Najmniejsza liczba upadłości od pięciu lat nie oznacza końca burzy i zmian w branży. O 14 proc. spadła w 2015 r. liczba upadłości wśród firm specjalizujących się w handlu hurtowym. W sumie było ich 111, najmniej od pięciu lat. Wpływ na to miała poprawa kondycji niektórych segmentów rynku hurtowego.
Lepiej miewa się np. hurt budowlany, przetrzebiony w poprzednich latach załamaniem w krajowym budownictwie. To jednak koniec dobrych wiadomości dla branży, bo statystyka upadłości spada głównie z powodu nieustannej konsolidacji w tym segmencie i wpływu, jaki na rynek hurtowy mają zmiany m.in. w handlu detalicznym.
Tomasz Starus z zarządu Euler Hermes, firmy specjalizującej się w ubezpieczeniach należności, wskazuje, że handel w dużym stopniu przeniósł się do sklepów wielkopowierzchniowych, które zaopatrują się z reguły bezpośrednio u producentów. Coraz większą rolę odgrywa też internet. Skurczy się segment handlu detalicznego, najważniejszego klienta hurtowni.
– Sklepy łączą się nie tylko w sieci, ale i grupy zakupowe. Tym samym zmniejsza się grono odbiorców towarów. Największe sieci, jak Biedronka, Żabka, otwierają własne centra dystrybucyjne i nie muszą korzystać z zewnętrznych pośredników – potwierdza Martyna Dziubak, analityk Banku BGŻ BNP Paribas.
Fala upadłości hurtowni była odzwierciedleniem tego zjawiska. – Na rynku pozostały te, które dostosowały się do zmienionych warunków, oferując np. niepowtarzalny segment towarów lub zyskując przewagę dzięki szybkiej i sprawnej logistyce – wskazuje Tomasz Starus.
Rozmówcy DGP podkreślają, że sytuacja w hurcie i jego dostosowanie do zmian, jakie zachodzą wśród klientów, są bardzo zróżnicowane. Przykładem mogą być segmenty RTV/AGD oraz motoryzacyjny. Pierwszy z nich radził sobie w 2015 r. dobrze po zmasowanych upadłościach w latach 2013–2014, drugi – właśnie w ub.r. borykał się z licznymi upadłościami.
– Na tym rynku bardzo szybko postępuje koncentracja, a zbijaniu kosztów sprzyja wpływ internetu, nie tylko jako konkurencyjnego kanału sprzedaży, ale też źródła porównywania cen, które uderza w hurtowników z wyższymi cenami. Tracą na tym głównie firmy średniej wielkości, regionalni dystrybutorzy niemogący konkurować z największymi podmiotami. Kłopotem jest także coraz gorsza kondycja odbiorców, czyli małych sklepów – ocenia Tomasz Starus.
Obserwatorzy rynku hurtowego, mimo spadku upadłości w 2015 r., nie spodziewają się w branży szybkiego uspokojenia. – Upadłości jest mniej, ale ciągle jest to jeden z bardziej rozdrobnionych sektorów. Działa w nim kilkadziesiąt tysięcy firm. Zmiany na tym rynku będą więc postępować, a hurtownie będą zmuszone do łączenia sił – przewiduje Martyna Dziubak.
Według ekspertów konsolidacja będzie przebiegała dwutorowo. Z jednej strony będą powstawały podmioty oferujące szeroki wybór towaru, by móc obsługiwać jak największą liczbę odbiorców. Na rynku przejęć bardzo aktywny jest np. Eurocash, największy w kraju hurtownik żywności, chemii gospodarczej, alkoholu i wyrobów tytoniowych. W grudniu firma podpisała przedwstępną umowę kupna Polskiej Dystrybucji Alkoholi, której przychody w 2014 r. wyniosły ok. 268 mln zł. Drugim kierunkiem będzie specjalizacja, którą zainteresowane powinny być mniejsze podmioty.
OPINIA
Podatek dla handlu ryzykowny także dla hurtowni
Konsolidacji na polskim rynku hurtowym, podobnie jak i detalicznym, nie da się zatrzymać. Wystarczy spojrzeć na inne kraje w Europie, gdzie handel jest bardziej skonsolidowany. Tym samym nasz rynek, charakteryzujący się wciąż dużym rozdrobnieniem, podąża w tym właśnie kierunku.
Można przypuszczać, że planowany przez rząd podatek od handlu detalicznego może na chwilę spowolnić ten proces. Wygląda na to, że ma być progresywny z kwotą wolną, czyli małe, niezależnie działające sklepy nie zostałyby nim objęte. Jeśli te założenia się potwierdzą, konkurencyjność placówek działających na własną rękę względem sieci może się poprawić. A to z kolei mogłoby mieć pozytywny wpływ na ich sprzedaż. Tym samym zyskałyby hurtownie specjalizujące się w obsłudze niezależnie działających sklepów. Kurczenie się tej kategorii mogłoby bowiem zostać zahamowane. Obecnie handel niezależny odpowiada za około 46 proc. wartego ponad 200 mld zł spożywczego rynku detalicznego. Z roku na rok, na skutek nasilającej się walki konkurencyjnej, ulega skurczeniu o 1–1,5 pkt proc.
Istnieje jednak jeszcze druga możliwość. Duże sieci typu Tesco, Biedronka, Carrefour po wprowadzeniu podatku mogą wymuszać na producentach niższe ceny dostaw, by zniwelować w jak największym stopniu wpływ nowego obciążenia na swoje wyniki. Producenci z kolei powstałe w ten sposób straty mogą próbować odbić sobie na rynku hurtowni obsługujących małe sklepy. W takiej sytuacji koszty dostaw do niezależnie działających placówek mogą wzrosnąć, co jeszcze bardziej pogorszy ich konkurencyjność na rynku, a tym samym przyspieszy procesy łączenia się. W efekcie konsolidacja nabierze tempa również w hurcie nastawionym na obsługę tego rodzaju podmiotów. Not. PO, MK