Niepokoi przyszłość dywidend i możliwe zaangażowanie w górnictwo
Tylko od początku roku indeks WIG-Energetyka stracił prawie 8 proc. – najwięcej spośród wszystkich indeksów sektorowych na warszawskiej giełdzie. Przykładem spółki z tego sektora może być Tauron, który przejął z początkiem roku kopalnię Brzeszcze. Od początku roku kurs akcji spada – w sumie niemal 10,8 proc. Wartość rynkowa spółki to obecnie 4,5 mld zł, niemal o połowę mniej niż rok temu. Skarb Państwa ma 30 proc. akcji firmy, kolejne 10 proc. należy do innej dużej spółki kontrolowanej przez państwo: KGHM.
– To, co się dzieje z akcjami Tauronu, wpisuje się w dłuższy trend obaw inwestorów o niszczenie wartości spółek energetycznych. Przejęcie kopalni Brzeszcze miało swój udział w tym trendzie, ale sama transakcja nie była zaskoczeniem – twierdzi Tomasz Krukowski, analityk DB Securities.
Jeszcze bardziej niepokoją inwestorów wątpliwości co do dywidend. Minister Krzysztof Tchórzewski w wywiadzie dla DGP twierdził, że należy rozważyć odejście od polityki ich wypłacania przez koncerny energetyczne ze względu na duże potrzeby inwestycyjne. Z kolei szef resortu skarbu Dawid Jackiewicz stwierdził, że ciężko byłoby zrezygnować z dywidend ze spółek energetycznych – stanowią one bowiem 36 proc. ogólnych dochodów z tego tytułu od firm kontrolowanych przez państwo. I on nie wykluczył jednak, że w następnych latach może nastąpić zmiana polityki dywidendowej. Sprzeczne sygnały nie uspokajają inwestorów.
Tym bardziej że górnictwo może stać się dla branży kolejnym poważnym bagażem – tak zresztą odbierane jest przejęcie Brzeszcz – najmniej rentownej kopalni Kompanii Węglowej, która w 2014 r. miała 320 mln strat.
Mniejszościowi akcjonariusze na początku grudnia ostatecznie zablokowali nową emisję akcji Tauronu o wartości 370 mln zł, która miała być skierowana do Skarbu Państwa. Obawiali się – mimo zaprzeczeń zarządu spółki – że zostanie ona przeznaczona nie na nowe inwestycje, a na ratowanie Brzeszcz. Wartość emisji z grubsza odpowiadała kwocie, jaką Tauron zamierzał wydać na Brzeszcze (zwrot pomocy publicznej plus zapowiadane inwestycje). Nie bez znaczenia było też to, że emisja miała być opłacona aportem – pakietem akcji PKO BP (akcje instytucji finansowych w obliczu zapowiadanego wówczas, a przesądzonego w ostatnich dniach, podatku bankowego też nie cieszą się wzięciem u inwestorów).
Poprzedni zarząd Tauronu zapewniał, że niepowodzenie emisji nie przekreśla planów inwestycyjnych koncernu – rzeczywiście przy planowanych w ciągu najbliższych ośmiu lat nakładach rzędu 37 mld zł emisja stanowiąca jedną setną tej kwoty nie powinna stanowić zbyt dużego problemu. A koncern równolegle zabezpieczył sobie finansowanie w postaci programu emisji obligacji z bankami komercyjnymi i państwowym Bankiem Gospodarstwa Krajowego na łączną kwotę blisko 6,7 mld zł. – Brak emisji niewiele zmienia, może tylko oznaczać, że napięty bilans Tauronu będzie jeszcze bardziej napięty – mówił wówczas Tomasz Duda, analityk Erste.
Zarząd Tauronu zdaje sobie z tego sprawę. Niewykluczone, że znajdzie to swoje odbicie w nowej strategii, która ma być gotowa do końca I kwartału. – Planowany jest przegląd inwestycji, program poprawy efektywności czy rewizja struktury aktywów – mówił podczas niedawnego spotkania z dziennikarzami prezes Tauronu Remigiusz Nowakowski.