Kształtujący się obecnie optymalny miks energetyczny kraju powinien uwzględniać maksymalne wykorzystanie całego bogactwa lokalnych zasobów, a jego celem nadrzędnym winno być utrzymanie konkurencyjności polskiej gospodarki.
W dyskusjach towarzyszących kształtowaniu miksu pojawia się wiele chwytliwych tez przyciągających krótkotrwałe zainteresowanie publicystów i analityków rynku luźno powiązanych z energetyką. Jedna z takich tez mówi o tym, że prąd w Niemczech jest tańszy niż w Polsce, bo tam dynamicznie rozwijana jest energetyka odnawialna, a u nas wciąż dominuje węgiel. Jest to oczywiście teza nieprawdziwa. Energia elektryczna w Niemczech jest rzeczywiście często tańsza niż w Polsce, ale jedynie na rynku hurtowym (dostępnym wyłącznie dla firm handlujących energią elektryczną), na którym największe znaczenie ma koszt paliwa i koszty z tytułu obowiązkowego zakupu uprawnień do emisji CO2 w tradycyjnych elektrowniach.
Wytwarzanie energii to nie tylko koszty zmienne, ale również koszty budowy instalacji wytwórczych, a te w technologii OZE są nadal istotnie wyższe. Dzisiaj ceny energii elektrycznej dla odbiorców w gospodarstwach domowych w Niemczech są jednymi z najwyższych w Europie. Niemcy przez ostatnie 10 lat zainwestowały w OZE ponad 120 mld euro, czyli ok. 500 mld zł. To koszt poniesiony w zasadzie w całości przez niemieckie gospodarstwa domowe, ponieważ niemiecki przemysł został w większości zwolniony z obowiązku kosztownego wspierania rozwoju odnawialnych źródeł energii. Koszty wsparcia OZE w Niemczech zwiększają się i w efekcie ceny energii elektrycznej dla niemieckich gospodarstw domowych nieustannie rosną, właśnie ze względu na koszty wsparcia droższych technologii odnawialnych, które są przenoszone dopiero na końcowy rachunek odbiorcy. W konsekwencji na koniec 2014 r. ceny dla odbiorcy końcowego były o prawie 40 proc. wyższe niż europejska średnia. Nasi sąsiedzi są w stanie udźwignąć ten ciężar, bo PKB na głowę Niemca wynosi 122 proc. średniej unijnej, podczas gdy polskie wynosi 67 proc.
Wniosek generalny jest więc taki, że teza o tanim „zielonym” prądzie płynącym z Niemiec to rodzaj zabiegu PR-owego lub marketingowego.
Według danych niemieckiego Stowarzyszenia Energetyki i Gospodarki Wodnej przeciętny koszt wsparcia dla technologii OZE w Niemczech wynosi 131 euro za MWh. Oznacza to, że energia z odnawialnych źródeł jest około cztery razy droższa niż energia ze źródeł konwencjonalnych. Obecny model rynku opiera się o konkurencję na rynku hurtowym, a więc bez uwzględnienia kosztów płaconych dopiero przez konsumenta, dlatego funkcjonowanie elektrowni konwencjonalnych, tych na węgiel i gaz, przestaje być opłacalne. Dlaczego zatem niemiecki rząd w szybkim tempie i konsekwentnie organizuje rewolucję energetyczną?
Niemcy uzasadniają to m.in. wzmocnieniem swojej autonomii energetycznej, bo w przeciwieństwie do Polski są jednym z najbardziej uzależnionych od importu paliw do produkcji energii krajów w Unii Europejskiej. Importują aż 63 proc. wykorzystywanych w gospodarce paliw (głównie węgla kamiennego). Dlatego wzrost produkcji energii z OZE oznacza dla nich właśnie większą niezależność energetyczną. Polska jest w innej sytuacji. Jako jeden z najbardziej niezależnych energetycznie krajów w Unii Europejskiej, głównie dzięki własnym zasobom paliw kopalnych, może rozważniej wprowadzać OZE do swojego miksu energetycznego. Implementując te najtańsze – najbardziej skomercjalizowane technologie, możemy stopniowo wprowadzać technologie przyjazne środowisku, mając na uwadze portfele gospodarstw domowych i konkurencyjność krajowego przemysłu. Ograniczanie wpływu na otoczenie i dbałość o wysokość cen prądu to jedne z kluczowych odpowiedzialności firm energetycznych.
Dyskusja o cenach energii i prawdziwych zależnościach pomiędzy rozwojem różnych technologii jest tym ważniejsza, że towarzyszy pytaniom, przed którymi staje właśnie Polska. Proces kształtowania się optymalnego miksu energetycznego kraju nie może przypominać rewolucji, ale musi być efektem ewolucji. Docelowy koszyk paliw, z których korzysta energetyka, nie może pomijać względnie taniego i lokalnie dostępnego paliwa. Obowiązkiem państwa i całego sektora jest budowanie modeli biznesowych umożliwiających maksymalne wykorzystanie dostępnych zasobów węgla.
Partnerem cyklu jest pge Polska grupa energetyczna