Specjalne strefy ekonomiczne obawiają się skutków cięć pomocy publicznej.
Liczba zezwoleń wydanych inwestorom przez 14 specjalnych stref ekonomicznych (SSE) w 2015 r. spadła o połowę, z 439 rok wcześniej do 219. Tak ogromny spadek to m.in. efekt zmian w otoczeniu prawnym stref. W 2014 r. większość z nich udzieliła rekordowej liczby zezwoleń, bo przedsiębiorcy chcieli zdążyć z wejściem do SSE przed redukcją przysługującej im pomocy publicznej. Teraz w większości regionów pomoc ta nie przekracza 35 proc. kosztów kwalifikujących firmy do uzyskania wsparcia. Cięcia mocno dotknęły zwłaszcza Dolnośląskie, Śląskie i Wielkopolskie, gdzie intensywność pomocy publicznej została zmniejszona z 40 do 25 proc. poniesionych nakładów. Wyjątkami są Warmińsko-Mazurskie, Podlaskie, Lubelskie i Podkarpackie, w których utrzymano najwyższe, 50-proc. udziały pomocy.
Tymczasem Ministerstwo Rozwoju pod koniec pierszego kwartału 2016 r. zamierza rozpocząć prace nad wysokością pomocy publicznej w SSE po 2017 r. Resort nie ujawnia, w jakim kierunku będą te prace szły, ale zarządzający strefami obawiają się powrotu do koncepcji promowanej jeszcze za rządów koalicji PO-PSL. Planowano wówczas obniżenie maksymalnej dopuszczalnej pomocy publicznej dla inwestorów, którzy zdobędą zezwolenie po 31 grudnia 2016 r. Poprzedni rząd tłumaczył zmianę chęcią przyspieszenia decyzji przedsiębiorców o lokowaniu nowych inwestycji w strefach. Pomysł wywołał jednak duży rozdźwięk między ministrami. Szef resortu finansów domagał się znacznie większych cięć niż np. resort gospodarki, postulując obniżenie intensywności pomocy aż o 50 proc. od połowy 2017 r. Sprawa ostatecznie nie została rozstrzygnięta.
– Problem zostanie poddany analizie, a wypracowane wspólnie przez obecne kierownictwa ministerstw rozwoju i finansów stanowisko w tej sprawie zostanie przedłożone Radzie Ministrów – zapowiada Magda Smokowska z biura prasowego Ministerstwa Rozwoju. Resort finansów przyznaje, że na razie nie otrzymał projektu, więc nie może się wypowiadać o kierunku zmian. Przedstawiciele stref liczą, że rządzący jednak nie pójdą śladem swoich poprzedników. Szczególnie że takie działanie – ich zdaniem – pogorszyłoby konkurencyjność Polski na tle innych krajów, gdzie nie są przewidziane żadne zmiany w pomocy publicznej na terenach SSE.
– Kolejne cięcia w pomocy publicznej dla inwestorów mogą przejściowo zwiększyć zainteresowanie strefami, choć nie liczyłbym na jakiś wielki boom. Po ostatnich zmianach firmy ostrożniej podchodzą do inwestycji w SSE. Na razie liczymy, że bez zmian warunków działania stref w kolejnych latach uda się nam pozyskiwać tylu inwestorów, ile średnio co roku przed wyścigiem o zezwolenia z 2014 r. – komentuje przedstawiciel jednej z SSE. Podobnie uważają analitycy z EY. Jak podkreślają, z powodu zamieszania w światowej gospodarce wielu producentów obawia się o utrzymanie skali zamówień na dotychczasowym poziomie. Ma to miejsce zwłaszcza w przemyśle motoryzacyjnym, który jest jednym z bardziej reprezentowanych w strefach.
Z drugiej jednak strony, jak zauważa Kiejstut Żagun, dyrektor w dziale doradztwa podatkowego EY, nowa perspektywa unijna przewiduje mniej pieniędzy na projekty inwestycyjne realizowane przez duże firmy. W związku z tym SSE przestały mieć rywala, a tym samym mają szansę bez dodatkowego wsparcia przyciągać więcej inwestorów niż zwykle. Na razie strefy wyszukują nowe sposoby na podtrzymanie zainteresowania i dobrych wyników.
Na przykład w wałbrzyskiej strefie została powołana grupa zakupowa, w ramach której po negocjacjach z dostawcami energii 20 przedsiębiorstwom udało się obniżyć koszty zakupu prądu nawet o 23 proc. – Kolejni przedsiębiorcy wyrazili chęć dołączenia do projektu – opowiada Jacek Serdeczny z Wałbrzyskiej SSE. Z kolei strefa legnicka chwali sobie system indywidualnej opieki inwestorów, w którym firmy współpracują z przypisanym im pracownikiem strefy. – Rozwiązanie to sprawdziło się w minionym roku i znacznie ułatwiło bieżące kontakty oraz poprawiło komunikację między partnerami – wskazuje prezes Legnickiej SSE Rafał Jurkowlaniec.
Strefy w poszukiwaniu inwestorów rozglądają się też po świecie. I tak np. Łódzka SSE postawiła w 2015 r. na promowanie współpracy polsko-chińskiej, organizując cykl spotkań dla przedsiębiorców zainteresowanych eksportem do Chin. W połowie roku Łódź odwiedziła delegacja 60 firm z prowincji Syczuan. Z zapowiedzi stref wynika, że na razie spodziewają się roku nieco lepszego, jeśli chodzi o liczbę wydanych zezwoleń. 11 stref, które podzieliły się z DGP swoimi prognozami, liczy, iż w tym roku wyda 203 zezwolenia wobec 182 w 2015 r.
Dziesięć firm w ciągu sześciu lat. Jak być „skoczkiem” na rynku pracy i zrobić karierę? – czytaj na Forsal.pl