Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił po poniedziałkowym spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem, że decyzji w sprawie wprowadzenia w Polsce euro nie należy podejmować w tej chwili. Przyznał, że nastąpiło "pewne zbliżenie stanowisk" jeśli chodzi o to, jak rozwiązać spór ws. euro.

"Z naszej strony padła propozycja referendum w tej kwestii" - zaznaczył J. Kaczyński na konferencji prasowej po spotkaniu z Tuskiem. Jego zdaniem, premier obiecał tę propozycję rozważyć.

"Jeśli chodzi o euro, to ja mam wrażenie pewnego zbliżenia stanowisk, jeżeli chodzi o to, w jaki sposób ten spór - bo spór jest - rozstrzygnąć, tak żeby doszło do konkluzji" - powiedział J. Kaczyński.

Podkreślił, że bez zgody PiS "euro nie może być wprowadzone". "I my tutaj jesteśmy gotowi do pójścia daleko, bo nasz pogląd jest tutaj bardzo mocny. Uważamy, że to nie jest decyzja, którą należy podejmować w tej chwili. To nasze daleko idące ustępstwo w postaci gotowości do referendum zostało przedłożone. Teraz jest pytanie o to, czy rząd, czy sam premier są gotowi, by to przyjąć" - zaznaczył prezes PiS.

"Myśmy nie mówili o zwiększeniu deficytu, tylko o pewnej elastyczności w tej sprawie"

Jarosław Kaczyński poinformował też po spotkaniu z Tuskiem, że propozycja PiS odnośnie zmian w projekcie budżetu na przyszły rok nie dotyczyła zwiększenia deficytu, tylko jego uelastycznienia.

"Myśmy nie mówili o zwiększeniu deficytu, tylko o pewnej elastyczności w tej sprawie" - powiedział lider PiS. "W ostatnich latach bywało tak, że to co zostało przedłożone parlamentowi i przyjęte, było później realizowane w dużo mniejszym zakresie" - zauważył prezes PiS. Jak zaznaczył, PiS "w żadnym razie nie chce, żeby deficyt był większy".

"My tylko po prostu zakładamy, że być może będzie kłopot z utrzymaniem tego poziomu deficytu i że ta elastyczność w naszym przekonaniu będzie dobrym sygnałem dla gospodarki" - zaznaczył.

"Uzyskałem odpowiedź, którą mogę uznać za w jakiejś mierze przynajmniej satysfakcjonującą, tzn. gotowość do elastycznego podejścia do tego punktu budżetu" - zaznaczył prezes PiS.

Jak mówił, rozmawiał z Tuskiem także o wsparciu przez PiS ustaw wchodzących w skład pakietu gospodarczego PO, które "mają odblokować gospodarkę". "Zgodnie z tym co zawsze głosiliśmy i zgodnie z tym co sami proponowaliśmy, powiedziałem, że będziemy te propozycje popierali" - stwierdził J.Kaczyński. W jego ocenie, propozycje PO są często tożsame z propozycjami PiS.

J.Kaczyński podkreślił, że podczas spotkania podjął temat wielkości prywatyzacji. Zwrócił uwagę, że terminarz budżetowy to 12 mld złotych, co - zdaniem polityka PiS - "przy obecnych cenach oznaczałoby potrzebę oddawania wielkich części polskiej gospodarki praktycznie za darmo". "To jest coś na co my nie chcemy się godzić" - zaznaczył.

"Sądzę, że nie należy nie doceniać inteligencji tych, którzy oglądają telewizję, słuchają radia, czytają prasę"

Jak dodał, pewna część rozmowy dotyczyła też innych kwestii. "Nie jestem w tej chwili upoważniony, aby o nich mówić. Dotyczyła ewentualności decyzyjnych, co do których wyraziłem poparcie w jakichś wariantach rozwoju sytuacji" - mówił szef Prawa i Sprawiedliwości.

Pytany, dlaczego nie zdecydował się wystąpić wraz z premierem na wspólnej konferencji po spotkaniu, J. Kaczyński podkreślił, że ustalił z Tuskiem, że zorganizują dwie oddzielne konferencje. "Ta konferencja była już umówiona, więc byłoby niegrzecznością z mojej strony, aby z tej konferencji zrezygnować" - zaznaczył szef PiS.

Jak dodał, odniósł również wrażenie, że premier "dostrzega w tej chwili pewną konieczność współdziałania, przynajmniej w tych sprawach, gdzie może być kłopot z decyzją, którą podejmuje tylko koalicja". W jego ocenie, w tych sprawach, które są fundamentalne dla naszej przyszłości, warto uzyskiwać zgodę.

Dopytywany o atmosferę spotkania z premierem J. Kaczyński powiedział, że była "spokojna, merytoryczna". Podkreślił, że rozmawiał z premierem o tym, "co można uczynić, by obecny stan, w którym nie rysują się jakieś poważne zagrożenia, był utrzymany".

J. Kaczyński pytany był przez dziennikarzy jak ocenia fakt, że premier nie widzi obecnie problemów konstytucyjnych w wyjeździe prezydenta Lecha Kaczyńskiego na szczyt do Brukseli dotyczący sytuacji finansowej, podczas gdy nie chciał się zgodzić na udział prezydenta w październikowym posiedzeniu Rady Europejskiej.

"Sądzę, że nie należy nie doceniać inteligencji tych, którzy oglądają telewizję, słuchają radia, czytają prasę" - odparł. Podkreślił, że każdy może sam sobie wyrobić w tej sprawie zdanie.