Udzielając kredytów gotówkowych, które coraz częściej zaciągają Polacy, banki naliczają prowizje od prowizji W niektórych przypadkach łączne opłaty przekraczają nawet ustawowe 5 proc. pożyczanej kwoty Banki wykorzystują fakt, że klient zaciągający kredyt na kilka tysięcy złotych nie zawsze sprawdza ostateczny koszt

  • Udzielając kredytów gotówkowych, które coraz częściej zaciągają Polacy, banki naliczają prowizje od prowizji
  • W niektórych przypadkach łączne opłaty przekraczają nawet ustawowe 5 proc. pożyczanej kwoty
  • Banki wykorzystują fakt, że klient zaciągający kredyt na kilka tysięcy złotych nie zawsze sprawdza ostateczny koszt
RAPORT
Taka sama prowizja od identycznej kwoty kredyty w jednym banku wyniesie 150 zł, a w innym 158 zł. Powód? Niektóre banki stosują sprytny mechanizm naliczania prowizji od prowizji i opłat, doliczając je do kwoty kredytu. Przy małych kredytach różnice wydają się niewielkie, ale przy dużych pożyczkach - kwoty, które dodatkowo płacą klienci, są już naprawdę duże. Dziś banki dają kredyty gotówkowe nawet na ponad 100 tys. zł.
Róźnice rosną wraz z kwotą
Wraz z analitykami Open Finance sprawdziliśmy, skąd biorą się te różnice. W Eurobanku łączna prowizja przy kredycie 3 tys. zł wynosi 5 proc. Kwotowo jest to 157,89 zł, a na ten koszt składa się 117,89 zł i opłata przygotowawcza 40 zł. To oznacza, że łączna prowizja przekracza 5 proc. kwoty wnioskowanego kredytu (150 zł).
Podobny mechanizm stosuje Santander Consumer Bank, który przy kredycie w wysokości 3 tys. zł również weźmie 157,89 zł prowizji. W GE Money Banku prowizja procentowo określona na 3,5 przy kredycie w wysokości 3 tys. zł wyniesie 108,81 zł (choć 3,5 proc. od wnioskowanej kwoty to 105 zł). W tym przypadku bank również liczy prowizję od kwoty kredytu powiększonego o prowizję. W Dominet Banku i DB Kredyt do kwoty kredytu dolicza się ubezpieczenie. DB Kredyt wprawdzie pozwala zrezygnować z ubezpieczenia, ale wówczas kredyt ma wyższe oprocentowanie.
Banki tłumaczą, że prowizja jest liczona od kwoty brutto, a na nią składają się: kwota kredytu netto (do wypłaty) oraz opłaty i prowizje naliczane przez bank w chwili przyznania kredytu. W efekcie w ostatecznym koszcie liczona jest prowizja od prowizji.
Banki wykorzystują fakt, że klient zaciągający kredyt na kilka tysięcy złotych nie będzie dociekać, dlaczego zamiast 150 zł musi zapłacić 157 zł. Jednak przy wyższych kwotach kredytu będą to dużo większe różnice. Przy kredycie w wysokości 15 tys. zł prowizja 5 proc., liczona od kwoty netto, wyniesie 750 zł, a w wariancie, w którym bank policzy ją od kwoty brutto, będzie to aż 789,5 zł. Jak widać, różnica w tym wypadku sięgnęłaby blisko 40 zł.
SZERSZA PERSPEKTYWA - RYNEK
Kwota udzielonych kredytów konsumenckich z wyłączeniem kart kredytowych i kredytów w rachunkach osobistych przekroczyła już 64 mld zł. To bardzo szybko rosnący portfel, a biorąc pod uwagę kwotę kredytów konsumenckich w relacji do PKB, Polska i inne kraje regionu bardzo szybko gonią Europę Zachodnią. W starej Unii stosunek tych kredytów do PKB sięga 7 proc., podczas gdy w Europie Środkowo-Wschodniej 6 proc. Według ekonomistów wkrótce w Polsce te relacja będzie wyższa niż w krajach Europy Zachodniej.
Zyski rosną
W skali banku na każdym kredycie daje to pokaźny dodatkowy zysk. Zwłaszcza uwzględniając fakt, że banki oferują kredyty gotówkowe na coraz wyższe kwoty. W Eurobanku można pożyczyć nawet 120 tys. zł, w GE Money Banku 96 tys. zł, a w Santander Consumer Bank do 50 tys. zł.
O tym, że mechanizm naliczania kosztów od kredytów powiększonych o opłaty jest kontrowersyjny świadczy fakt, że nie wszyscy go stosują. Przykładowo Raiffeisen Bank, który również kredytuje prowizję (przy pożyczkach dla osób uprawiających wolne zawody wynosi ona 3 proc.), policzy ją od 3 tys. zł i wyniesie ona 90 zł. Również ING Bank Śląski i Lukas Bank liczy prowizję od kwoty kredytu netto, czyli wypłacanej klientowi.
Kredyty gotówkowe są jednym z najbardziej popularnych produktów bankowych, na których banki naliczają najwyższe marże, a oprocentowanie sięga nawet 20 proc. Mimo licznych, choć nie zawsze przejrzystych promocji rzeczywiste roczne oprocentowanie kredytów gotówkowych, uwzględniające wszystkie koszty, w niektórych bankach przekracza 40 proc.
Podejmując decyzję o wyborze kredytu dla siebie - trzeba zapoznać się z ofertą kilku banków. Inaczej jest ryzyko, że niepotrzebnie przepłacimy za pożyczenie tej samej kwoty kredytu. Nie warto kierować się jedynie reklamą. To, co w jednym banku oferowane jest jako promocja, w innym może być po prostu ofertą standardową. Na rynku są kredyty oprocentowane na poziomie 18 proc., ale spotkać można także ofertę z oprocentowaniem 8 proc. Ważne jest jednak uwzględnienie wszystkich kosztów, także opłat i prowizji, więc najlepszym sposobem na porównanie jest prośba o podanie całkowitego kosztu kredytu.
Nie należy zapominać, że bieżące potrzeby możemy sfinansować na kilka sposobów - kredytem gotówkowym, a także ratalnym, kartą kredytową lub kredytem odnawialnym w rachunku. Jeśli potrzebujemy większej gotówki, możemy też wykorzystać pożyczkę hipoteczną. Kredyt ratalny i gotówkowy jest dobrą propozycją dla tych, którzy wolą spłacać pożyczone pieniądze w comiesięcznych ratach. Skorzystanie z karty kredytowej będzie miało sens, jeśli pożyczone pieniądze uda nam się oddać w okresie bezodsetkowym, który wynosi ok. 55 dni.
MECHANIZM PODWÓJNEJ PROWIZJI
Klient chce pożyczyć od banku 3 tys. zł, ale musi za to zapłacić 5 proc. prowizji, czyli 150 zł. Bank chętnie kredytuje tę kwotę, ale traktuje ją jak zwykłą pożyczkę, od której trzeba policzyć prowizję. Dolicza więc klientowi kolejne 5 proc., tym razem od 150 zł, co daje dodatkowo 7,5 zł. Łącznie więc prowizja wynosi ponad 157 zł.
ZE STRONY PRAWA
Łączna kwota wszystkich opłat, prowizji oraz innych kosztów związanych z zaciągnięciem kredytu konsumenckiego nie może przekroczyć 5 proc. kwoty udzielonego kredytu (z wyjątkiem kosztów zabezpieczeń i ubezpieczeń). Oprocentowanie nie może przekraczać czterokrotności stopy lombardowej NBP (obecnie 25 proc.). Konsument może, bez podania przyczyny, odstąpić od umowy o kredyt konsumencki w terminie dziesięciu dni od dnia zawarcia umowy.
MONIKA KRZEŚNIAK
OPINIE
MATEUSZ OSTROWSKI
analityk Open Finance
Ustawa antylichwiarska miała poprawić sytuację klientów banków. Zostawiono w niej jednak kilka furtek, z których niektóre banki chętnie korzystają. Z jednej strony pożyczki gotówkowe są wzbogacane ubezpieczeniami, za które klient dodatkowo płaci, a bank dzieli się tymi pieniędzmi z ubezpieczycielem. Z drugiej strony niektóre banki inaczej, na swoją korzyść, interpretują przepisy dotyczące liczenia maksymalnych opłat. Do tego w wielu przypadkach nie ma możliwości poznania szczegółów oferty na infolinii, tak by móc na spokojnie porównać oferty z kilku instytucji. Klient musi wybrać się do oddziału banku, tam dostaje gotową umowę do podpisania i obietnicę otrzymania pieniędzy od ręki, więc zazwyczaj nie szuka już kolejnych ofert.
MAREK KRÓL
partner w CMS Cameron McKenna
Nie ma przepisu prawnego, który zabraniałby naliczania prowizji od prowizji. Nie ma również przepisu, który zabraniałby naliczania odsetek od udzielonej prowizji. Z tego względu wiele banków stosuje takie praktyki i nie naruszają one prawa. Zupełnie inną rzeczą jest to, czy praktyki takie są zgodne z etyką bankową i konsumencką. Moim zdaniem nie, gdyż prowizje stosowane przez banki w przypadku kredytów konsumenckich i tak są zbyt wysokie. Mimo iż postępowanie takie jest nieetyczne, nie wywiera dla klienta żadnych skutków prawnych. Niestety, jeżeli klient podpisze umowę zawierającą takie postanowienie, to w żaden sposób nie może go zaskarżyć i żądać uznania go za niewiążące. Będzie musiał zatem ponieść całkowite koszty zaciągniętego przez siebie kredytu.
Na co Polacy zaciągają pożyczki i jak płacimy dwa razy prowizje / DGP
Mateusz Ostrowski, analityk Open Finance / DGP
Marek Król, partner w CMS Cameron McKenna / DGP