Rośnie presja kolegów z rządu na szefa resortu finansów, by znacząco zwiększyć wydatki budżetu w przyszłym roku.
Ministrowie biorą się do realizacji polityki swoich resortów. Zaczęli wychodzić z projektami, na których realizację na ogół trzeba pieniędzy z budżetu. Wydaje się, że to dopiero początek finansowej licytacji na 2017 r. W kampanii PiS zapowiadał zwiększenie wydatków na zdrowie czy obronę.
Większe dopłaty do ubezpieczeń rolniczych – projekt ustawy „ma na celu zapewnienie producentom rolnym szerszej dostępności do ubezpieczeń upraw rolnych z dopłatami z budżetu państwa do składek ubezpieczenia”. Przewiduje określenie stawki dopłat na stałym poziomie 65 proc. oraz upowszechnienie ubezpieczeń pakietowych. Podstawowa stawka ma nie przekraczać 9 proc. sumy wartości ubezpieczenia, ale może wrosnąć do 15 proc. na gruntach o słabej jakości. To rozwiązanie oznacza kilkukrotny wzrost wydatków z obecnych 200 mln zł do 1,6 mld zł. W przyszłym roku miałoby to być około miliarda.
Okroić eWUŚ – resort zdrowia zaproponował „zagwarantowanie osobie, która skorzysta ze świadczeń podstawowej opieki medycznej, że nie poniesie kosztów udzielonego jej świadczenia, nawet jeśli wystąpią kłopoty z potwierdzeniem jej prawa do świadczeń”. Zakłada, że tańsze będzie opłacanie świadczeń za osoby nieuprawnione niż weryfikowanie prawa do świadczeń. Resort finansów obawia się, że to może spowodować, iż spora część pracujących straci motywację do płacenia składki i przejdzie do szarej strefy, a to może odbić się i na budżecie NFZ, i na wpływach z podatków dochodowych. Resort zdrowia wyszedł z takim pomysłem przy okazji prac nad ustawą o bezpłatnych lekach dla seniorów. Odrzucono go jako zgłoszony w ostatniej chwili, ale ministerstwo chce do niej wrócić.
Niższe podatki dla stoczni. Kolejny potencjalny koszt to plany Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. Resort ma pomysł na wspieranie przemysłu stoczniowego za pomocą podatkowych preferencji dla branży. Chodzi o umożliwienie krajowym kontrahentom wystawiania faktur dla stoczni z kwotą netto, bez uwzględnienia VAT. Ma to wesprzeć nasz przemysł stoczniowy w konkurencji z zagranicą. Ten sam polski kontrahent, współpracując ze stocznią z innego kraju UE, jest praktycznie zwolniony z VAT, bo stawka w eksporcie wewnątrzunijnym wynosi 0 proc. Drugie ułatwienie to umożliwienie wyboru: stocznie mogłyby płacić CIT (jak dziś) albo niski podatek obrotowy. Niewykluczone też, że utworzono by dla nich specjalne strefy ekonomiczne.
Przedstawiciele MF zwracają uwagę, że zwolnienie z VAT czy jego czasowe zawieszenie (podatek miałby być rozliczany po zakończeniu budowy statku) może być niezgodne z unijnymi dyrektywami. Tak samo pomysły na CIT. A poza tym resort nie chce słyszeć o tak dużym przesunięciu wpływów z VAT. Zwłaszcza w 2017 r.
Więcej na infrastrukturę. Z kolei resort infrastruktury będzie chciał zwiększyć dotacje na tory o 2 mld zł. To wydatek, który trudno kwestionować, bo obecna unijna perspektywa wydatkowa zakłada, że rozbudowa i modernizacja infrastruktury kolejowej jest jednym z priorytetów.
Resort finansów chłodno patrzy na sporą część tych pomysłów, bo musi wykazać w aktualizacji programu konwergencji (który prześle do Komisji Europejskiej w kwietniu), że deficyt finansów publicznych nie przekroczy 3 proc. PKB. Musi to pogodzić z wydatkami na program Rodzina 500+ (ok. 22 mld zł rocznie) i ubytkiem dochodów z tytułu zmian w kwocie wolnej w PIT. Do tego nadal obowiązuje przepis w ustawie o VAT, zgodnie z którym stawki mają spaść z początkiem 2017 r. o 1 pkt proc. To może oznaczać ubytek rzędu 5–6 mld zł.
– Informacje płynące z ministerstw mogą wskazywać, że wypełnienie zobowiązania utrzymania deficytu finansów poniżej 3 proc. PKB będzie trudne – uważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium. I bez dodatkowych wydatków budżet w przyszłym roku będzie napięty. – Bez redukcji jakichś wydatków albo podwyżek podatków może nastąpić wzrost deficytu budżetowego. Bez uwzględniania tego, czego chcą resorty, może zbliżać się do 70 mld zł. Jeśli MF będzie chciało utrzymać go pod kontrolą, to będzie potrzebowało politycznego wsparcia. Nie będzie dochodów ekstra, jak wpływy z aukcji LTE czy wysoki zysk NBP, które w sumie w tym roku mają dać około 17 mld zł. Tymczasem, jak widać, chęci do cięcia wydatków w rządzie jest niewiele – komentuje Maliszewski.