicznych zabawkach, które od dawna już nas interesują, bo bardzo dynamicznie rośnie ich sprzedaż – komentuje Michał Leszek, dyrektor marketingu Lechpol, właściciela marki Kruger & Matz. Rządowy program ma być też impulsem wzrostowym dla Grupy AB, dystrybutora sprzętu IT, RTV i AGD.
– Patrząc na skalę projektu, który obejmie 2,7 mln polskich rodzin, i to, że 25 proc. z nich deklaruje dodatkowe zakupy elektroniki użytkowej, spodziewamy się wzrostu sprzedaży – zaznacza Andrzej Przybyło, prezes AB.
Specjalnych ofert dla rodzin można spodziewać się także w prywatnej opiece medycznej. Na razie oficjalnie o tym, że jest to szansa na pozyskanie klientów, mówi Lux Med.
– Oferujemy 16 planów opieki medycznej. Do tego akceptujemy kartę dużej rodziny, która uprawnia do 15 proc. zniżki za usługę. Co prawda wydaje nam się, że proponujemy już wszystko i wszystkim, ale życie zaskakuje, dlatego nie wykluczamy modyfikacji oferty – wymienia Tomasz Niedźwiecki, koordynator współpracy z mediami i relacji zewnętrznych w firmie Lux Med.
Ostatnia prosta przygotowań do programu 500+
Jak zgodnie twierdzą samorządowcy, rządowy program wypłaty świadczeń na dzieci to największe od lat przedsięwzięcie, za realizację którego w znakomitej większości odpowiadać będą władze lokalne. Rola rządu de facto sprowadzać się będzie do przelewów środków na konta gmin. Ostatecznie to lokalne władze będą prowadzić nabory wniosków, weryfikować je (głównie pod kątem dochodów osiąganych przez rodzinę), a następnie wypłacać świadczenia. Rolą gmin będzie także pilnowanie, by beneficjenci nie marnotrawili tych pieniędzy. W razie czego – jeśli urzędnik po wywiadzie środowiskowym uzna, że taka sytuacja ma miejsce – wypłata pieniędzy będzie mogła być zamieniona na świadczenie rzeczowe lub wykup usług (np. opłata czesnego za przedszkole).
Na razie na konta gmin już trafiają pierwsze pieniądze – konkretnie ok. 65 mln zł – z rządowej dotacji. Przykładowo Katowice na wdrożenie ustawy otrzymały kwotę 358 560 zł. – Kwota ta zostanie przeznaczona na zakup mebli, komputerów wraz z oprogramowaniem oraz adaptację pomieszczeń przeznaczonych dla pracowników opracowujących wnioski i wydających decyzje – wyjaśnia Dariusz Czapla z tamtejszego urzędu miasta.
Część miast poniosła już wcześniej koszty związane z przygotowaniami, licząc teraz na to, że rząd zwróci im pieniądze co do złotówki. – Zależy nam na jak najlepszym przygotowaniu się do obsługi tego zadania, stąd decyzją prezydenta miasta proces przygotowań został uruchomiony już teraz z rezerwy budżetu miasta. W ten sposób podatnik gdański kredytuje poniekąd obsługę zadania rządowego, jednak mamy świadomość, że to jedyna droga, aby być możliwie jak najbardziej gotowym do przyjęcia gdańszczan od 1 kwietnia – tłumaczy Grzegorz Szczuka, dyrektor wydziału rozwoju społecznego urzędu miejskiego w Gdańsku.
W tym roku program Rodzina 500+ pochłonie 17 mld zł. W kolejnych latach prawie 23 mld rocznie. Samorządom przysługuje w tym roku 2 proc. szacunkowych kosztów programu, a od przyszłego roku – 1,5 proc. Zdaniem wielu samorządów zaplanowana przez rząd dotacja może się okazać niewystarczająca.
Problem wynika m.in. z kłopotów z oszacowaniem faktycznej liczby dzieci. Gdańsk zakłada, że w mieście jest ok. 40 tys. dzieci, które skorzystają z rządowego programu. Ale miasto nie jest pewne tej liczby. – Nie jest znana faktyczna liczba dzieci, którym zostanie wypłacone świadczenie. Szacunki miast opierają się na danych statystycznych GUS z lat ubiegłych. Mogą różnić się od danych rzeczywistych. Wysokość dotacji dla samorządu będzie przysługiwać w zależności od wartości wypłaconych świadczeń, a nie od prognozowanej skali – wskazuje Olimpia Schneider z gdańskiego ratusza.